Helena Pelletier żyje na
mokradłach, w starej chatce, wraz ze swoim ojcem. Dziewczyna uczy się tropić
zwierzynę, wie, jak poradzić sobie w surowym miejscu zapomnianym przez
ludzkość. Można by powiedzieć, że sam Bóg raczej tu nie zagląda.
Dla Heleny jej ojciec jest
idolem, wzorem do naśladowania, bohaterem. I to wszystko okazuje się kłamstwem.
Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że ojciec jest prawdziwym tyranem, kontroluje
życie zarówno Heleny jak i jej matki. To mroczne, odcięte od świata więzienie.
Po latach Helenie udaje się wrócić do społeczeństwa. Rozpoczyna swoje nowe
życie, wraz z nową rodziną, pracą i nazwiskiem. Przeszłość jednak
niespodziewanie wraca. Okazuje się, że ojciec Heleny uciekł z więzienia i
ukrywa się na mokradłach. Gra w chowanego dopiero się zaczęła, a jej skutki
mogą być tragiczne.
„Córka króla moczarów” Karen
Dionne to powieść niezwykle wciągająca. Nie mamy tutaj wprawdzie zawrotnego
tempa akcji, ale autorka powoli, stopniowo buduje napięcie i odsłania fragmenty
historii, która jako całość po prostu zachwyca i niepokoi. Dzieje się tak
dlatego, że Helenę poznajemy już jako kobietę, która rozprawia się z
przeszłością i robi wszystko, aby o niej zapomnieć. Dopiero z biegiem akcji
wychodzą na wierzch tajemnice mokradeł i
jawi nam się obraz prawdziwego piekła, przez jakie przeszła będąc jeszcze
nastolatką. Przeszłość zostaje sprawnie wpleciona w teraźniejsze wydarzenia, co
nie powoduje poczucia chaosu, a jedynie harmonii.
Książka pokazuje to, jak ciężko
jest zaadaptować się w społeczeństwie ludziom, którzy przeżyli traumę. W
szczególności tą związaną z rodzicami. Helena jest w pewien sposób rozdarta.
Czuje nienawiść i gniew, ale z drugiej strony te przejawy uwielbienia wobec
ojca dochodzą czasem do głosu. Nawet jeśli jest inaczej, dziecko zawsze będzie
się starało, przynajmniej przez jakiś czas, wyidealizować rodzica, jakoś
wytłumaczyć jego zachowanie. Zawsze gdzieś z tyłu głowy jest świadomość, że to
przecież ojciec. I Helena wobec tego bije się ze swoimi myślami. Ciekawe też są
fragmenty dotyczące jej włączenia się w „normalne”, nowe życie, jak bardzo to
było trudne. Śmiem nawet twierdzić, że „Córka króla moczarów” nie jest typowym
thrillerem, a bardziej thrillerem psychologicznym, który czaruje swoim
spokojnym charakterem. W dodatku czytelnikowi udziela się klimat mokradeł, indyjskich
wierzeń i legend, a to przyciąga o wiele bardziej, niżeliby patrzeć tylko na
to, jak szybkie tempo ma akcja.
Jeżeli już jesteśmy przy kwestii
nastrojowości, to czuć podczas czytania pewien niepokój, ale też można zostać
po prostu urzeczonym. To coś jednocześnie zachwycającego i powodującego ciarki.
Rozlewiska, dzikie lasy, niebezpieczna zwierzyna, długie zimy, a w tym
wszystkim kobieta, która próbuje znaleźć swoją nową tożsamość. „Córka króla
moczarów” jest więc idealną lekturą na długie jesienno-zimowe wieczory.
Powieść Karen Dionne polecić mogę
przede wszystkim osobom, które lubią w powieściach swoisty klimat, niepokojący,
angażujący naturę jako niemalże jednego z bohaterów. Po książkę powinny też sięgnąć
osoby, które zaczytują się w thrillerach psychologicznych, ponieważ „Córka
króla moczarów” to jeden z lepszych przedstawicieli gatunku. Wciągnie, zaskoczy
i zapewni kilka godzin dobrego relaksu, ale nie pozostawi bez refleksji.
1 komentarze:
Prześlij komentarz