Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

piątek, 15 lutego 2019

Gdzie śpiewają diabły?




Dwójka rodzeństwa - Ewa i Piotr, tak różna, a tak ważna dla siebie nawzajem. Ona to marzycielka, która często odpływa myślami w świat wyobrażeń. On twardo stąpa po ziemi i nie wierzy w nic, co nie byłoby poparte racjonalnością. Pewnego dnia Ewa znika bez śladu. Piotr nie przestaje o niej myśleć i wydaje się, że nigdy tak naprawdę nie będzie mu dane dowiedzieć się, co stało się z jego siostrą. Aż w końcu, dziewięć lat później, coś się zmienia. Nowy trop wiedzie Piotr do Azylu, mrocznego miasteczka, w którym mieszkańcy nadal pamiętają o starych legendach i wierzą, że sam diabeł tu zagląda. O Ewie nikt nic nie mówi, ale wyraźnie widać, że niektórzy mają wiele przerażających rzeczy do opowiedzenia...

"Gdzie śpiewają diabły" to zaskakująca powieść Magdaleny Kubasiewicz, mroczna i przerażająca. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że lektura wywoła u mnie strach tak duży, że będę się bała czytać w nocy. A jednak - starałam się czytać w ciągu dnia, gdzie mogłam w każdym momencie uświadomić sobie, że jednak nie jestem w Azylu. Że nie czyhają na mnie strachy z miejscowych legend. Historia jednocześnie powoduje ciarki i hipnotyzuje poprzez klimat. Gęsty, mroczny, dotykający do szpiku kości, tak baśniowy i w tym samym momencie realny.

Wraz z Piotrem przenosimy się bowiem do małej, ubogiej społeczności, która wydaje się być umieszczona na skraju świata. Nadal wierząca w legendy i baśnie, gdzie mieszkańcy rzucają przeszywające spojrzenia, surowa natura owiewa chłodem, a szum liści wydaje się szeptać niezrozumiałe słowa. Wydaje się, że wszyscy wokół są tutaj od zawsze, zakorzenieni w Azylu jak stare drzewa, które nie mogą się z tej ziemi wyrwać. W powietrzu unosi się zapach pyłu, mgła i czuć namacalnie, że panuje tutaj pewna zmowa milczenia. A legenda o Diable i jego czarownicy wydaje się realna nie mniej niż to, że faktycznie istniejemy.

Autorka podsyca klimat baśniowości, strachu i tajemnicy tym, że stopniowo wprowadza czytelnika do świata Azylu i stopniowo ujawnia pewne elementy, które dopiero pod koniec układają się w spójną całość. Niemalże cały czas jesteśmy w niepewności i nie wiemy, na ile można wierzyć legendom i wyobrażeniom, a na ile zdrowemu rozsądkowi. Mamy tutaj bowiem pewien rodzaj oniryzmu, który zostaje opakowany w realizm, doprawiony strachem i hipnotyzującym klimatem. Tyle wystarczy, żeby tak zaabsorbować czytelnika, że ciężko oderwać się do lektury, a chęć odkrycia wszystkich tajemnic jest ważniejsza niż to, iż mamy obecnie jakieś obowiązki do wykonania. Dlatego trzeba uważać na "Gdzie śpiewają diabły", bo można nieświadomie przesiedzieć cały dzień nad lekturą, a, nie daj Boże, noc. W nocy klimat czuć zdecydowanie intensywniej i zaraz ma się wrażenie, że spod łóżka wyłoni się jaki diabeł.

"Gdzie śpiewają diabły" to nowość, która mnie zachwyciła. Momentami malownicza, baśniowa, nierealna, a tak bardzo solidna i przejmująca, że ma się wrażenie bycia w Azylu wraz z Piotrem. To również lekki horror opowiadający o sile miłości romantycznej i tej rodzinnej, o poświęceniu, odkupieniu i przebaczeniu. Zdecydowanie polecam, zwłaszcza na chłodne dni sprzyjające sile magii i mroku.

0 komentarze:

Prześlij komentarz