Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

czwartek, 31 lipca 2014

Spacerując po ciemnej komnacie

Wydawnictwo: Egmont
Stron: 264
Opis: Jedenastoletni Jon nawet nie podejrzewał, że rok szkolny zacznie się tak dobrze. Nie spodziewał się, że pozna marzącą o przygodach Elle i że w jego życiu nagle pojawią się żądne zemsty… duchy. Jon i Ella będą musieli stawić czoła prawdziwym niebezpieczeństwom! Odkryją sekret morderstwa sprzed lat, będą więzieni przez zjawy. A kiedy będzie ich chciał uratować duch rycerza Williama Lonspee, w ich głowach pojawi się tylko jedno pytanie: czy naprawdę można mu zaufać?








Cornelia Funke to niemiecka pisarka, do której mam duży sentyment przez „Atramentową trylogię”. Kilka lat temu dałam się wciągnąć w fantastyczny świat z niesamowitymi przygodami Meggie i jej ojca. Trylogia ta w pewien sposób zapoczątkowała moją miłość do literatury, za co ogromnie jestem wdzięczna samej autorce. W tym roku ukazała się jej najnowsza powieść pt. ”Rycerz widmo”. Chcąc powrócić do czasu zachwytów nad powieściami Cornelii Funke, z chęcią sięgnęłam po lekturę. I może powinnam sięgać po poważniejszą literaturę… Ale wierzcie mi, przyjemnie czasem cofnąć się w czasie, gdy na szczytach list bestsellerów królowały „Opowieści z Narnii”, seria „Niefortunnych zdarzeń” czy właśnie „Atramentowa trylogia”. 

Jedenastoletni Jon to inteligentny, ciekawski chłopiec, który za namową matki udaje się do internatu do Salisbury. Szybko przekonuje się, że rozpoczynający się rok szkolny nie będzie taki, jak wszystkie inne, i nie chodzi tu o przeprowadzkę. Jon widzi bowiem rzeczy, których nie dostrzegają jego rówieśnicy. Po szkole ściga go kilka zjaw na koniach, w głowie słyszy upiorne groźby… Nikt nie potrafi zrozumieć chłopca do czasu, gdy poznaje Ellę, czarnowłosą wnuczkę starej czarownicy. Okazuje się, że w zwalczeniu zjaw może pomóc tylko duch rycerza Williama Longspee. Jednak czy i jemu można zaufać? Na rycerzu ciąży bowiem klątwa, którą zdjąć może tylko znalezienie i pochowanie jego serca. Czy Jon i Ella podejmą się tego zadania? Jaki związek mają przodkowie Jona z widmami?

Książka opowiada o losach jedenastolatków, a więc kierowana jest głównie do nastoletnich odbiorców. Język powieści jest więc lekki, prosty, zrozumiały, niekiedy zabawny. Postacie cechują się ciekawością, naiwnością (tak jak czasem osoby w tym wieku) i humorem. Sama historia, mimo iż nie jest banalna, staje się łatwa do odbioru i zrozumienia. Książka bogata jest również w czarno-białe ilustracje, niezwykle dopracowane i przykuwające uwagę. Cechy te łagodzą niepokojący klimat horroru, nakazują przymykać oko na niektóre okrutniejsze wątki oraz czynią fabułę mniej prawdopodobną. To tak jakby legenda, baśń i opowieść z dreszczykiem w jednym. Na myśl przychodzi mi seria „Niefortunnych zdarzeń”, która w podobny sposób przedstawia nieprzyjemne czy straszne wątki. Również „Koralina” przedstawia upiorną wręcz historię w sposób łagodny, baśniowy. Co jest wyjątkowego w takich książkach? Są one skierowane do młodszych czytelników, ale i starsi przyjemnie spędzą przy nich czas. „Rycerza widmo” potraktowałam jako ciekawą historyjkę, jedną z takich, które można czasem obejrzeć w telewizji jako legendy lub opowieści z dreszczykiem. 

Cornelia Funke to moim zdaniem jedna z najwybitniejszych pisarek baśni i książek fantasy dla młodszych odbiorców. „Rycerz widmo” nie jest książka banalną, choć z drugiej strony ciężko tu o przekaz czy złotą myśl. To po prostu ciekawa historia na zabicie czasu, która z pewnością spodoba się każdemu czytelnikowi.

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont

czwartek, 24 lipca 2014

znajdź "Ukrytą bramę"

Wydawnictwo: Egmont
Stron: 450
Opis: Sebastiano i Anna w swoich podróżach między przeszłością a teraźniejszością przenoszą się do XIX-wiecznego Londynu. Misja, w której mają wziąć udział, jest najniebezpieczniejszą spośród tych, w które dotychczas byli zaangażowani. Jednemu ze Starców zależy na tym, aby zniszczyć bramy czasu, wyeliminować z gry wszystkich podróżników w czasie i zdobyć niepodzielną władzę nad światem. Czy uda się go powstrzymać?









