Dni robią się coraz chłodniejsze,
z szaf wyciągamy swetry i powoli przygotowujemy się na nadejście jesieni.
Niektórzy z nas nadal widzą ślady wakacyjnej opalenizny, a w sercu rodzi się
tęsknota za gorącymi krajami. Dla spragnionych tropikalnych klimatów istnieje książka
idealna, która w chłodny wieczór przeniesie do prawdziwie dzikiej, rozgrzanej
słońcem i niebezpiecznej dżungli. „Amazonia” Jamesa Rollinsa to powieść wydana
w Polsce po raz trzeci i nie ma czemu się dziwić. To jedna z najbardziej
klimatycznych książek przygodowych, z jakimi miałam do czynienia.
Carl Rand to znany naukowiec,
który decyduje się poprowadzić ekspedycję w głąb amazońskiej dżungli. Okazuje
się jednak, że grupa znika bez śladu. Następne kilka lat to akcje
poszukiwawcze, które nie przynoszą żadnego skutku. Nie ma żadnych śladów,
pozostają tylko niczym niepotwierdzone hipotezy. W końcu dzieje się coś dziwnego.
Do wioski założonej przez misjonarzy wkracza mężczyzna – uczestnik ekspedycji,
z tym, że jego schorowane wcześniej ręce są w cudowny sposób uzdrowione. Tropem
pierwszej grupy naukowej rusza następna, która odkrywa coraz więcej
nadprzyrodzonych zdarzeń, a to wszystko może mieć związek z plemieniem Krwawych
Jaguarów. Członkowie plemienia są postrachem lasu, mają w sobie coś
przerażającego i niemalże boskiego. Prawda o dżungli może okazać się śmiertelnie
niebezpieczna.
„Amazonia” to lektura wielce
absorbująca i zachwycająca swoim klimatem. Przenosimy się do tropików,
wkraczamy do nieprzyjaznej, mrocznej i przerażającej dżungli, gdzie cały czas
trzeba się mieć na baczności. Prymitywne plemiona, magiczne rytuały, potęga
natury i odczuwalny klimat tego, że duchy są jakieś bliższe, sprawiają, iż
świat przedstawiony po prostu fascynuje. Jest tak odmienny od naszego, że nie
sposób zostać zaczarowanym poprzez barwne opisy i kreację amazońskiej dżungli.
Tutaj każda roślina zdaje się wyrażać gniew wobec obcości, natura wręcz
przemawia swoją dzikością i niemożliwością ujarzmienia. Wydaje się sprzyjać pradawnym
tajemnicom, chowa to, co powinno zostać nieznane ludziom nierozumiejącym jej
praw.
Powieść Jamesa Rollinsa to
wyborna przygotówka, która momentami ociera się o powieść sensacyjną. Wkracza
tutaj motyw ratowania świata, globalnego zagrożenia, woli przetrwania.
Bohaterowie, dążąc do okrycia tajemnicy o amazońskiej dżungli, spotykają na
swojej drodze wiele niebezpieczeństw i to różnego rodzaju. Tak naprawdę nie wiadomo,
co wydarzy się za moment, czego się spodziewać. Czuć więc napięcie podczas
czytania, pewną obawę, że coś może się potoczyć nie tak, jak my chcemy. A to
wszystko napisane barwnym językiem, który wprost hipnotyzuje i angażuje
emocjonalnie czytelnika. Autor wplata w opowieść pewne legendy dotyczące
plemienia Miasta Jaguarów, tak więc sprytnie balansuje na granicy magii i
sensacji apokaliptycznej opartej na realnym zagrożeniu. Wątki fantastyczne
mieszają się z faktami, z przerażającymi opowieściami szeptanymi wśród drzew, z
nadawaniem roślinności wręcz ludzkiego charakteru, z naukowymi elementami dreszczowca.
Ta mieszanka utworzyła razem coś niepowtarzalnego, wyjątkowego, klimatycznego.
„Amazonia” to powieść dla każdego
czytelnika, który lubi opowieści przygodowe, klimatyczne, dobrze napisane. Nie
sposób oderwać się od lektury, a każdy powrót do niej to jak powrót do najciekawszego
miejsca na świecie. Siedząc w fotelu, pod kocem, można w chwilę przenieść się
do tajemniczej dżungli, która momentami powoduje na skórze ciarki. Świetne literackie
przeżycie, polecam serdecznie.
Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Albatros.
1 komentarze:
Prześlij komentarz