Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

piątek, 15 lutego 2019

Kazanie ognia - Jamie Quatro



Są takie książki, które możemy ocenić jako dobre pod względem fabularnym lub warsztatowym. Są takie, które wywołają w nas określone emocje. Są też takie, w których polubimy główne postaci, albo je znienawidzimy. I, czasami, są też takie, które mieszkają w głowie i ciężko cokolwiek o nich postanowić. Poruszające w naszej duszy coś, co unikatowe i mamy wrażenie, że żaden inny czytelnik nie przeżyje dokładnie tego samego. To książki, które określam jednym słowem - "moje".

"Kazanie ognia" Jamie Quatro to zdecydowanie "moja" książka, chociaż sama nie wiem, czy dobrze ją zrozumiałam i czy mi się podoba. A jednak fakt, że zaznaczyłam wiele fragmentów, zużyłam pół pliku karteczek indeksujących i byłam skłaniana do przemyśleń, świadczy o tym, że było warto.

Powieść ukazuje nam życie Maggie Ellmann, żony i matki, która... zdradza. Zdradza Thomasa, który jest mężem dobrym, troskliwym i wiernym. A jednak Maggie czuje się w tym  związku samotna, a jej serce bije szybciej na myśl o Jamesie, żonatym pisarzu. Ich romans zaczął się od rozmów na temat twórczości i... Boga. Maggie do tej pory była wzorową chrześcijanką, a teraz jej pożądanie stoi w opozycji do wiary. Czuje się winna swoich uczynków, oczekuje kary i potępienia, ale nie może się wyprzeć swoich pragnień i nie potrafi zrezygnować z romansu z Jamesem. Czy Bóg jest tak okrutny, aby zabraniać tego, czego chce ludzkie serce?

Powieść Quatro nie spodoba się każdemu i nie jest lekturą, która ma szansę odnieść komercyjny sukces. A jednak, przeczytana przez odpowiedniego czytelnika i doceniona, może stać się jedną z najbardziej wartościowych lektur w życiu. Warto wiedzieć, że "Kazanie ognia" to powieść o kobiecym pożądaniu, namiętności i wierze. O dylemacie moralnym, o poszukiwaniu odpowiedzi na to, co zrobić z pragnieniami serca, chcąc być posłusznym Bożemu Słowu. I tutaj wiele też zależy od tego, jak na te tematy patrzy sam czytelnik. Według tego można oceniać bohaterkę, utożsamić się z nią, zgadzać się z jej pojmowaniem Boga lub nie i, mam wrażenie, ostateczna puenta również od tego zależy. Być może coś źle zrozumiałam, ale pod koniec książki w pewnym momencie Maggie sama sobie przeczy, wobec czego główną myśl po lekturze dobrałam tak, aby była zgodna z moją wiarą i z tym, jakiego ja znam Boga. A samo doświadczenie rozerwanej pomiędzy pożądaniem a wiarą kobiety, dało mi szersze spojrzenie na samą kobiecość. Na to, czego pragnie nasze ciało i serce, oraz tego, przed jakimi dylematami część z nas staje lub może stanąć. Rozważałam też sprawy, które rozważała sama Maggie, o których w Kościele się nie wspomina, a są kluczowe dla kogoś, kto zastanawia się chociażby nad istnieniem kogoś ponad nami.

Wydaje mi się, że powinny po nią sięgnąć nie tylko kobiety, ale i mężczyźni, a przede wszystkim osoby, które chociaż raz na jakiś czas potrafią zagapić się w gwiazdy i wzdychać do Boga lub innego Absolutu nie mając nawet pewności, czy istnieje. "Kazanie ognia" jest też dla osób wierzących, lub takich, które zastanawiają się nad dysonansem pomiędzy duchowością a cielesnością. Takich, które nie rozumieją, dlaczego Bóg uważa seks małżeński za najbardziej korzystny dla człowieka. I ostatecznie dla tych, które chcą znać cel małżeństwa, które być może go nie dostrzegają lub czują, że jest ono niewystarczające dla cielesnych pragnień. Mam nadzieję, że "Kazanie ognia" skłoni Was do refleksji, tak, jak mnie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz