"Nie jestem twoim bohaterem. Nie jestem drugą połową twojej duszy, która nigdy nie pozwoli, by cokolwiek złego kiedykolwiek ci sie stało. Zaufaj swoim instynktom zawsze w pierwszej kolejności, a mi, jeśli zdecydujesz, na końcu."
Moje
pierwsze spotkanie z J. A. Redmerski nie było zbyt udane. „Na krawędzi nigdy”
to książka, która skradła serca wielu czytelników w Polsce, tymczasem dla mnie
była jedynie dobrze napisaną, ale niewywołującą mocnych emocji, przeciętną
historią miłosną. W tym wszystkim jednak doceniłam umiejętność kształtowania
charakterów przez autorkę, a także jej warsztat pisarski, który sprawiał, że
nawet w momentach zastoju akcji, czuć było swobodę i lekkość opowieści. Wskutek
tego zapowiedź „Zabić Sarai” wzbudziła we mnie nadzieję i zarazem ciekawość jak
Redmerski poradzi sobie z ciężką, poważną i dotykającą ważnych tematów
historią. Teraz stwierdzić muszę, że autorka o wiele lepiej radzi sobie z
thrillerami niż obyczajówkami, a wątek miłosny w tych pierwszych przyprawia o
gęsią skórkę.
Sarai,
mając czternaście lat, została zabrana przez matkę do Meksyku, gdzie obie
zamieszkały ze znanym dilerem narkotykowym. Dziewięć lat później w Sarai tli
się jeszcze iskra nadziei, że zdoła uciec i zacząć normalne życie. Ale czy ona
w ogóle wie, czym jest „normalne życie”? Do mafioza przybywa Victor, płatny
zabójca, który wydaje się być ratunkiem dla Sarai. Zdeterminowana dziewczyna
ucieka od bezlitosnego tyrana prosto w ramiona mordercy. Victor, mimowolnie
wciągnięty w ucieczkę, postanawia złamać swoje zasady i pomóc dziewczynie. Wielu
z mężczyzn mafii chce tylko jednego – zabić Sarai. Czy Victor okaże się
wystarczającą ochroną i czy poświęci swoje relacje z bliskimi dla dziewczyny?
Oboje nie są zdolni do miłości. Skrzywdzeni przez życie, ukształtowani
bezprawiem i brutalnością. Spróbują pomóc sobie nawzajem i nauczyć się, czym
jest miłość. Oto ich historia.
„Zabić
Sarai” to jedna z tych książek, która porywa akcją i sprawia, że ciężko oderwać
się od lektury. Mroczny, surowy klimat jednocześnie odraża, ale też przyciąga,
bo w końcu nieczęsto mamy do czynienia z tak bezprawnym, brutalnym środowiskiem
jak mordercy i mafie narkotykowe. W tym wszystkim tkwi dwójka ludzi, która
została za dziecka wciągnięta w patologię i są z nią związani tak mocno, że
odwrót wydaje się być niemożliwy. To bardzo ważny temat jeśli chodzi o handel
ludźmi oraz znęcanie się psychiczne i fizyczne nad młodymi osobami. Mimo że
wydaje nam się, że żyjemy z dala od takich realiów, to okazuje się, że w naszej
okolicy, w pięknym domu obok mieszka baron narkotykowy, który zarabia miliony
na sprzedaży i na przekrętach. Sam problem porwań kobiet i ich wykorzystania w
Meksyku jest ogromny, ale o tym rzadko się mówi. Dlatego naprawdę warto
przeczytać tę książkę i stanąć w końcu na ziemi, uświadomić sobie, że takie
środowiska koegzystują z naszą spokojną codziennością.
Tego
mi wcześniej brakowało u autorki – emocji i strachu trzymającego za gardło. W „Zabić
Sarai” widać jednak, że Redmerski potrafi mocno zszargać nasze uczucia,
sprawić, że ręce opadną z rozpaczy, a z nerwów poobgryzamy paznokcie. Nad
Victorem i Sarai wisi groźba śmierci i to zagrożenie czuć nieustannie przez
całą opowieść. Przewracamy kartki w napięciu i oczekiwaniu, mając nadzieję, że
ta dwójka zazna w końcu spokojnego życia, a także nauczy się wszystkiego od
zera. Uwolnienie się od takich środowisk wymaga bowiem całego przewartościowania
człowieka, nauki tego, czym jest zaufanie i miłość. Bo tak naprawdę do końca
nie nazwałabym „Zabić Sarai” romansem. To coś zupełnie innego, mrocznego i
zniekształconego, ciężko jednoznacznie określić uczucia bohaterów, którymi
darzą siebie nawzajem. Wobec tego cała opowieść nabiera poważnego wyrazu, jest
nieprzewidywalna i niepokojąca. Ciężko o niej zapomnieć.
„Zabić
Sarai” to lektura obfitująca w wartką akcję, kipiąca emocjami i wciągająca.
Wzbudza sympatię do bohaterów i składania do refleksji nad ich psychiką. Nie
jest to lektura lekka i łatwa, ale taka, która zszarga nerwy i pozostawi dużą
satysfakcję z faktu, że przeczytaliśmy coś wartościowego. Coś, co może zająć
nasze myśli na kilka następnych dni lub tygodni. Z niecierpliwością czekam na
kolejną część serii „W towarzystwie zabójców”, tymczasem polecam Wam zapoznać
się z tą mroczną odsłoną J. A. Redmerski. Oczywiście jeżeli macie na tyle
odwagi.
Odwiedź stronę Wydawnictwa NieZwykłego i kup książkę.
2 komentarze:
Prześlij komentarz