Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

piątek, 1 kwietnia 2011

Syzyfowe prace - Stefan Żeromski


Moja ocena książki: 4/10

Syzyfowe prace Stefana Żeromskiego są zazwyczaj postrzegane przez młodzież jako długa, ciężka, trudna do zrozumienia lektura. Byłam prawie pewna, że też tak będę myśleć. Okazało się być trochę inaczej...

Marcin Borowicz jest z pochodzenia ubogim szlachcicem. Rodziców nie stać na zatrudnienie korepetytora, dlatego też chłopiec musi uczęszczać do szkoły elementarnej. Na początku trudno mu przyzwyczaić się do obcego miejsca, gdzie nie ma ukochanej matki, ale z czasem Marcin staje się bardziej samodzielny i stara się osiągać dobre wyniki w szkole. Zamieszkuje w stancji u starej Przepiórczycy, uczęszcza na tajne spotkania „na górce”, gdzie czytane są i analizowane polskie wiersze i... podlega rusyfikacji.
Kiedy jego ukochana wyjeżdża wgłąb Rosji, traci radość i nadzieję, ale wtedy jakiś chłopak podchodzi aby go pocieszyć. Jest nim Andrzej Radek, również ważna postać w książce. To biedny chłop, który pomimo swojego zadziornego charakteru, umie okazać współczucie.

Akcja lektury odbywa się w Polsce pod Ruskimi zaborami. Tak więc w czasach rusyfikacji – procesu wynarodowienia młodzieży poprzez narzucanie rosyjskiego języka, obyczajów, kultury i wzorców w sztuce. Uczniowie byli cały czas obserwowani przez nauczycieli. Wprawdzie w szkole odbywały się zajęcia języka polskiego, tyle że po rosyjsku. Wyobrażacie sobie uczyć się polskiego po rosyjsku? Totalna bzdura. Syzyfowe prace są pisane starodawnym językiem, ale pomimo tego nie miałam większych problemów w zrozumieniu treści lektury. Ktoś, kto nie miałby przetłumaczeń trudnych słów, miałby o wiele trudniej.

Książka ma charakter dokumentalny ponieważ pokazuje, jak funkcjonowały polskie szkoły podczas rusyfikacji oraz jest napisana na podstawie osobistych przeżyć i doświadczeń Stefana Żeromskiego. Tak jak Marcin Borowicz, uczęszczał do szkoły elementarnej, brał udział w nielegalnych spotkaniach „na górce”, był potem półsierotą, a jego ukochana wyjechała. Całe życie autora przelane na papier.

Pomimo że wiele osób narzeka na tę książkę, ja mogę stwierdzić, iż nie było tak źle. Fakt, z własnej woli nigdy bym się nie zabrała za lekturę Syzyfowych prac ale lepsze to niż Krzyżacy. Jak dla mnie :). 

 

1 komentarze:

Kompletnie nie pamiętam już tej lektury...
 

Prześlij komentarz