Na jednej
z planet w odległej galaktyce żyją dwa nienawidzące się wzajemnie i walczące o
władzę ludy. Losy Cyry i Akosa splatają się brutalnie. Początkowa wrogość
przeradza się we wzajemne ukojenie. Kiełkujące uczucie wymaga zaprzeczenia
dawnym relacjom, obsesjom, wyobrażeniom. Naznaczeni śmiercią, naznaczeni
stratą. Wyzwoleni przez miłość.
O
"Spętanych przeznaczeniem" nie da się opowiedzieć w taki sposób, aby
nie zaspoilerować "Naznaczonych śmiercią", tak wiec postaram się
opowiedzieć o tej dylogii jako o całości, bez ujawniania ważnych elementów obu
książek.
Z
Veronicą Roth miałam już styczność przy "Niezgodnej", jednak lekturę
zakończyłam już po około 100 stronach. Po pierwsze pomysł wydał mi się tak
oklepany i podobny do wielu innych dystopii młodzieżowych, że w ogóle nie wciągnęłam
się w akcję. Po drugie, i to przeważyło nad decyzją zaniechania czytania, styl
był tak bezemocjonalny, sztywny, szorstki i, dla mnie, niestrawialny. Dlaczego
więc zdecydowałam się na lekturę "Naznaczonych śmiercią"? Kierowałam
się opiniami czytelników i stwierdzeniem, że są oni o wiele lepiej napisani niż
"Niezgodna". I wiece co... Jest trochę lepiej, ale podejrzewam, że
wiele zdziałał sam pomysł na fabułę, swoją drogą niezwykle oryginalny i
pomysłowy. Styl Roth nadal pozostawia wiele do życzenia, acz trylogię o Cyrze i
Akosie czytało mi się dość szybko, bardziej skupiałam się bowiem na zrozumienia
świata przedstawionego.
Historia
absorbuje, to prawda, ale nie do końca w oczekiwany sposób. Zamiast wnikać z
zachwytem i zainteresowaniem w ten świat, przeżywać to emocjonalnie, ja
szukałam wyjaśnień. Od razu jesteśmy bowiem wrzuceni w akcję, nie ogarniamy, co
się dzieje, co oznaczają dziwne słowa wypowiadane przez bohaterów, jak
funkcjonuje magia i co do tego doprowadziło. Roth, zamiast wzbudzać ciekawość i
umiejętnie wtajemniczać czytelnika, rzuca pewnymi wydarzeniami i nazwami,
pozostawia to samemu sobie. Przez znaczną część lektury miałam wrażenie, ze
jestem zbędna. Że wszystko odbywa się gdzieś poza moim zasięgiem, mnie nie
dotyczy, jestem tylko biernym obserwatorem. Spodziewałam się zaangażowania
emocjonalnego jak w "Czasie żniw", w końcu to też był nowy,
skomplikowany świat, który dało sie zrozumieć po kilkuset stronach. A jednak
nie przeżywałam historii Cyry i Akosa tak, jak się spodziewałam.
Słaba
kreacja bohaterów nie sprzyjała lekturze. Każda z postaci ma inne
umiejętności, ale to jest praktycznie
jedyne, co je definiuje. Ten potrafi to, tamta to i... ciężko z jakąś dobrą
podstawą rozbudowania psychiki bohaterów. Ciężko się z nimi związać, utożsamić,
ciężko przeżywać ich historię i im kibicować.
Gdyby
miała zadecydować, która z części była lepsza, wskazałabym "Naznaczonych
śmiercią". Dlaczego? "Spętani przeznaczeniem" w pewnym momencie
zawierają plot twist, który niweczy dotychczasowe mniemanie o historii. I nie
jest to zwrot na korzyść opowieści. Ponadto drugi tom czytało mi się ciężej i
głównie po to, aby zakończyć tę serię. Miałam nadzieję, że historia bardziej mnie
wciągnie, ale niestety - Roth stanęła w pewnym momencie i chyba nie wiedziała, czy ma jakiś pomysł na
rozwój fabuły.
Nie
uważam, że ta dylogia jest bardzo zła, ale jednak spodziewałam się więcej po
wszystkich tych zachwytach w mediach. Pomysł był dobry, świat pomysłowo
ułożony, a jednak jakby nieosiągalny i opisany w pozbawiony emocji sposób. Fani
"Niezgodnej" być może będą zachwyceni, ja natomiast pozostaję lekko
rozczarowana.
2 komentarze:
Prześlij komentarz