Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

wtorek, 2 sierpnia 2011

Bezzmienna - Gail Carriger

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Ilość stron: 320
Cena det.: 34zł
Opis wydawcy: Alexia Maccon, lady Woolsey, budzi się bladym zmierzchem i słyszy, że jej mąż, zamiast spać, jak na porządnego wilkołaka przystało, drze się w niebogłosy. A potem znika, pozostawiając jej na głowie pułk nadprzyrodzonych żołnierzy, tabun zaklętych duchów oraz wściekłą królową na dokładkę. Ale ona ma w zanadrzu turniurę i zaufaną parasolkę, o arsenale kąśliwej uprzejmości nie wspominając. I gdy śledztwo rzuca ją do Szkocji, barbarzyńskiej ojczyzny szpetnych kamizelek, po raz kolejny staje na wysokości zadania. Kto wie, może nawet wyśledzi zaginionego małżonka – jeśli przyjdzie jej na to ochota.







Moja ocena książki: 8/10

„Bezmienna” to druga część serii „Protektorat Parasola” autorstwa Tofy Borregaard piszącej pod pseudonimem Gail Carriger. Niestety nie miałam styczności z „Bezduszną”, dlatego miałam małe obawy, że nie zrozumiem o co chodzi. Niepotrzebnie. Książka okazała się być nieskomplikowanym, ale zarazem niebanalnym dziełem, które od pierwszej strony porwało mnie w świat dżentelmenów, dam w długich sukniach i istot nadprzyrodzonych. Wampiry, wilkołaki i duchy to często spotykane w powieściach postacie, a mimo tego w „Bezzmiennej” poznałam je zupełnie z innej strony.

Alexia Maccon, lady Woolsey, nie ma łatwego życia. Mąż je stale urozmaica nie pozwalając żonie się nudzić. Bladym zmierzchem budzi ją krzykami, a potem znika. Na domiar złego, przed domem Alexii stacjonuje pułk nadprzyrodzonych żołnierzy i ni jak nie da się dogadać, czegóż to szanowni goście wyczekują. I gdzie się podział jej małżonek? Sytuacji nie poprawia również to, że plaga humanizacji przemieszcza się w kierunku Londynu pozbawiając nadprzyrodzonych ich mocy. Śledztwo rzuca Lady Maccon do Szkocji i zapewne wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że ktoś chce jej pozbawić życia. Podczas podróży sterowcem, Alexia otrzymuje zatrute i na dodatek niezbyt smacznie wyglądające danie, a tego samego dnia wieczorem zwisa kilka kilometrów nad ziemią kurczowo uczepiona ostrogi. Nie wspominając już o strzelaninie i kilkakrotnie powtarzających się kradzieżach. Jednak nic nie powstrzyma nieugiętej lady Maccon przed wykonaniem zadania. Niech tylko odnajdzie męża, a nagada mu tak, że odechce mu się niezapowiedzianych podróży.

Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ale nie brakuje tu zwrotów akcji, intryg i rodzinnych porachunków. To wszystko ni jak nie pozwoliło mi się choć chwilę nudzić. Pozwolę sobie nawet stwierdzić, że powieść jest iście zwariowana. Znajdziemy tu wiele atrakcji takich jak odwijanie egipskiej mumii, kolorowe robaki pod drzwiami stołówki, dziwaczne kapelusze, przebieranki w męskie ciuchy, lesbijskie zaloty i bijatyki na wykwintnym stole. Właściwie cała książka przesiąknięta jest humorem i ironią. Język, którym posługuje się autorka jest rzadko spotykany i jedyny w swoim rodzaju. To właśnie kunszt Gail Carriger wyróżnia „Bezzmienną” wśród innych paranormalnych powieści. Z pewnością nie jestem w stanie zliczyć momentów, kiedy uśmiechnęłam się pod nosem, a czasem i zwijałam się ze śmiechu ignorując dziwne spojrzenia moich rodziców.

Nie mogło też zabraknąć komizmu postaci. Każdy bohater ma jakieś ustalone przez autorkę cechy, które czynią go wyjątkowym. Ivy lubuje się w dziwacznych kapeluszach, Felicity nie szczędzi jadowitych docinek, Alexia nie rozstaje się ze swoją parasolką, a hrabia Maccon nie lubi nocnych koszul żony, choć sam je jej kupuje. Postacie te wywoływały we mnie wszelkie możliwe uczucia. Czasami irytowały brakiem szarych komórek, czasem zadziwiały i często rozśmieszały. To taki miks dziwacznych charakterów, ale nikogo nie dało się nie lubić. Szczególnie głównej bohaterki, Alexii Maccon, która zadziwia arsenałem zimnej krwi, kąśliwej uprzejmości i pewności siebie. Ciekawe są również jej relacje z małżonkiem. Ta dwójka pasuje do siebie jak ulał.

Sceneria akcji powieści to Anglia u schyłku XIX wieku za panowania królowej Wiktorii. Osobiście uwielbiam wiktoriańskie czasy długich sukien, wykwintnych bali i przestrzegających zasad kultury dżentelmenów. Nadaje to „Bezzmiennej” niesamowitego klimatu. Nie zapomnijmy też, iż jest to steapmunk, a więc czas rewolucji technologii, gdzie wynalazcy wyciskają siódme poty, aby zadziwić mieszkańców Londynu nowymi sprzętami. Mamy tu do czynienia ze sterowcami, pierwotną wersją czajnika oraz maszyną różnicową. Ciekawie jest oderwać się od współczesnego stylu życia i poznać, jak wyglądało ono w XIX wieku.

