Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

środa, 3 lipca 2019

Strange The Dreamer



Niektórzy czytelnicy uwielbiają w książkach wartką akcję, pełną plot twistów i zaskoczeń, inni zaś prawdziwą przyjemność odnajdują w delektowaniu się językiem, kunsztem pisarskim i kreowanym światem. W zależności od humoru i kondycji psychicznej, sięgam po powieści takie lub takie, dlatego chcąc ostatnio zakopać się na dłużej w wymagającej, ale pięknie napisanej historii, sięgnęłam po serię "Strange The Dreamer", która obejmuje "Marzyciela" oraz "Muzę koszmarów".  Nie była to łatwa przeprawa, ale zdecydowanie warta mojego czasu i zaangażowania.

Lazlo Strange od zawsze marzył, aby poznać tajemnice zaginionego miasta Szloch. Jako sierota, a potem skromny bibliotekarz, nawet nie przypuszczał, że ma szansę na odbycie kosztownej wyprawy przez pustynię Elmuthaleth do miejsca, gdzie mieszkają mityczni wojownicy. Dopóki sami nie przekroczyli bramy Wielkiej Biblioteki i nie zaproponowali wyprawy komuś innemu. Tu liczy się czas i każda podjęta decyzja. Przed Strange’em pojawią się wybory, których nie sposób dokonać, żal, którego nie da się wyleczyć, oraz magia tak prawdziwa, jakby istniała naprawdę.

Podstawowym elementem, bez którego nie byłoby w ogóle o czym pisać, jest świat wykreowany przez Laini Taylor. Kto czytał "Córkę dymu i kości", ten wiedział już wcześniej, jak bujną wyobraźnię ma autorka, a w "Marzycielu" przeszła samą siebie. Mamy tutaj świat piękny, pełen barw, taki wykraczający poza moje umiejętności wobraźni, dlatego musiałam się trochę wysilić. I wiecie co? Warto było! Mamy tutaj niebieskich ludzi, cudowne stworzenia, a wszystko odbieramy każdym zmysłem, w każdym możliwy sposób poznawania i doświadczania, poprzez cudowne, rozbudowane opisy. Je się po prostu smakuje, delektuje, zakopuje na dłuższą chwilę i ciężko się już z książki wyplątać. To jej podstawowy, najważniejszy plus, bo, uwierzcie, takich ksiażek przeczytałam w swoim życiu zaledwie kilka.

Widziałam gdzieś, prócz zachywtów, opinie takie, iż książka jest nudna, nie wciąga i ostatecznie niektórzy doznają zawodu. Dlatego myślę, ze trzeba wiedzieć, na co się piszecie sięgając po "Marzyciela". To nie jest lekka, przyjemna lektura jak 99% młodzieżówek teraz, a naprawdę wymaga uwagi, cierpliwości i odpowiedniego humoru. Na wakacje może niekoniecznie się nada, ale zimny, długi wieczór z kocykiem i herbatką jak najbardziej. Nie ma tutaj bowiem porywającej akcji, nie ma napięcia i wyczekiwania na to, co dalej. To raczej powolne kroczenie za autorką, która oprowadza nas po cudownej krainie, która jest wytworem jej wyobraźni. Dlatego "Marzyciela" oraz "Muzę koszmarów" czyta się z zaciekawieniem, ale nie z wypiekami na twarzy. Bo chociaż autorka zafunduje nam kilka zwrotów akcji, to jednak fabuła nie jest tu najmocniejszą stroną. A "Muza koszmarów", mam wrażenie, jest jeszcze bardziej uboga w przyspieszoną akcję.


"Strange The Dreamer" to jedna z najlepszych serii przeczytanych przeze mnie w tym roku, ale nie jest ona dla każdego i nie na każdy czas. Dlatego przygotujcie się proszę, odpowiednio nastawcie na lekturę i dajcie się porwać Szlochowi i przygodom Lazlo. Spróbujcie znaleźć przyjemność w poznawaniu świata, w wyobrażaniu sobie tego, o czym czytamy i delektować się językiem autorki. Cudo, po prostu, ta seria to literackie cudo.



Książki dostarcza:


1 komentarze:

Podoba mi się Twoja recenzja :)
 

Prześlij komentarz