Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

niedziela, 30 grudnia 2018

Sztuka radości, czyli powieść przeklęta



Sztuka radości” już na wstępie kojarzy się z filmem lub książką „Sztuka kochania”. Pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy przed przystąpieniem do lektury, była taka, że mam przed sobą kopię czegoś, co już znam. Bardziej nie mogłam się mylić. Punktem wspólnym obu historii są mocne bohaterki, które wpływają na otaczający je świat, który nadal jest zamknięty na pewne kwestie, traktuje rzeczy ludzkie jak tabu. Siła feminizmu, ale tego dobrego, zdrowego, silnego i potrzebnego, przelewa się z ekranu i ze stron książek i to czyni je obie tak wyjątkowe.

Modesta urodziła się w 1900 roku, na Sycylii. Społeczeństwo, które ją otacza, nie godzi się na wolność seksualną i intelektualną niezależność kobiet. Modesta nie pierwsza wie, że tak być nie powinno, ale jako jedyna ma odwagę z tym walczyć. Wychowana zostaje w biedzie, następnie w klasztorze, w końcu trafia do arystokratycznego pałacu. Dzięki sile charakteru i inteligencji zaczyna zarządzać finansami rodu, potrafi też wykorzystać swoją pozycję pozyskaną przymusowym małżeństwem. Czy Modesta zdoła udowodnić społeczeństwu, że kobieta może być silna i niezależna? Czy da się dotknąć zakorzenionej moralności Sycylijczyków i dać płci pięknej więcej praw?

Powieść Goliardy Sapienzy jest niezwykle ważna, przełomowa, inteligentna i potrzebna. Aż dziw, że w Polsce prawie nic o niej nie słychać, a przecież powinna dotrzeć do jak największej ilości odbiorców. I powinna ich zachwycić. „Sztuka radości” to nie tylko opowieść o silnej kobiecie łamiącej normy moralne XX wieku, ale także świetne studium historyczne, polityczne, kulturowe i społeczne tego okresu, tak nieodległego od obecnych czasów. Zanim sięgniecie po lekturę, warto zapoznać się z historią „Sztuki radości” i jej autorki. Sprawa jest na tyle poważna, że powieść przeczekała ponad 20 lat, zanim została wydana. A sama Sapienza przeszła przez więzienie, psychiatryk i próby samobójcze za swoje feministyczne poglądy. Niezwykle przygnębiająca historia, ale wnosząca wiele do interpretacji „Sztuki radości”.

Warto zaznaczyć, że książka nie jest lekturą łatwą i przyjemną, jest zwrócona przede wszystkim do dorosłego czytelnika. Znajdziemy tu bowiem śmiałe sceny seksu, kazirodztwa, faszyzm, brutalność. Od czytelnika wymaga się zaś otwartości umysłu, wyobraźni, tolerancji i dystansu. Sapienza nie szczędzi dramatycznych scen, a wszystko po to, aby potrząsnąć czytelnikiem, aby mieć realny wpływ na ówczesny świat.  A z tego dla nas płynie ogromna nauka i inspiracja. Poważnego, przygnębiającego klimatu dodaje też styl, w jakim została napisana powieść. Momentami urywana, pełna metafor i niedopowiedzeń, a niektóre słowa zostają tylko zawieszone w powietrzu. Gdzieś trzeba przemyśleć poruszane kwestie, uchwycić sens i emocje, wczuć się w sytuację autorki. To nie jest łatwe, ale wielce satysfakcjonujące – prawdziwy rarytas dla wymagających czytelników.

„Sztuka radości” to książka, obok której nie można przejść obojętnie. Pozostaje w umyśle czytelnika na długi czas, daje pole do refleksji i możliwość zawieszenia się gdzieś pomiędzy zdaniami na dłuższy czas. Jednocześnie wciąga, zachwyca, oczarowuje. Ubolewam, że nie jest to na razie głośny bestseller, ale być może to się zmieni. Dlatego też zachęcam do lektury i zapewniam, że warto.

2 komentarze:

Wędruje na moją listę do przeczytania, pozdrawiam :)
 
Ten komentarz został usunięty przez autora.
 

Prześlij komentarz