Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

środa, 7 marca 2018

Wydawnictwo: HarperCollins
Stron: 368
Opis: 
1853, Wiedeń
Po abdykacji Ferdynanda Habsburga w 1848 roku na cesarskim tronie zasiada osiemnastoletni Franciszek Józef. Jest zaręczony z bawarską księżniczką Heleną. Jednak kiedy w 1853 roku narzeczona przybywa na wiedeński dwór, młody cesarz zakochuje się od pierwszego wejrzenia w jej siostrze Sisi, i to ją prosi o rękę. Młodziutka cesarzowa pławi się w luksusie, ale jej niekonwencjonalne zachowanie nieustannie zderza się z dworską etykietą. Nie ma przyjaciół, otaczają ją intryganci, a matka cesarza na każdym kroku okazuje jej niechęć. Ale dzięki swej wytrwałości, niezwykłej inteligencji i wrażliwości Sisi podbije serca swych poddanych i znacząco wpłynie na bieg historii. Fascynująca opowieść o Sisi - księżniczce Bawarii, królowej Węgier i cesarzowej Austrii, jednej z najbardziej wpływowych i charyzmatycznych kobiet wszechczasów.





"Czy mądrze było działać tak impulsywnie, opierając się na uczuciu, które, będąc dziećmi, uznali za miłość?"

Zapewne każda z dziewczyn marzyła kiedyś o byciu prawdziwą księżniczką. Jak tu nie oprzeć się pięknym sukniom, pałacowym luksusom i przystojnemu narzeczonemu? Takie życie znamy z bajek, które jednak niekoniecznie oddają prawdziwe realia życia pary królewskiej. Sisi, Elżbieta Bawarska, przekonała się o tym, że romantyczna miłość i korona nie zawsze zapowiadają szczęście. Wręcz przeciwnie, bajkowe zaręczyny to początek ogromnej życiowej tragedii młodej księżniczki. Jej emocjonującą historię poznajemy w książce Allison Pataki pt. „Sisi. Cesarzowa mimo woli”.

Sisi spędza dzieciństwo w zameczku Possenhofen, gdzie w pełni korzysta z życia. Pływa w jeziorze, łowi ryby, jeździ konno i biega beztrosko po łąkach. Często towarzyszy jej starsza siostra, Helena, która może nie jest tak dynamiczna jak Sisi, ale z pewnością jest jej najlepszą przyjaciółką. Beztroska i szczęście kończą się wtedy, gdy Helena zostaje przeznaczona cesarzowi Austrii, Franciszkowi Józefowi, na żonę. Dziewczyna jest przerażona, ceni sobie bowiem samotność, stabilność i bezpieczeństwo. Helena i Sisi przybywają na wiedeński dwór, ale to jednak pomiędzy młodszą z sióstr a cesarzem rozwija się romantyczne uczucie i to ona zostaje cesarzową. Sisi z początku jest zachwycona wizją małżeństwa z ukochanym oraz zostaniem cesarzową.  W końcu każda dziewczyna marzy o takim życiu. Szybko jednak okazuje się, że ta decyzja niesie za sobą poważne konsekwencje. Zaczyna się dość niewinnie – nauka etykiety dworskiej, wypełnianie obowiązków, później plan dnia narzucony przez Zofię, matkę cesarza, aż w końcu ingerencja w życie intymne pary cesarskiej i odebranie prawa do wychowywania dzieci. Sisi staje się prawdziwym wrakiem człowieka, a miłość do nie do końca osiągalnego męża przynosi ogromne poczucie samotności. Austriacki dwór i wiedeński pałac to wrogowie. Czy Sisi znajdzie koło ratunkowe, czy zdoła jeszcze poznać szczęście?

O księżniczce Elżbiecie „Sisi” słyszał chyba każdy. Skojarzymy jej postać z jakąś ekranizacją, serialem albo nawet bajką animowaną. Co sprawiło, że stała się tak popularną postacią? Przede wszystkim ogromna determinacja i siła w stosunku do tragedii, w tym wszystkim również miłość do zwykłych ludzi. Książka Pataki pokazuje zaledwie część z życia Sisi, ale jest ona tak ciężka i dramatyczna, że chciałoby się, aby faktycznie zakończenie było tak pozytywne, jak właśnie w tej powieści. Trzeba bowiem zauważyć, że końcówka to w znacznej większości wytwór wyobraźni autorki. Spróbujcie po lekturze przeczytać o dalszych losach Sisi. Ja byłam zszokowana, bo cała moja nadzieja, że cesarzowa w końcu znajdzie prawdziwe szczęście, legła z gruzach. Ale tu nie chodzi o litość. Tu chodzi o podziw dla Sisi, dla cesarzowej, która miała życie gorsze niż najbiedniejszy niewolnik. Dla kobiety, która do końca nie przestała walczyć o swoje prawo do szczerej miłości i do pełnienia roli matki.

