Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 360
Opis: Co byś zrobił, gdyby ktoś kazał Ci zrezygnować z miłości Twojego życia? A co, jeśli tym kimś… byłbyś Ty? Na krótko przed planowanym ślubem z Q główny bohater spotyka samego siebie – ale starszego i doświadczonego. Tajemniczy gość udowadnia, że mające się wkrótce rozpocząć małżeństwo będzie początkiem lawiny nieszczęść… A to jedynie punkt wyjścia dla tej niezwykłej historii miłosnej. Tutaj przyszłość dynamicznie wchodzi w zakręty i zawiedziony, próbujący wypełnić ziejącą w duszy pustkę kochanek zmuszony jest do nieustannych zmian w swoim życiu, aby za nią nadążyć. Pośród mnóstwa zmiennych i nietrafionych decyzji jedyną stałą i punktem oparcia jest jego miłość do Q. Miłość, którą porzucił… Evan Mandery stawia na głowie tradycyjną opowieść o miłości, dając upust swojej pisarskiej finezji i niezwykłej elokwencji. Ta szalona, mądra i zabawna książka łączy elegancką satyrę z sentymentalną magią chwytającej za serce i wyciskającej łzy historii.
"Nie możesz poślubić Q..."
Q. Tajemnicza ukochana pisarza i
nauczyciela, głównego bohatera książki, odrobinę zagubionego w otaczającej go
rzeczywistości. Pierwsze spotkanie w
kinie, kolejne romantyczne chwile, oświadczyny i plany ślubu… Wszytko szłoby jak po maśle gdyby nie fakt, że bohater spotyka
uderzająco podobną do siebie samego postać. Wiadomość, którą przynosi, wywraca
życie pisarza do góry nogami. Co Ty byś zrobił, gdyby Twój sobowtór z
przyszłości nakazywał Ci zrezygnować z miłości życia? Co będzie, jeżeli
znajdziesz dowód na to, że plany i marzenia z nią związane nigdy się nie
ziszczą?
„Ponadczasowa historia miłosna”
ma niewiele wspólnego z popularną obecnie falą
love story czy YA. Co do jednego trzeba się zgodzić – jest dosłownie „ponadczasowa”.
Tutaj teraźniejszość i przyszłość mieszają się ze sobą, czego objawem są
wątpliwości anonimowego bohatera co do słuszności związania się z Q. Oprócz
tego jest wyraźnie kierowana do starszych czytelników, którzy potrafią
utożsamić się z owym mężczyzną, zrozumieć jego psychikę, a także docenić
charakterystyczne poczucie humoru autora. Mimo iż pojawienie się „tego starszego”
bohatera to wątek fantastyczny, książka wydaje się być literaturą rzeczywistą,
w której zwykłe zdarzenia okraszane są ironią, można powiedzieć nawet ironią
losu bohatera.
Książka Evana Mander’ego to
opowieść dziwna i niełatwa w odbiorze. Mimo wszechobecnego humoru, o którym wspomniałam,
historia często nuży. Występują tutaj bowiem liczne wątki niewznoszące nic do
fabuły, tak iż można spokojnie przerwać lekturę i powrócić do niej innym razem.
Nie ukrywam, że często opornie przedzierałam się przez dłuższe opisy oraz
pomysły autora, próbując skupić się na tym, co najważniejsze. Dużym minusem
jest to, że ucierpiał tutaj opis Q, postaci, której osobowości nie jesteśmy w
stanie do końca poznać. Pierwsze spotkania bohatera z ukochaną oraz rozwijające
się uczucie jest opisane w bardzo okrojony sposób, jakby w kilkakrotnie przyspieszonym
tempie. Nie miałabym nic przeciwko rozwinięciu tej romantycznej strony fabuły. Podejrzewam
jednak, że autor miał taki zamysł, aby bardziej skupić się na procesie poznawania
przez bohatera samego siebie. Ponadto czytelnikowi zostają zadawane pytania o
cel, szkody i skutki rozwoju cywilizacyjnego. Wyobrażamy sobie szalę, na której
kładziemy z jednej strony cele i ambicje, a z drugiej uczuciowość i samorozwój
psychiczny. Wraz z bohaterem określamy wartość życiowych doświadczeń oraz
ryzyko, jakie niesie za sobą podążanie za miłością i pragnieniami. Nie są to
łatwe tematy, dlatego też ta powieść nie spodoba się każdemu. Moim zdaniem
pomysł autora na fabułę jest bardzo ciekawy i inteligentny, jedynie forma nie
zaciekawia czytelnika i skłania raczej do odstawienia lektury niżeli do zagłębiania
się w jej wymowę.
„Q. Ponadczasowa historia miłosna”
to książka, którą jedni czytelnicy pokochają, inni przebrną ze znużeniem nie
wyciągając zbytnio wniosków z poznanej lektury. Ja mam mieszane uczucia co do
tej opowieści, ponieważ z jednej strony w pomysłowy sposób pokazuje ważny
dylemat dotyczący miłości, z drugiej zaś nie przyciąga wartką akcją i momentami
zaskoczenia. Każdy powinien w tym momencie odwołać się do swojego gustu i zadecydować,
czy warto sięgnąć po tę lekturę. Fani trochę trudniejszych opowieści,
niekoniecznie dotyczących jedynie miłości, zapewne nie będą zawiedzeni.
Moja ocena: 5,5/10
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non
1 komentarze:
Prześlij komentarz