Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

środa, 8 stycznia 2020

Middlesex - Jeffrey Eugenides



W roku 2019 przeczytałam kilka naprawdę dobrych książek, a wśród nich zdecydowanie wyróżnia się „Middlesex” Jeffrey’a Eugenides’a, nagrodzona Pulitzerem w 2003 roku. I nadal nie mam pojęcia, jakim cudem ten tytuł gdzieś mi umykał, dlaczego nigdzie go nie widziałam i o nim nie słyszałam. W momencie, gdy tylko znajoma zaczęła zachwycać się tą powieścią, bez zastanowienia musiałam zabrać się za lekturę i nie zawiodłam się – ba! Nie spodziewałam się tak wykwintnej literackiej uczty, jaką zapewnił mi Pan Eugenides.

„Middlesex” to książka, której fabułę trudno ubrać w słowa w postaci jakiegoś opisu. To swoiste połączenie sagi rodzinnej, powieści historycznej i realizmu magicznego, którego przebieg obejmuje aż osiem dekad. Traktuje o dorastaniu i powstawaniu w człowieku ziarna poczucia własnej seksualności, przynależności do płci, mówi o pragnieniach i o tym, co kiełkuje z zarodka pierwotnej pożądliwości. Można wręcz powiedzieć, że „Middlesex” to baśń, czysto humanistyczna, o tym, jak środowisko wpływa na człowieka, na postrzeganie samego siebie i jak różnorodni jesteśmy w tym, co świat przedstawia jako proste. Kobieta – mężczyzna. Dobro – zło. Czystość – rozwiązłość. A to wszystko przedstawione nie w sposób dosadny, niewygodny, czy pretensjonalny. Wręcz przeciwnie – „Middlesex” to eksplozja doznań, emocji  i barw, która dla czytelnika jest po prostu piękna. Piękna językiem i piękna treścią.

Podczas lektury spotkałam się z opinią, że książka jest niesamowicie nudna. Nie rozumiem takiego stwierdzenia, autentycznie. Jak powieść, która ma traktować o moralności, płciowości, humanizmie w odniesieniu do zmieniającego się świata, ma mieć w sobie dynamiczną akcję, wybuchy i nagłe zwroty akcji?  Poza tym, „Middlesex” nie jest nudne, ono po prostu powoli acz skutecznie wciąga, zaciągając czytelnika głębiej i głębiej, aż w pewnym momencie ma się wrażenie, że można dotrzeć do samego szczytu pisarskiego kunsztu. Wobec tego warto ostrzec, że książki nie czyta się ani lekko, ani bardzo szybko. Może to zbyt snobistyczne stwierdzenie, ale tą książką trzeba się delektować i przeżywać dłuższy czas.

W tym całym zachwycie i powadze sytuacji trzeba zaznaczyć, że „Miiddlesex” nie stroni od dobrego poczucia humoru! Nasz główny bohater i zarazem narrator pierwszoosobowy, Call (chociaż w określeniem płci nie jest to takie oczywiste), opowiada nam historię, która doprowadziła do hermafrodytyzmu. Mutacje genowe, na zasadzie kazirodztwa, to nieczęsty temat w literaturze, ale zdecydowanie ciekawy i wymagający poszerzenia wiedzy. Jednocześnie Call nie szczędzi humoru, wzruszeń, wspomina też tematy różnorodności rasowej i religijnej. W dobie obecnej dyskusji na te tematy, „Middlesex” wydaje się być niezwykle aktualne i potrzebne. A przy okazji to świetna historia, która zadowoli co bardziej wymagającego odbiorcę.






2 komentarze:

Świetna recenzja. Moje klimaty - jednym słowem !
 
Easy "water hack" burns 2 lbs OVERNIGHT

Over 160,000 men and women are hacking their diet with a easy and secret "liquids hack" to drop 2 lbs each and every night as they sleep.

It's proven and it works every time.

This is how you can do it yourself:

1) Get a drinking glass and fill it up half the way

2) Now follow this strange hack

you'll be 2 lbs skinnier the very next day!
 

Prześlij komentarz