Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginału: Whiter
Tłumaczenie: Magdalena Rychlik
Ilość stron: 320
Opis wydawcy: Dzieci poczęte naturalnie są niedoskonałe. Dlatego – żeby stworzyć idealnych ludzi – ruszyła produkcja embrionów bez najmniejszych wad genetycznych. Ale tylko pierwsze pokolenie to okazy zdrowia; potomkowie perfekcyjnych ludzi umierają w wieku dwudziestu paru lat. W tym ponurym świecie dziewczęta zmuszane są do poligamicznych małżeństw, by zapewnić przetrwanie gatunku. Rhine, Jenna i Cecily trafiają do ekskluzywnej rezydencji w gaju pomarańczowym, gdzie wszystkie poślubia młody syn właściciela. Serce Rhine bije jednak dla Gabriela, młodego Służącego, który zaryzykuje wszystko, by pomóc jej odzyskać wolność. Dziwaczny świat luksusu i piękna, skrywający mroczne sekrety, rozciąga swoje macki, wabi dziewczęta iluzją. Lecz widmo śmierci wciąż krąży wokół nich, niepogodzonych z losem. Liczą na cud, a każdemu z czymś innym się kojarzy prawdziwe życie.
Moja ocena książki: 10/10
„I tak się właśnie kończy świat.
Nie hukiem ale skomleniem.”
Wyobraź sobie świat, w którym nikt nie może czuć się bezpiecznie. Świat osaczany złem z każdej strony, gdzie dzieją się rzeczy przybliżające go do nieuchronnej zagłady. Ludzie wyzbywają się zasad moralnych, kierują się chciwością, a na Ziemi panuje zamęt. Czy tak będzie wyglądała przyszłość? Tego nikt nie wie, możemy się jedynie domyślać. „Atrofia” autorstwa Lauren DeStefano to antyutopijna pieśń ukazująca alternatywną wizję nie tak dalekiej przyszłości. Mimo że powieść bardzo mi się spodobała, to mam cichą nadzieję, że taka wizja świata nigdy się nie ziści.
Na początek chciałabym wyjaśnić tytuł, pod którym wydano książkę. Oryginalna nazwa brzmi „Wither”, co znaczy obumierać, usychać. Natomiast atrofia to zjawisko podczas którego zanikają poszczególne komórki, tkanki, a co za tym idzie; części ciała. Można, a nawet należy, odnieść to do świata ukazanego w powieści. Człowieczeństwo powoli obumiera wybywając się wartości, polegając na własnych możliwościach, łamiąc wszelkie prawa moralności, próbując poszerzyć horyzonty i wpływy na otoczenie całym swoim jestestwem. Staje się, tak jak zanikająca tkanka, bezużyteczne i bezradne, ale nawet po usunięciu i oddzieleniu od reszty zdrowego ciała, powoduje zaburzenie pracy całego organizmu. To ludzkość zmienia świat, a każdy popełniony błąd odbija się na jego stanie. Tylko niewielka część mieszkańców Ziemi nie traci nadziei i usilnie szuka antidotum na uratowanie sytuacji. Ale czy da się jeszcze cokolwiek zrobić? Ściśle związana z fabułą jest również piękna okładka ujmująca ważne cechy powieści; ptak zamknięty w klatce, obrączka, klepsydra i jasnowłosa dziewczyna.
Autorka przenosi nas do niedalekiej przyszłości, gdzie świat ulega powolnemu procesowi obumierania. XXI wiek, określany jako piękny okres, znany jest już tylko z opowieści lub atlasów. Odbyła się bowiem trzecia wojna światowa, którą przetrwała jedynie Ameryka Północna, kontynent najbardziej zaawansowany technologicznie. Reszta świata obróciła się w ruinę, pozostał tylko bezkresny ocean, a na nim maleńkie wysepki stanowiące jedyną pozostałość po sześciu innych kontynentach. Podróże więc są zupełną abstrakcją, a geografia stała się jednym z elementów historii. Człowiek, dążąc do osiągnięcia ideału, począł produkować embriony aby stworzyć ludzi bez skazy. Tylko pierwsze pokolenie to okazy zdrowia. Potomkowie perfekcyjnych ludzi atakowani przez wirus umierają w wieku 20 lat (dziewczęta) lub 25 (mężczyźni). Żywiołowa ciekawość badaczy nie jest już hamowana rozsądkiem i eksperymentując nad antidotum przedłużającym życie, posługują się ludźmi. Czasami martwymi, czasami żywymi. Populacja ludności diametralnie maleje, dlatego też aby zapewnić przetrwanie gatunku, młode dziewczęta zmuszane są do poligamicznych małżeństw. Odbywa się to za pomocą Kolekcjonerów, którzy łapią dziewczyny, po czym zagarniają je do ciężarówki i sprzedają niczym bydło.
Autorka przenosi nas do niedalekiej przyszłości, gdzie świat ulega powolnemu procesowi obumierania. XXI wiek, określany jako piękny okres, znany jest już tylko z opowieści lub atlasów. Odbyła się bowiem trzecia wojna światowa, którą przetrwała jedynie Ameryka Północna, kontynent najbardziej zaawansowany technologicznie. Reszta świata obróciła się w ruinę, pozostał tylko bezkresny ocean, a na nim maleńkie wysepki stanowiące jedyną pozostałość po sześciu innych kontynentach. Podróże więc są zupełną abstrakcją, a geografia stała się jednym z elementów historii. Człowiek, dążąc do osiągnięcia ideału, począł produkować embriony aby stworzyć ludzi bez skazy. Tylko pierwsze pokolenie to okazy zdrowia. Potomkowie perfekcyjnych ludzi atakowani przez wirus umierają w wieku 20 lat (dziewczęta) lub 25 (mężczyźni). Żywiołowa ciekawość badaczy nie jest już hamowana rozsądkiem i eksperymentując nad antidotum przedłużającym życie, posługują się ludźmi. Czasami martwymi, czasami żywymi. Populacja ludności diametralnie maleje, dlatego też aby zapewnić przetrwanie gatunku, młode dziewczęta zmuszane są do poligamicznych małżeństw. Odbywa się to za pomocą Kolekcjonerów, którzy łapią dziewczyny, po czym zagarniają je do ciężarówki i sprzedają niczym bydło.
Trzy porwane w ten sposób nastolatki, Rhine, Jenna i Cecily, trafiają do ekskluzywnej rezydencji, posiadłości Mistrza Vaughna oraz jego syna, Lindena Asby'ego. Wszystkie pozostają małżonkami Lindena. Każda inaczej reaguje na los, który je spotkał. Dla Rhine, rezydencja jest luksusowym więzieniem pełnym pociągających iluzji. Nie może zapomnieć o domu i kochanym bracie, Rowenie, który z pewnością rozpacza za siostrą. Planuje więc uciec wraz z wiernym służącym, ale aby osiągnąć wolność, musi zdobyć zaufanie męża. Rhine spędza z nim więc dużo czasu, a w końcu zostaje pierwszą (czyli najważniejszą) żoną uzyskując nowe przywileje. Jednak czy odważy się zaryzykować życie dla wolności? Czy może pogodzi się z losem i cztery ostatnie lata swojego życia spędzi w pełnym mrocznych tajemnic domu?
"Ciesz się życiem, dopóki trwa."*
Jeżeli poszukujecie powieści pełnej akcji i zaskoczeń, to możecie się zawieść. Bowiem „Atrofia” to spokojna, powolna, ale jednocześnie niepokojąca lektura. Na tym polega jej urok. Książkę czyta się bardzo szybko lecz w gruncie rzeczy nie zdobędziemy w niej ogromu informacji. To jedynie zaciekawiający wstęp do trylogii „Chemiczne światy”. Należy również dodać, iż powieść jest pięknie napisana. Trudno uwierzyć, że nieobcująca wcześniej z pisarstwem autorka umie posłużyć się tak wyrafinowanym językiem., a także stworzyć niezwykle wyraziste i realistyczne postacie. Historię poznajemy z punktu widzenia Rhine, w czasie teraźniejszym. Jest to idealnie dobrana narracja, która pozwala nam zjednać się z dziewczyną i analizować jej emocje oraz poczynania. Przez liczne rozmyślania, powroty do przeszłości, odkrywamy, jak żyła przed porwaniem. Mimo iż przebywa w luksusowej willi oraz ma służbę do jej dyspozycji, tęskni za ubogim domem, gdzie na zmianę z bratem musieli pełnić wartę chroniąc się przed atakami i kradzieżami. Choć było to niełatwe i pełne przeszkód życie, tęsknota nie pozwala dziewczynie przystać na wabiący luksusem i pięknem świat. „Atrofia” to poruszająca opowieść o pragnieniu wolności, przywiązaniu do bliskich oraz oddaniu. Rzeczywistość w niej przedstawiona jest pociągająca, ale jednocześnie bardzo prawdopodobna i przerażająca. Jest jedno słowo, którym mogę wyrazić swoje odczucia wobec dzieła pani Lauren DeStefano: piękna. Nie mogę przestać myśleć o „Atrofii”. Z niecierpliwością czekam na następną część serii, a Was gorąco zapraszam do lektury.
Cytat będący tytułem recenzji jest wstępem do powieści i pochodzi z książki "Wydrążeni ludzie".
* Atrofia, Lauren DeStefano, str. 287
Za granicą pojawi się niebawem druga część serii "Chemical Garden" pod tytułem "Fever".
Strona autorki: KLIK
Fragment powieści: KLIK
Profil Atrofii na facebooku: KLIK
Trailer powieści:
22 komentarze:
Pozdrawiam!!
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Pozdrawiam ! :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Prześlij komentarz