Książka wywołuje wiele różnych emocji. Z początku, gdy rozwijało się romantyczne uczucie miedzy Sisi a cesarzem, byłam podniesiona na duchu i odrobinę oczarowana. Później z niepokojem obserwowałam, co zaczyna się dziać w życiu Sisi i jak w psychiczny sposób to na nią oddziałuje. Dalej było coraz ciężej, czułam złość, smutek, zawód, że prawdziwe uczucie okazało się niewystarczające. Zawsze jednak miałam tą iskierkę nadziei, tą samą, którą posiadała Sisi. I może lepiej by było, gdybym poprzestała na samej książce niż sięgała do prawdziwego źródła i przeczytała o tym, jak dalej potoczyły się losy cesarzowej. Z drugiej strony żałowałam też, że autorka nie opisała wszystkiego, całego życia bohaterki, od A do Z. Ale tutaj znowu pojawia się obawa, iż mógłby to być zbyt duży cios dla samego czytelnika.

Niewątpliwie jedną z największych zalet dzieła Pataki są świetnie wykreowani bohaterowie. I, naprawdę, bardzo ciężko było mi się z nimi pożegnać. Każda z postaci była na swój sposób ciekawa i nie chciałam za nic się z nimi rozstawać. Może ktoś każe mi się popukać w czoło, ale, uwaga, moją ulubioną postacią jest Zofia, uciążliwa teściowa Sisi. Tak, tak, to ona przysporzyła cesarzowej wiele cierpień. Wtykała nos w każdy aspekt życia Sisi i Franciszka, sterowała synem w każdej sytuacji, była ślepo przekonana o wyższości Habsburgów nad wszelkimi wrogami. I z pewnością to ona w większości przyczyniła się do tragedii synowej, ale, przynamniej w tej książce, jest pewien czynnik łagodzący. Otóż uważam, że Zofia bardzo kochała Sisi i faktycznie chciała dla niej dobrze. Z tym, że wcześniej odrzuciła wszelkie naturalne uczucia, podporządkowała swoje życie obowiązkom, żyła dworską etykietą i dbała o dobre imię rodu. Nie rozumiała synowej, ponieważ ta nie potrafiła stać się tak zatwardziałą osobą, Sisi nadal chciała  bowiem kochać i być kochaną, założyć wspaniałą rodzinę i poczuć tą samą beztroskę, którą czuła będąc dzieckiem. Zofia od lat pogodziła się ze swoją rolą kobiety o największej władzy na dworze i zaczęła tą rolą żyć. Swoją miłość do Sisi okazywała w rozsądny dla niej samej sposób. Poza tym, Zofia bardzo zaciekawiła mnie swoją osobą i dlatego mimo wszystko stała się dla mnie kluczowym elementem książki. Jeżeli chodzi o inne postaci, powiem tylko, że każda z nich w jakiś sposób była ujmująca. Sisi oczywiście pochwalam i kibicowałam jej na każdym kroku, Franciszka do końca nie rozumiałam, ale myślę, że w tym wszystkim też był poniekąd ofiarą. Lord Andrassy okazał się miłym zaskoczeniem, o pokojówkach Sisi również czytało się z ciekawością.

Mogłabym dużo pisać o tej książce, ale po co, skoro wszystko tak naprawę już zostało powiedziane. Dla mnie osobiście „Sisi. Cesarzowa mimo woli” to prawdziwa perełka. Ujmuje niesamowitym XIX-wiecznym klimatem, aż chciałoby się założyć ozdobną, piękną suknię i chociaż na chwilę przenieść się do tych urokliwych, ale ciężkich zarazem czasów. Powieść wywołuje multum różnych emocji, wzbudza sympatię w stosunku do wszystkich postaci, nawet tych negatywnych. Przybliża życie słynnej księżniczki Sisi, chociaż z drobnymi kłamstewkami i zmyślonym zakończeniem. Pataki stworzyła naprawdę ujmującą historię, niebanalną, piękną, emocjonującą… To po prostu trzeba przeczytać.

