Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

środa, 24 października 2018

Krwawy księżyc, czyli mind blowing!



Szczęśliwe małżeństwo.
Dobrze prosperująca kariera.
Nadchodzące zło.
I wyrzuty sumienia.
Tragedia, której nie można wyjaśnić.
A na niebie Krwawy Księżyc.

Victoria Page i Thomas Wilde to małżeństwo, które zaczęło od miłości, zaufania i wzajemnego oddania. Jednak coś się zmieniło. Oboje są pisarzami, ale to decyzja Thomasa o napisaniu kryminału zapoczątkowuje serię dramatycznych zdarzeń. W mieście mają miejsca morderstwa inspirowane książką, a Victoria czuje, że mąż się od niej oddala. Czy to możliwe, by Thomas sam zabijał po to, aby jeszcze bardziej wybić swoją powieść na liście bestsellerów? Skąd u Victorii zaczynają pojawiać się koszmary, w których jej mąż zabija ją na dziesiątki różnych sposobów? Kto tu jest ofiarą a kto winowajcą?

Karina Hiddenstorm dobrze wie, jaką sieczkę z mózgu zafundowała mi tą powieścią i jak dużo czasu zajęło mi, zanim zdecydowałam się w końcu napisać swoją opinię. Nadal nie wiem do końca, jak ubrać w słowa to, co czuję, ale postaram się.

Może zacznę od tego – „Krwawy księżyc” to nie jest kryminał, nie horror i nie thriller. Paranormal, w jakiejś części, ale też nie do końca. To unikatowy miks, coś, czego jeszcze nie było i co tak bardzo miesza w głowie, że ciężko cokolwiek ze sobą zrobić po przeczytaniu. Znaczna część powieści jest po prostu dziwna. Niekomfortowa. Dokładnie tak się czułam podczas lektury – niepewnie i nieswojo, byłam zmieszana, towarzyszyły mi przeróżne emocje. I nawet kawałek za połową nadal nie wiedziałam, o co chodzi, co o tym myślę i czy w ogóle jest to powieść dla mnie. Wszystko nabrało sensu, gdy przeczytałam epilog. Totalne zdziwienie, ale jednocześnie poczucie, że „nie rozumiem, ale to było genialne”. Wówczas szybko napisałam do Autorki z mnóstwem pytań i wątpliwości i powiem Wam, że ta rozmowa bardzo mi pomogła w rozumieniu tej historii. Sama Karina jest bardzo uprzejma i naprawdę cudowna, więc myślę, że w razie jakichś wątpliwości warto się z nią skontaktować, lub z kimś, kto powieść przeczytał.

Pewne elementy „Krwawego księżyca” można wyjaśnić, innych nie, a nad innymi jeszcze trzeba zastanawiać się samemu. Dlatego ta powieść może zostać odebrana zupełnie inaczej przez każdego czytelnika. Autorka wplotła w fabułę wiele odniesień do wiary, natury ludzkiej, do postrzegania ludzi szalonych, momentami powieść jest wręcz metafizyczna. Mnie niezwykle poruszyły aspekty, które dotyczą mnie i tylko mnie, moich przemyśleń, moich dziwnych doświadczeń i wiem, że ktoś inny mógłby tego nawet nie zauważyć. I to jest cudowne! Fabuła „Krwawego księżyca” jest tak wielopłaszczyznowa, nieuchwytna i oryginalna, że ciężko ją ocenić w stosunku do innych powieści. Zwykle oceniamy bohaterów, tempo akcji, czy intryga zaskakuje. Tutaj nie da się lubić żadnego z bohaterów, mamy tutaj wiele odcieni szarości, refleksji o osobach, które nagle z potworów zamieniają się w ofiary i na odwrót. Tak samo fabuła i akcja – tak naprawdę do końca nie wiadomo dokładnie o co chodzi, a jednak powieść czyta się jak w hipnozie. Podoba się, nie podoba? Ciężko powiedzieć. Gryzie w umysł, uwiera, powoduje nieprzyjemne ciarki. Motywuje do myślenia, do refleksji, jest tak dziwna, że aż genialna.

„Krwawy księżyc” nie spodoba się każdemu, nie tak, jak inne bestsellery. Rozumiem, iż może się nie podobać, bo wiem też, ze to książka trudna i dość ciężka jak na swoją objętość. Czasem czuć niezły odlot, a mrok momentami z horroru przechodzi w groteskę. I takie książki – niebanalne, pisane z pasji i z konkretnym celem – doceniam najbardziej. Celowo miesza w umyśle  i sprawia, że pomimo charakterystycznego klimatu, chce się do niej kiedyś wrócić. Wiedząc, jakie jest zakończenie. Przeczytać jeszcze raz, znaleźć nowe płaszczyzny do rozmyślań.

Polecam Wam spróbować. Warto wiedzieć przed lekturą, że to nie jest zwykły thriller, jak to sugerowałby opis na okładce. To coś naprawdę osobliwego, coś, co wymaga innego podejścia i otwartości czytelnika na nowe rzeczy. Mam nadzieję, że znajdziecie w „Krwawym księżycu” to, co znalazłam ja, albo i jeszcze więcej.

Po lekturze książki  pytanie „Czy jesteś szczęśliwa?” nabiera nowego znaczenia. I to wcale nie jest dobry znak...

1 komentarze:

Wędruje na moją listę "do przeczytania".
 

Prześlij komentarz