Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

niedziela, 9 września 2018

Niewinni i cała reszta




Meadow Mori pnie się po szczeblach kariery, staje się coraz bardziej cenioną reżyserką ambitnych filmów dokumentalnych. Dziewczyna poprzez dziwną rozmowę telefonicznej dowiaduje się o tajemniczej Nicole, która przez telefon uwodzi wpływowych mężczyzn z branży filmowej. Nicole jest postacią intrygującą głównie dlatego, że wielu o niej słyszało, ale nikt jej nie widział. Meadow postanawia dowiedzieć się więcej na temat tajemniczej kobiety i rozpoczyna prywatne śledztwo. Gdy odkrywa, że Nicole od jakiegoś czasu zniknęła, postanawia nakręcić na tej postawie film dokumentalny. Do jakich informacji dotrze reżyserka? Jak sprawa Nicole wpłynie na nią samą?

„Odważna powieść o przyjaźni, pasji i samotności” – tak brzmi dopisek na okładce powieści Dany Spiotty pt. „Niewinni i cała reszta”. Niestety, nie mogę się w pełni zgodzić z tym stwierdzeniem. Tak naprawdę ciężko powiedzieć, o czym jest ta opowieść. Ale od początku…

Opis zapowiada historię tajemniczą, widać pewien ciekawy zamysł i spore pole do popisu. Liczyłam na ciekawy przebieg śledztwa, na intrygę i w tym wszystkim odkrywanie swojej drogi w życiu, swojej tożsamości. Tymczasem autorka już na wstępie psuje wątek Nicole, zanim ten jeszcze się trochę bardziej rozwinie. Nie mamy tutaj tajemnic i dochodzenia, sprawa jest dość prosta i szybko rozwiązana w sposób niespektakularny i tak naprawdę niemający dużego wpływu na główną bohaterkę. Więc co jest motywem przewodnim w powieści? Do czego dążmy, skoro sprawa Nicole jest prosta i nieciekawa? Ciężko stwierdzić. „Niewinni i cała reszta” to powieść zdecydowanie przegadana, nieprowadząca do konkretnego punktu kulminacyjnego, pozbawiona solidnych fabularnych podstaw.

Styl autorki jest dość przeciętny, a jednocześnie suchy, wypruty z emocji, niebarwny i nudny. W powieści królują długie wywody, które miałyby jeszcze jakiś sens, gdyby miały na celu przedstawienie ciekawostek związanych z tworzeniem filmu. Tymczasem zostajemy zarzuceni tytułami i nazwiskami, które prawdopodobnie nic nam nie mówią, naczytamy się też o tym, jak działa linia komórkowa. Do tego autorka wstawia w owe monologi pseudo-poetyckie porównania, które zamiast zachwycać, powodowały raczej przewracanie oczami. Zwykle wydawały się napisane na siłę, brzmiały nienaturalnie, a momentami wręcz komicznie. Tak więc nieumiejętny styl i brak dobrze przemyślanej fabuły przesądziły o porażce książki w moich oczach.

Autorka bardzo skupia się na opisach zasypując czytelnika niepotrzebnymi informacjami, przez co gubi w tym wszystkim swoje postaci. Nie mogę powiedzieć, że były totalnie nierealne, ale jednak ciężko było się z nimi utożsamić i stworzyć w głowie ich charakterystykę. Meadow zwłaszcza wydała się mdła i zbyt niepewna siebie jak na sukces, który osiągnęła. Więcej do powiedzenia miała postać Nicole, ale i tej autorka odebrała głosu na rzecz pisania o niczym.

„Niewinni i cała reszta” to książka, która w Polsce jest praktycznie nieznana, nie jest wielkim bestsellerem i nie dziwię się temu. To dość nudna opowiastka, która nie zmieni nic w życiu czytelnika, a potrafi wręcz chwilami nudzić lub irytować. Autorka miała dobry zamysł, mogła wykorzystać tak rzadko poruszaną tematykę tworzenia filmów, ale jednak wiele zabrakło do tego, aby nazwać tę książkę wartościową. Może każe nam się przez chwilę zastanowić nad tym, jak telewizja nami manipuluje i momentami wręcz hipnotyzuje zakłócając wewnętrzny spokój, ale dla takiej refleksji nie warto brnąć przez 330 tej powieści.

1 komentarze:

Solidna recenzja, wiadomo teraz, co omijać :)
 

Prześlij komentarz