„Ukryta brama” to trzeci tom przygód Anny i Sebastiano stworzonych przez Evę Voller. Przyznam, że nie lubię sięgać po książki ze środka serii, jednakże zaryzykowałam kierując się tym, iż za każdym razem akcja ma miejsce w innym mieście. Równoznacznie i historia podróżników w czasie jest zgoła inna. Cała książka okazała się być zrozumiała poprzez poszczególne wyjaśnienia autorki. Mam zamiar przeczytać poprzednie części i jeszcze głębiej poznać początek przygód Anny i Sebastiano. Póki co zadowoliłam się śledzeniem bohaterów w jednym z najpiękniejszych miast na świecie – urokliwym Londynie.

Anna i Sebatiano wyruszają do dziewiętnastowiecznej Anglii. Wśród przepychu sal balowych, sukni, wykwintnych dań i bogactwa, młodzi kochankowie muszą rozpoznać i zwalczyć największe dotąd niebezpieczeństwo. Bramy czasu są niszczone, a w otchłani, w której nie istnieje chorologia wydarzeń, czai się potwór. Chłonie dni, miesiące, lata i wieki. Anna i Sebastiano muszą wdać się w łaski śmietanki towarzyskiej Londynu, aby wypełnić misję i zdemaskować Starca, który chce zdobyć władzę nad czasem. Czy wcielenie się w rolę zamożnego rodzeństwa pozwoli niezauważalnie powstrzymać zło? Jak uratować świat przed upadkiem w nicość pozbawioną czasoprzestrzeni?

„Ukryta brama” nie porywa akcją, nie wciąga jak czarna dziura, nie wymaga nieprzespanej nocy, a jednak posiada mocną, rekompensującą zaletę. Około dwie trzecie książki to spokojna opowieść o losach Anny i Sebastiano w Londynie. To prawdziwa gratka dla fanów epoki wiktoriańskiej, do których należę. Zawsze fascynował mnie urok balów, ciasnych gorsetów, manier, etykiet, tańców i surowych zasad akceptacji przez społeczeństwo. Oczywiście, czasy te cechuje również niesprawiedliwość, dyskryminacja kobiet, duża rola pozycji finansowej i pochodzenie rodowe. Każda epoka ma swoje minusy, jednak mimo wszystko wiktoriańska Anglia przyciąga swoim urokiem. Tak też z wielką przyjemnością towarzyszyłam bohaterom, zwłaszcza Annie, podczas balów, spotkań dla arystokracji, uczt, a także tak codziennych czynności jak przebierania się z pomocą irytującej służącej. Chciałabym chociaż na chwilę przenieść się w czasie do dziewiętnastowiecznego Londynu, aby poczuć klimat epoki na własnej skórze. Nie chciałabym jednak zostać tam na zawsze, Sebastiano i Anna również wiedzą, że muszą bronić ostatniej bramy czasu, aby wrócić do teraźniejszości.

Bohaterów serii poznałam dopiero w trzecim tomie, dlatego ich charakter mogę ocenić tylko na podstawie ich przygód z Londynu. Annę polubiłam praktycznie od początku. Jest to dziewczyna odważna, uprzejma, inteligentna, ma swoje zdanie i, co ważne, ma poważne podejście do uczucia łączącego ją i Sebastiano. Potrafi mu zaufać, wierzy jemu słowom, nawet jeżeli są one sprzeczne z jej domysłami. Sam Sebastiano z kolei to postać średnio dopracowana. Niby chce być odważny i waleczny, a jednak czasem miałam wrażenie, jakby nie mógł zaradzić pewnym faktom, na które mógłby mieć wpływ. Niezbyt konsekwentny i przede wszystkim… jest go za mało. Ciężko mi określić do końca jego charakter podczas gdy Anna często bierze sprawy w swoje ręce. Wówczas Sebastiano pozostaje gdzieś na boku.  

Książka nie wyróżnia się oryginalnością czy skomplikowaną fabułą, a jednak mimo wszystko czyta się ją lekko i przyjemnie. O ile oczywiście jest się fanem epoki wiktoriańskiej. Rozwiązanie akcji oraz walka ze złem pozostawiona jest na ostatnie sto stron. Zakończenie książki wyraźnie wskazuje na to, że pojawi się kolejny tom serii i tym razem będzie się bardzo różnił od dotychczasowych przygód Anny i Sebastiano. Z pewnością sięgnę po następną dawkę delikatnego humoru, klimatu świata przedstawionego i ciekawych charakterów. 

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont.