Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

środa, 19 grudnia 2018

Między nami chaos




„Między nami chaos” miała być kolejną młodzieżówką, która prawdopodobnie zapewni kilka godzin dobrej rozrywki, może poruszy ciężkie tematy, ale nie będzie niczym ambitnym i zachwycającym. Ciągnęło mnie jednak do lektury jak magnes, bo czasami jest tak, że tylko widzisz okładkę i tytuł i już wiesz, że to może być dobre. Że to coś dla Ciebie. Gdzieś z tyłu głowy miałam obawę, że się zwiodę, że może jestem na takie lektury zwyczajnie „za stara”. Na szczęście na obawach się skończyło.

Pewnego dnia znika pisarz Arthur Louis Pullmann i nikt nie wie, co się z nim stało. Tydzień później zostaje znalezione jego ciało. Od śmierci dziadka mija pięć lat, wtedy też jego wnuk, Arthur Louis Pullmann Trzeci, przeżywa bardzo ciężkie chwile. Otrzymuje sądowy zakaz zbliżania się do swojej dziewczyny i traci stypendium.  Jego życie staje na głowie i nie wie, jak sobie z tym poradzić, wskutek czego jego ojciec wysyła go do Truckee, gdzie miałby zamieszkać z wujem. Tam na Arthura czeka niesamowite znalezisko – dziennik zmarłego dziadka, chorującego na Alzheimera i opis jego pięcioletniej podróży. Chłopak zdecyduje się pójść śladami dziennika, aby odkryć to, co nieznane.

Podstawową zaletą powieści, a równocześnie wadą, jest to, że niesamowicie wciągnęłam się w lekturę. Gdyby nie studia, to przeczytałabym ją w ciągu jednego dnia i byłby to jeden z najprzyjemniejszych dni z działu tych „leniwych”.  Arthura nie polubiłam od razu, ale z ciekawością śledziłam każdy jego krok, bo takowy był jednocześnie rozwiązaniem jednej z wielu małych zagadek dziadka chłopaka. A dlaczego widzę tu jednocześnie wadę? Bo nie można myśleć o niczym innym, dopóki nie przeczyta się ostatniego zdania. Nauka, praca, obowiązki odbywały się u mnie gdzieś w cieniu myśli o tym, gdzie dalej powędruje Arthur i do czego go to doprowadzi. Tak, więc ostrzegam – warto przysiąść i dać się całkowicie zatracić historii, zapomnieć o tym świecie.

„Między nami chaos” to powieść drogi, w sensie dosłownym, ale też tym w przenośni. Praktycznie każda część książki odpowiada kolejnemu miejscu, do jakiego udał się bohater. Sięgamy do nowych kultur, smakujemy nowe klimaty, w ilościach drobnych, przyswajalnych, subtelnych i urzekających. Dlatego klimat całej opowieści sprawia, że czytelnik się w nią wtapia. Podróże Arthura to jednak przede wszystkim poszukiwanie prawdy, która zmienia postrzeganie świata. To czas przewartościowywania, odnajdywania tego, czego nie widać na pierwszy rzut oka, nauka współgrania ze światem i odnajdywania swojego miejsca. Arthur, będąc osiemnastolatkiem w ciężkiej sytuacji życiowej, musi też przejść przez pewne procesy, nie po to, aby nagle stać się dorosłym, a po to, aby zauważyć, co oferuje świat i nabrać wobec tego odpowiedniego stosunku.  Cieszę się, że w końcu ktoś przedstawił w literaturze młodzieżowej dorastanie w sposób poważny i inteligentny. Tak, że nawet dorosły czytelnik wiele wyniesie z lektury.

Książka Samuela Millera to pewnego rodzaju nowość i to taka błyszcząca, ciepła, klimatyczna. Wybijająca się na tle stosów głupiutkich lektur dla nastolatków, które, mam wrażenie, czasami mają młodego odbiorcę za tego pustaka, co nic w życiu jeszcze nie zrozumiał i nie osiągnął, poza imprezami, konkursami piękności i opanowaniem sztuki flirtu. Dlatego „Między nami chaos” to książka, którą warto się zainteresować, zwracam się tutaj do osób w każdym wieku. Dorośli niemniej niż nastolatkowie docenią historię Arthura i, być może, odnajdą kilka „smaczków” – odniesień do kultury. Myślę, że kiedyś jeszcze wrócę do tej powieści i to z sentymentem.

2 komentarze:

Pomyślę nad tą książką, pozdrawiam z mroźnego Południa Polski :)
 
Zdecydowanie do przeczytania! Słyszałam o niej dużo dobrego, a to wcale nie łatwe; znaleźć młodzieżówkę z myślącym bohaterem. Treść + okładka = po świętach muszę mieć :)

mrs-cholera.blogspot.com
 

Prześlij komentarz