Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

czwartek, 29 listopada 2018

Zostawiłeś mi tylko przeszłość - Adam Silvera




O Adamie Silverze słyszeli już prawie wszyscy książkoholicy. Jego twórczość okazała się być na polskim rynku pewną nowością, przełomem, małą rewolucją, która otworzyła społeczność czytających na tematy kontrowersyjne. Silvera pisze bowiem o związkach homoseksualnych, ale też nie do końca. To powieści przede wszystkim o i dla młodych ludzi, zagubionych w życiu, wyobcowanych, albo po prostu szukających swojego miejsca na świecie. I nie ważne co uważasz – „Zostawiłeś mi tylko przeszłość” po prostu należy przeczytać.

Tutaj zwykle w kilku zdaniach opisuję fabułę, jednak mam wrażenie, że czasem lepiej wiedzieć o powieści jak najmniej. Sama, przyznam szczerze, czytając czyjąś recenzję, omijam akapit z opisem. W przypadku „Zostawiłeś mi tylko przeszłość” postanowiłam oprzeć swoją recenzję tylko na moich odczuciach z lektury i na tej warto zdecydować, czy to powieść dla Was. W przypadku tej konkretnej powieści opis fabuły nie ma większego sensu.

Głównym bohaterem jest Griffin, nastolatek, który wyraźnie dostaje od swoich rówieśników. I mimo, że jest postacią prawdopodobnie zupełnie inną niż my samy, to jednak łatwo odnaleźć w sobie empatię i wyrozumiałość dla niego samego i jego uczuć. Griffin cierpi bowiem na zburzenia obsesyjno-kompulsywne, ma swoje dziwactwa, uwielbia liczby parzyste i Harrego Pottera (no dobrze, pod tym większość z nas może się podpisać). Griffin ma też chłopaka, Theo, który z kolei decyduje się wyjechać. Wtedy życie naszego głównego bohatera staje się równią pochyłą. Griffin traci w swoim życiu pewną stabilizację i zostaje postawiony przed prawdziwą tragedią. W dodatku nadal jest młodą, dorastającą osobą, tak więc widzimy losy nastolatka próbującego poradzić sobie w ciężkich doświadczeniach. Zapewne duża część czytelników będzie wiedziała, co czuje Griffin, ponieważ przeżyła w życiu pewne tragedia, czy duże problemy. A nawet jeśli takowych nie było, bohater wzbudza tak pozytywne i czułe emocje, że od tej pory nie liczy się nic więcej, jak tylko obawa o jego los i kibicowanie mu do ostatnich stron.

„Zostawiłeś mi tylko przeszłość” już pierwszym zdaniem miażdży serce. Zaczyna od mocnego ciosu, a dopiero stopniowo możemy się po nim zbierać, odnawiać nadzieję, ostatecznie powieść pozostawia nasz z ciepłymi uczuciami i nadzieją. Równocześnie może wiele zmienić w samym czytelniku, pozwala zastanowić się nad pewnymi kwestiami i zrozumieć, jak ciężko jest osobom homokseksualnym, które nie znajdują w świecie akceptacji. I nie chodzi o to, aby promować „inną miłość”, ale chodzi o to, aby nie traktować człowieka jako tego gorszego, drugiej kategorii. To są często osoby zagubione, niepewne siebie, zakompleksione, odbywające długą drogę do tego, aby pogodzić się ze sobą, albo też w jakiś sposób nad sobą pracować. Kluczowe jednak jest pragnienie odnalezienia się w świecie, takie pragnienie ma praktycznie każdy nastolatek. Pęka pewna bańka oczekiwań i łagodności, pojawia się ta trochę mroczniejsza strona życia i trzeba sobie z tym jakoś poradzić.

Styl Silvery jest lekki i przystępny, jak na młodzieżówki przystało, a jednak podszyty jest pewnymi metaforami. Może niektórym się nie spodoba to porównanie, ale ma coś w sobie z Greena. Panuje tutaj podobny klimat, taki, który chwyta za serce i ciężko o historii zapomnieć. „Zostawiłeś mi tylko przeszłość” nie jest powieścią idealną, bo momentami przynudza, ale wskazuje też na nieidealnego Griffina. W tym wszystkim widać pochwałę dla inności. Widać, że to, co nieidealne, w rzeczywistości jest silne przez swoje wady. Powieść warta przeczytania.

1 komentarze:

Świetna, zachęcająca do lektury recenzja. Będę mieć tytuł ten na uwadze :)
 

Prześlij komentarz