Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

wtorek, 3 lipca 2018

Love line - Nina Reichter




Powieści obyczajowe i romanse mają to do siebie, że większość jest schematyczna i niczym się nie wyróżnia. Dlatego też obawiałam się, czy Nina Reichter swoją powieścią „Love Line” zainteresuje czytelnika na tyle, aby ten zapamiętał historię na dłuższy czas. Na szczęście okazało się, że autorka sławnej „Ostatniej spod zwiedzi” świetnie radzi sobie z pisaniem dla dojrzałego czytelnika, a także podchodzi do obyczajowych tematów bardzo nieszablonowo.

Matt Hansen zdaje sobie sprawę, że najlepszym sposobem na sławę jest znajomość reguł i sposobów zdobywania miłości. Zapotrzebowania i problemy świata ulegają ciągłym zmianom, ale jedno jest pewne – każdy z nas szuka miłości, a kiedy już ją spotka, pojawiają się nowe dylematy i cele z nią związane. Matt jest terapeutą od związków, prowadzi audycję Love Line, w której to głównie kobietom radzi, w jaki sposób poprawić swoje życie miłosne. Mężczyzna zdobywa zaufanie odbiorców, jego kariera pnie się w górę. Bethany McCallum pracuje jako redaktorka pisma dla kobiet i otrzymuje szansę, aby zajść jeszcze dalej. Ma napisać tekst o zawodowych podrywaczach, PUA (pick-up artists), uczących mężczyzn w jaki sposób zaimponować i zdobywać kobiety. Wtedy drogi Matta i Beth krzyżują się. Czy w grze pełnej manipulacji i sztuczek PUA jest miejsce na szczere uczucie?



Jakiś czas temu przeczytała książkę „Jak upolować pisarza”, która opowiadała o tym, jak sława może dać sztuczne poczucie docenienia oraz jak media wpływają na zwykłych ludzi. Uznałam, że ten temat jest bardzo rzadko poruszany w literaturze, a dotyczy nas wszystkich, a zwłaszcza tych kreujących siebie lub swoją markę w sieci. Jakież było moje zdziwienie gdy okazało się, że „Love Line” porusza podobną tematykę. Mamy tutaj wachlarz mechanizmów i manipulacji obecnych w marketingu, reklamach, a także we flircie. To świetna, inteligenta pozycja, która da sporo do myślenia każdemu czytelnikowi. Szczególnie dużo z lektury wyciągną kobiety, które zauważą pewne strategie mogące pozostawiać je bezbronne, zmanipulowane. PUA maja się dobrze, dostęp do ich lekcji jest banalnie prosty, a nie zawsze ich metody podrywu są moralne i sprawiedliwe. Dlatego warto wniknąć w tę kwestię, mieć świadomość, że istnieją zarówno tacy trenerzy, jak i całe rzesze ich naśladowców.

Świat show-biznesu i mediów z pozoru wydaje się być barwny i atrakcyjny. Autorka stopniowo wprowadza czytelnika w realia funkcjonowania korporacji, tym samym pęka bańka pozornego ideału. Wychodzą na wierzch brudy, które napędzają rynek, są niezbędne, aby osiągnąć coś na kształt sukcesu. W tym świecie żyją też nasi bohaterowie – Matt i Beth.  Nie jest to szablonowa sceneria do tworzenia romansu, ponieważ, jak możecie się domyślać, autorka musiała się postarać o dobrą kreację postaci i rozbudowanie ich psychiki. Oboje zajmują się tym samym tematem, a jednak wykazują odmienny do niego stosunek. Każde z nich ma swój bagaż doświadczeń, a każdy sukces lub porażkę w pracy przeżywa na swój sposób.  Także ich związek nie może się obejść bez sporych przeszkód. Co jest w tym wszystkim najlepsze to fakt, że czytelnik nie czuje się gdzieś poza tą historią. Świetne profile psychologiczne bohaterów sprawiają, że nawet nie wiemy kiedy zaczynamy się zastanawiać nad ich uczuciami i wyborami. „Love Line” to wyborna uczta dla  osób szukających niebanalnego, inteligentnego romansu, który przymusza do przemyśleń na współczesny, bardzo aktualny i drażliwy temat manipulacji, przekrętów wielkich firm i pozorności bycia „na fali”.

Nina Reichter stworzyła romans wciągający, współczesny i dający do myślenia. Każdy z nas powinien wiedzieć więcej o tym, ile fałszu i zniekształconych informacji dociera do nas każdego dnia i jaki to może mieć na nas wpływ. Takiej książki, zwłaszcza od polskiego autora, jeszcze nie było. To nowa droga w literaturze kobiecej  i to w dodatku taka, którą powinno się czytać. Z niecierpliwością czekam na kontynuację powieści  i jestem niemalże pewna, że się nie zawiodę.

2 komentarze:

Nie wykluczam, że sięgnę. Zwłaszcza że sygnuje to Novae Res. Pozdrawiam !
 
Może mi się spodobać, chociaż ddo autorki mam awersję - zupełnie bez powodu :D
 

Prześlij komentarz