Cieszę się, że miałam okazję przeczytać „Bezzmienną”. Dostarczyła mi ona kilka godzin dobrej rozrywki. Gorąco polecam wszystkim fanom nadprzyrodzonych istot, solidnej dawki humoru, wiktoriańskich czasów i jedynych w swoim rodzaju bohaterów. Z niecierpliwością wyczekuję następnej części serii pod tytułem „Bezgrzeszna”, która mam nadzieję pojawi się na polskim rynku jeszcze w tym roku. Wam pozostawiam śledzenie przygód damy bez duszy i mam nadzieję, że dla Was będą one równie pasjonujące co dla mnie. 

Seria "Protektorat Parasola":
1. Bezduszna
2. Bezzmienna
3. Bezgrzeszna (premiera: jesień, rok 2011)
4. Heartless
5. Timeless

Oficjalna strona autorki: LINK

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Prószyński i S-ka za co bardzo dziękuję. 

21 komentarze:

Czytałam jakiś czas temu i podobało mi się :)
 
Czeka już na półce razem z "Bezduszną" ;P Muszę się w końcu zabrać za tą serię (tak jak za milion innych), bo zbiera same pozytywne recenzje ;)
 
Ja szczerze mówiąc nie odnajduje się w wiktoriańskim klimacie, dlatego jakoś nie pociąga mnie ta seria, lecz bardzo przyjemnie czytało mi się twa recenzje.
Pozdrawiam.
 
Ja również nie czytałam części pierwszej, dlatego miałam podobne obawy jak i Ty, jednak i w moim przypadku okazały się bezpodstawne;)
 
Świetna recenzja, miałam dokładnie takie same odczucia po lekturze!

Pozdrawiam serdecznie:)
 
Bardzo dobra recenzja i ocena nie aż tak wysoka, w końcu ktoś nie zachwyca się powieścią ponad miarę :P
 
Hm... wiele osób zachwala tą serię, jednak nie jestem do niej do końca przekonana. Może jak przejdzie mi niechęć do wampirów, to wtedy sięgnę.
 
Przepowiednia: niby występują tu duchy, wampiry i wilkołaki, ale te postacie zajmują minimalną część historii. Dlatego polecam nawet tym, którzy już są zmęczeni taką tematyką.

Tirin, przespałam się z tym i uznałam, że książka zasługuje na 8/10 pkt :)W sumie to wszystko mi się podobało. Nie jest to rewelacyjna lektura, ale bardzo dobra :)
 
Mam zamiar za niedługo się za nią zabrać, jednak najpierw czeka na mnie na półce pierwsza część :D

Pozdrawiam ! ;)
 
Książka w planach, jak tylko przeczytam pierwszą :)
 
Osobiście lubię jednak zaczynać od pierwszej części ;) Nie czytałam jeszcze, ani Bezdusznej, ani Bezzmiennej i dalej nie wiem co z tym zrobić. Z jednej strony uwielbiam masę intryg i zwrotów akcji itp, ale całość brzmi trochę jak damska, nadprzyrodzona wersja Sherlocka Holmesa, albo tylko mi się tak wydaję?
 
Cóż, może jest kilka podobieństw, ale tam na pewno nie ma wilkołaków, wampirów, duchów, tak wielkiej dawki humoru i niepowtarzalnej Alexii Maccon. Myślę, że jeśli nie czytałaś ani Bezdusznej, ani Bezzmiennej, to warto zacząć serię od początku. Ponoć Bezduszna jest też niczego sobie :)
 
cześć :)
dzięki za umieszczenie na stronie banera konkursowego :) zapraszam do wzięcia udziału :)
 
Hej!
JA w sprawie szablonu - jakiś czas najwyraźniej nie zaglądałam na Twojego bloga, bo nie miałam bladego pojęcia o tym, że masz taki sam szablon a ja swój mam już od jakiegoś czasu ;) Zmienię go i chcę ci powiedzieć, ze zdecydowanie nie skopiowałam go od Ciebie, nie nalezę do takich osób, po prostu nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ale mimo wszystko uważam, ze miałam go pierwsza ;D I dlaczego nie zwróciłaś mi uwagi jak pierwszy raz komentowałaś, tylko później :)?

No ale dobra, przestaję narzekać i jeszcze dzisiaj, jak starczy mi czasu poszukam jakiegoś innego szablonu XP
 
Jeszcze nie czytałam, ale na pewno to nadrobię ;)
 
Uwielbiam przygody Alexii - pierwszą część pochłonęłam podobnie jak i część drugą. Teraz niecierpliwie oczekują trójki!
Pozdrawiam ;)
 
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz czytałam taką zwariowaną powieść, ba, nie wiem czy nawet kiedykolwiek mi się to zdarzyło, patrząc na przykłady jakie podałaś :) Chyba muszę się za nią rozejrzeć, zwłaszcza po tak dobrej opinii.

Pozdrawiam
 
Serdecznie dziękuję za komentarz na blogu :).

Po "Czerwień rubinu" z chęcią sięgnę. Przede wszystkim zainteresowała mnie okładka (tak, tak, wiem - nie ocenia się książki po okładce), ale skoro jest to jeszcze o podróżach w czasie... Mrau! Muszę to dostać w swoje ręce :).
 
Monika - jeżeli nie czytałaś "Krwawego fioletu" to faktycznie ta książka jest bardzo zwariowana :)
 
Czytałam "Bezduszną", ale szczerze mówiąc nie przypadła mi do gustu. Może kiedyś sięgnę po "Bezzmienną" jak tak zachwalasz...
 
Kurcze czytałam "Bezduszną" i nie zachwyciła mnie, chociaż czytałąm wiele pochlebnych recenzji, może jestem zbyt oporna na humor i sposób w jaki buduje swój świat Pani Carriger, niemniej jednak recenzja jaką napisałaś jest bardzo ciekawa :)
Pozdrawiam! i Zapraszam do siebie.
 

Prześlij komentarz