poniedziałek, 5 marca 2018

Perfumy. Stulecie zapachów

Wydawnictwo: Kobiece

Tłumaczenie: Edyta Świerczyńska

Opis wydawcy: Oto piękna książka, która zabierze cię w fascynującą podróż przez stulecie zapachów. Każdy flakon perfum ma do opowiedzenia własną historię – o wizjonerach, którzy je stworzyli; o wspaniałych i odważnych kampaniach, które wprowadziły je na rynek; o mężczyznach i kobietach, którzy ich używali.
W czasach I Wojny Światowej wszyscy zachwycali się zapachem lawendy. W latach 50. Estee Lauder udało się uchwycić zapach przedmieścia. W kolejnej dekadzie najbardziej rozchwytywane były aromaty na bazie olejku paczulowego. I któż nie zna kultowego zapachu dla kobiet i mężczyzn, CK One?
Uchwycone we flakonach zapachy są przepustką do przeszłości, a ta książka jest prawdziwą skarbnicą wiedzy na temat ubiegłego wieku z perspektywy najbardziej tajemniczego ze zmysłów.



Zapewne każdy z nas ma jakieś postanowienia noworoczne. Również kwestia czytelnicza nie jest od takich wyzwań wolna.  Jednym z moich postanowień jest sięganie po literaturę z nieznanego mi gatunku oraz taktującą o tematyce, do której nie byłam do tej pory przekonana.  Niedawno w ręce wpadły mi „Perfumy. Stulecie zapachów” Lizzie Ostrom, które idealnie dopasowały się do tego wyzwania. Nie do końca wiedząc, czego się spodziewać, zaczęłam czytać książkę, która swoją twardą i solidną oprawą z pewnością zachwyca. Niestety, po zagłębieniu się w treść okazało się, że lektura doskonale potrafiła pomóc mi w zasypianiu. Niemniej, nie czuję się zniechęcona, aby próbować nowego.  

Historię z perfumami rozpoczynamy od początku wieku XX i kończymy w latach 90. Poznajemy zapachy, o których teraz już nikt nie pamięta, a także dowiadujemy się ciekawostek o tych najbardziej luksusowych i znanych współcześnie aromatach. Niesamowite jest to, jak kultura oraz sytuacja społeczna, kondycja materialna i niepokoje w kraju wpływały na to, że dane zapachy stawały się popularne i idealnie pasowały do danych lat. Obecnie wiele z nich uznamy za co najmniej obce, po prostu nie pasujące do nas, współczesnych ludzi żyjących w pokoju i względnym bezpieczeństwie. Autorka prezentuje pomysły twórców perfum, ich starania o popularność zapachów oraz wizerunek jako tych luksusowych. Temat ciekawy, nieprawdaż? Mam jednak wrażenie, że zaczytuję się w czymś, co można nazwać po prostu „laniem wody”.

Co jest głównym problemem? Nie byłam zainteresowana. Owszem, może to wynikać z faktu, że w sprawie perfum jestem laikiem i nigdy się tym nie interesowałam. Jestem jednak zdania, że za wyjątkiem ładnej oprawy, zabrakło w tej książce atrakcyjności – zdjęć flakonów, w ogóle kolorowych fotografii. Najlepiej byłoby wąchać dany perfum i potem poznawać jego historię, ale wiem, wiem – to byłoby niemożliwe. Nie mam niestety tak rozbudowanego pojęcia i zmysłów, aby wyobrażać sobie połączenie bodajby piżmowca, drzewa kauczukowego i pomarańczy.... Pod względem merytorycznym, nie jest wcale dobrze. Jak już wspomniałam, autorka niby pisze w temacie, ale jednak wypływa w swoich opowieściach w tak chaotyczny sposób, że ja odpływam, ale w sen. Większość zdań jakby wyrwanych z jakiś artykułów, informacje są postrzępione i niezaciekawiające. Dla laika zbyt nudne, dla znawców zapewne zbyt banalne. W tym wypadku lepiej sprawdzi się literatura fachowa.

„Perfumy. Stulecie zapachów” ciężko mi polecić jakiejś konkretnej grupie odbiorców. Może jeżeli ciekawi was temat perfum, ale nie jesteście z nim zbyt dobrze obyci – książka może się sprawdzić. Z mojej strony jest zaś tylko rozczarowanie i znudzenie. To jeden z tych bestsellerów, które wyglądają ładnie na półce i chyba właśnie to jest ich największym plusem.

Jeżeli macie jednak ochotę na lekturę, książkę w atrakcyjnej cenie kupicie tutaj: