Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

środa, 12 września 2018

Słowo i miecz, czyli coś od mojej ulubionej autorki



Gdybyście zapytali mnie o ulubionego autora, bez wahania powiedziałabym, że moje serce skradła Amy Harmon. A to wszystko przez „Prawo Mojżesza”, książkę nieidealną, ale taką, która dotknęła mnie do żywego. Sam styl autorki pokochałam za to, jak w niepozorny sposób przemyca ogromne emocje, ukrywa je gdzieś pomiędzy wierszami. Gdy tylko pojawiła się zapowiedź „Słowa i miecza”, mało nie podskoczyłam z ekscytacji. Byłam niezmiernie ciekawa, czy autorka zachwyci mnie po raz kolejny, ale tym razem w fantastyce. I przyznać muszę, że się nie zawiodłam.

Lady Lark odziedziczyła po swojej matce Dar, wielce niebezpieczny i niepożądany w królestwie. Wszelka magia jest tam srogo karana, tak więc matka robi wszystko, co w jej mocy, aby dar Słów jej małej córeczki nie wyszedł na jaw. Niestety, Lark jednego dnia traci matkę i wolność. Zostaje zamknięta jako zakładniczka króla i… milczy. Aby zachować swoje życie, postanawia posługiwać się gestami, tak by jej Dar już nigdy się nie ujawnił. Tymczasem królestwo Jeru staje do wojny ze skrzydlatymi Volgarami żądnymi ludzkiej krwi. Lark zdaje sobie sprawę, że nie może żyć w zamknięciu i nic nie robić. Zaczyna rozumieć, jak wielką moc ma jej Dar i w jaki sposób może go wykorzystać…

Amy Harmon znam już z romansów, jednak w przypadku tej powieści, wątek miłosny gra rolę poboczną. Prym wiedzie fantastyka i kreacja świata przepełnionego zakazaną magią, a to wyszło autorce cudownie. Już przy „Prawie Mojżesza” można było wyczuć umiejętność przystosowania się Amy do różnych gatunków, ponieważ to był swoisty mix. „Słowo i miecz” potwierdza owe wrażenie, ponieważ autorka świetnie poradziła sobie z kreacją nowego świata i magii, o jakiej jeszcze nie czytałam. Ludzie w krainie Jeru mogą bowiem mieć przeróżne Dary – poczynając od uzdrawiania, poprzez zamianę w zwierzęta, wiązanie przeznaczenia, kończąc na zamianie przedmiotów w inne. Magiczna umiejętność Lark jest czymś świeżym i nowym, a powiedzenie, że słowo ma moc, nabiera tutaj zupełnie dosłownego znaczenia. Do tego, standardowy już, ale jakże sprawdzony, motyw wojny między krainami, a także nieoczywisty wątek romantyczny. W pewnym sensie zakazany, ale to już bardziej skomplikowana sprawa. Czyli mamy wszystko to, co w młodzieżowej fantastyce najlepsze.

Główna bohaterka jest postacią, która ewoluuje. Z początku widzimy ją cichą, wycofaną, niepewną, ale w tym zamknięciu kształci się w niej nowa silna osobowość. Usta milczą, ale Lark jest uważną obserwatorką, mądrzeje i sprawnie łączy fakty. Dlatego przez pierwszą część powieści można mieć wrażenie, że nie potrafi podejmować racjonalnych decyzji. Potem jest zaś coraz lepiej i Lark daje się lubić. Ja w pewnym momencie zaczęłam jej bardzo kibicować, zżyłam się z nią i automatycznie jeszcze silniej przeżywałam całą historię. Tiras również skradł moje serce, a ta dwójka razem… To jest dopiero połączenie! Moja pełna sympatia dla tych postaci sprawiała, że wnikałam w tej świat coraz bardziej i bardziej.

„Słowo i miecz” przypomina momentami baśń, ma wiele uroku i przyciągającego klimatu, który udzielił mi się już od pierwszych stron. Zarówno emocjonalność między bohaterami, jak i umiejętna kreacja świata, to największe plusy powieści i to one sprawiają, że książkę można pochłonąć jednej nocy. Do tego zwroty akcji, zwłaszcza dynamiczny wątek wojny, napędza historię, na koniec zaś jest spore przyspieszenie. Nie mogę się doczekać drugiej części. Jeżeli jeszcze nie znacie Amy Harmon, to koniecznie musicie to nadrobić. Bez względu na to, czy wybierzecie fantastykę, czy któryś z romansów - nie pożałujecie.


1 komentarze:

To coś w sam raz dla mnie :)
 

Prześlij komentarz