Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

poniedziałek, 11 lutego 2019

Szczelina - Jozef Karika




Nie jestem fanką klasycznych horrorów, być może dlatego, że nieczęsto mam z nimi do czynienia. Uwielbiam za to powieści oparte na legendach, baśniach i dawnych wierzeniach, które mają w sobie nutę grozy oraz niepowtarzalny, mroczny klimat. Taką właśnie książką jest „Szczelina” Jozefa Kariki, która zachwyca surowym pięknem otoczenia, ponadto momentami powoduje gęsią skórkę.

Trybecz, pasmo górskie na Słowacki i słynny Trójkąt Bermudzki. Jedno z najbardziej tajemniczych miejsc na Ziemi, w którym znikają ludzie, statki i samoloty. Niektórych odnaleziono martwych, inni nie pozostawili po sobie ślady, jeszcze inni wrócili do życia w stanie, którego życiem już nazwać nie można. Igor właśnie zdobył magistra i rozpoczyna pracę jako robotnik budowlany. Praca nie zapowiada się zbyt ekscytująco, zwłaszcza, że pięcioletnie studia mogą nie być tego warte. Jednak już pierwszy dzień pracy sprawia, że świat Igora już nigdy nie będzie taki sam. Na miejscu budowy odkrywa tajemniczy sejf, który ostatecznie zaprowadzi go do straszliwej legendy o Trybecie, która z koszmaru zamieni się w przerażającą rzeczywistość.

„Najgorszy jest strach wywołany przez coś zupełnie zwyczajnego.”

„Szczelina” zachwyca mnogością nawiązań do legend, faktów, wywiadów, tak, że wydaje się być powieścią opartą na reportażu. Podobno to wszystko mogło wydarzyć się naprawdę. Do autorka mógł przyjść człowiek, który przeżył to wszystko sam i stał się materiałem do utworzenia „Szczeliny”. I tutaj doszliśmy już do sedna tego, co w powieści najstraszniejsze. Że nie wiadomo, co jest fikcją, a co prawdą. Co zmyślone, podkoloryzowane, wydedukowane, a co stało się naprawdę. Dlatego po skończeniu lektury, tak jak podejrzewam każdy czytelnik, zaczęłam szukać informacji dotyczących Trybeczu i niewyjaśnionych wydarzeń w tym miejscu. Jeżeli jakaś powieść składnia odbiorę do takiej dociekliwości, to naprawdę coś wyjątkowego i wartego docenienia. Tym bardziej, że na tle „Szczeliny”, wszystkie wyszukane informacje sprawiają, że czytelnika przechodzi prąd przerażenia. Dla tego doświadczenia chociażby warto po „Szczelinę” sięgnąć.

Książka Kariki nie opiera się głównie na wartkiej akcji i zaskakujących wydarzeniach, jest natomiast niesamowitym studium ludzkiego umysłu, który stopniowo popada w szaleństwo i porywa w ten obłęd samego czytelnika. Subtelnie, powoli, acz skutecznie przeraża tym, co pozornie zwykłe, ale naznaczone pewnym mrokiem. Autor w swoisty sposób wybija z tego, co tu i teraz, z teraźniejszości i z tego, jak na ten moment mamy poukładane myśli, z tego, gdzie wszystko ze sobą pasuje. Kawałek po kawału wszystko się rozbija tak, że musimy opierać się na pamięci i wyobrażeniach, a nie na tym, co mniemaliśmy za prawdę na samym początku. Wiem jak to brzmi, naprawdę staram się jakoś wytłumaczyć to, co czułam. Po prostu wybicie z „normalności”, z „poczytalności”. To uczucie równie straszne, niepokojące, jak i zachwycające i wywołujące podziw wobec książki i samego autora.

Ciężko mi się pozbierać po lekturze. Jestem zaintrygowana, przerażona i niezwykle ciekawa, jak wiele z tej opowieści jest prawdą. Świat ma w sobie wiele tajemnic, a „Szczelina” daje takie uczucie, że można poznać i odkryć chociaż część z nich. To solidna, klimatyczna lektura, która niesamowicie wciąga i nie pozostawia czytelnika bez zmian. Warto zapoznać się z tą powieścią.

Książki dostarcza:









1 komentarze:

Świetna recenzja, a tytuł zapisuję, pozdrawiam :)
 

Prześlij komentarz