Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

czwartek, 18 października 2018

Moja modlitwa

Witajcie.

Dzisiaj przeglądałam pliki po to, aby zwolnić na komputerze trochę miejsca. W zakamarkach folderu "teksty" znalazłam plik "Zastanawiam się" z 4 sierpnia 2014 roku. Przeczytałam to i na nowo uderzyła mnie sytuacja, którą powoli zaczęłam wydobywać z pamięci. 
Chciałam się podzielić z Wami moją modlitwą. Skrawkiem mojej duszy.
Być może to dla Was dziwne, być może śmieszne. 
Pozostawiam to Waszej ocenie.
To dla mnie wielce osobiste.
Zapraszam. 

Zastanawiam się, dlaczego ludzie, gdy ogarnia ich smutek, uciekają do Ciebie. Ja często robię to samo. Gorszy dzień, zdenerwowanie, „dołek”… Wtedy najczęściej myślę o Tobie. Niby dobrze… Ale muszę jeszcze nauczyć się być wdzięczną każdego dnia, dobrego czy złego, bez różnicy. Kiedy mi źle, modlę się, często niesłusznie oczekując na rozwiązanie. Zwykle… to mija. Dzień, dwa, maksymalnie kilka. Wszystko wraca do normy, znów wszystko dobrze się układa. I wtedy zapominam, że jesteś koło mnie i czekasz, aż z Tobą porozmawiam. Ta radość lub zajęcia codzienne odpychają moje myśli od Ciebie. Nie chcę być jedną z tych, którzy mówią „jak trwoga to do Boga”. Proszę, pomóż mi zauważać Ciebie każdego dnia. Bez względu czy jest dobrze, czy jest źle, ufać Tobie. A przestać użalać się nad sobą. Zwróć mój wzrok na Ciebie, tak, abym nie była samolubnie zajęta bezsensownym monologiem.

Wczoraj widziałam wypadek. Tuż przede mną, dzieliło mnie od niego zaledwie kilka sekund. Auto w poprzek ulicy, totalnie zmasakrowane. Musiała minąć dłuższa chwila zanim zrozumiałam, co się stało. Że ten zgnieciony metal to przód samochodu. Że ludzie wybiegli z aut i wyciągnęli kobietę i dziecko. I jeszcze dłuższa chwila, zanim zobaczyłam twarz kierowcy, młodego blondyna w okularach. Siedział za zgniecionym jak harmonia przodem samochodu. Był przytomny. Otwierał usta w niemym krzyku, bezradnie podniósł rękę. Drugie auto leżało w rowie. Wyglądało znacznie mniej tragicznie. Najbardziej ucierpieli niewinni. To w nich uderzył kierowca drugiego samochodu, tego, który teraz był w rowie. Reanimowano dziecko. Zaraz krótka myśl – to było dosłownie chwilę temu, to mógłby być bus, w którym siedziałam na samym przodzie.

Boże, nigdy nie zrozumiem, dlaczego takie rzeczy się dzieją. Dlaczego najbardziej cierpią niewinni. Dlaczego każdego z nas może to spotkać, w każdej chwili. To mnie uderzyło jakby ktoś mnie spoliczkował. Banał, każdy to wie, a może raczej wie, a nie chce o tym myśleć. W tym wszystkim chcę jednak ufać Tobie, chcę dziękować za to, co od Ciebie dostałam. Doceniać życie, dawać ludziom tyle miłości, ile potrafię. Ucz mnie kochać ludzi mocniej. Ucz mnie kochać mocniej Dawida, póki mogę. Bo nigdy nie wiem kiedy będzie koniec.

1 komentarze:

Piękny, mądry wpis...
 

Prześlij komentarz