Z
dziełami K. N. Haner spotykałam się już kilkakrotnie i zawsze zaskakuje
mnie to, na jakie świeże pomysły wpada autorka oraz fakt, że z każdą książką
pisze coraz lepiej. "Ring girl", najnowsza premiera od autorki, to
powieść, która stała się moją ulubioną od Haner, przebiła nawet "Zapomnij
o mnie" i "Drwala". To idealna propozycja na lato, w sam raz na
jedno posiedzenie na leżaczku, a w dodatku wzbudzająca same pozytywne emocje.
Eden od dziecka jest w pewien
sposób związana ze światem boksu, ale ukrywa to przed wszystkimi, nawet przed
najlepszym przyjacielem - Carterem. Jest to znajomość z korzyściami, ale bez
znaczenia emocjonalnego, przynajmniej nie dla Eden. Wszystko zmienia się, gdy
pewnego razu dziewczyna spotyka Logana, gwiazdę boksu, która walczy o tytuł
Mistrza Świata. Eden powinna trzymać się od jego świata z daleka, postanawia
jednak zaryzykować i przy okazji zemścić się na ojcu. Zostaje ring girl Logana
i wszystko mogłoby potoczyć się dobrze, gdyby nie tajemnice, które oboje przed
sobą ukrywają.
Opis brzmi bardzo prosto i być
może schematycznie, ale uwierzcie - Haner przygotowała intrygę niczym z
najlepszego dramatu czy thrillera, tak, że ciężko przewidzieć, jakie jest
rozwiązanie. Zanim jednak dochodzimy do tych momentów zapewniających szybsze
bicie serca, mamy przyjemność śledzenia rodzącego się miedzy Eden i Loganem
uczucia. To całkiem naturalna relacja, która wywołuje na twarzy szczery
uśmiech. Ich rozmowy na instagramie, momentami przytoczone w książce, były
bardzo urocze i pocieszne. Tak, pocieszne - to idealne słowo. Zero rzygania tęczą,
przesłodzenia czy przedramatyzowania. Zwykła relacja pełna lepszych i gorszych
momentów, o której czyta sięz prędkością po prostu zawrotną.
Mocnym elementem "Ring
girl" są postaci. Jak to w new adult bywa, bohaterki czasem zachowują się
albo jak szare myszki, albo jak zbyt pewne siebie głupiutkie dziewoje. Eden zaś
jest postacią, której nie da się nie lubić. Zwykła dziewczyna, świadoma swojej
wartości, nie dająca sobie w kaszę dmuchać, a w odpowiednich momentach uległa i
wrażliwa. Żadnych żenujących myśli, żadnych pustych zachwytów nad przystojnym
Loganem - po prostu fajna dziewczyna, którą bez wysiłku można zrozumieć w jej
poczynaniach. Sam Logan też jest interesujący - ma coś z idealnego chłopaka,
ale posiada też wady, których jest świadomy. Wszystko przez boks i sprawy
rodzinne, które w pewien sposób niszczą jego poczucie stabilności i
bezpieczeństwa. Chłopak nieidealny, a zatem realistyczny, dający się lubić. I
gdybym miała wymienić najważniejszą zaletę książki, to byłyby właśnie te dwa
charaktery - żywe, takie naturalne i prawdziwe.
W "Ring girl" nie ma
żadnego przekombinowania, przynudzania, wydłużania, żadnych wymuszonych wątków.
Powieść jest krótka, do przeczytania na raz, a jednocześnie kompletna i spójna.
Nie nudzi, wręcz przeciwnie - wciąga jak rzadko która książka. Czyta się ją
błyskawicznie, dzięki dobrym dialogom i krótkim, zwięzłym opisom. Czasem lepiej
napisać coś dobrego i krótkiego, niż próbować kombinacji, czasami trudnych do
przetrawienia. I cieszy mnie to, że ostatnio Haner stawia na konkrety i w małej
objętości daje przyjemne, satysfakcjonujące historie, które czyta się "na
raz".
Ciężko mi na ten moment
zaproponować lepszą historię miłosną na lato, niż właśnie "Ring
girl". Pogoda ducha, emocje, rozrywka i satysfakcja - tego należy się
spodziewać przy lekturze. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczona tą nowością i czekam na
kolejne od Haner, bo, naprawdę, jest coraz ciekawiej jeśli chodzi o
twórczość autorki. Rozkręciła się na dobre.
2 komentarze:
Pozdrawiam
Prześlij komentarz