Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 192
Opis: Eric Marshall, świeżo upieczony absolwent college'u przyjeżdża na Wyspę Księcia Edwarda, by w zastępstwie chorego przyjaciela poprowadzić szkółkę w Charlottetown. Poznaje tam piękną i tajemniczą Kilmeny - niemą dziewczynę obdarzoną słuchem absolutnym, która komunikuje się ze światem poprzez grę na skrzypcach. Eric się w niej zakochuje. Musi jednak zawalczyć o swoją miłość. Czy uda mu się zdobyć serce Kilmeny? Dziewczę z sadu to opowiedziana z punktu widzenia młodego mężczyzny historia prawdziwej i głębokiej miłości, która okazuje się mieć uzdrawiającą moc.
Miłość to uczucie, które może
pokonać każdą przeszkodę. Niemożliwe staje się możliwym, dzieją się prawdziwe
cuda, a świat zdaje się w końcu rozumieć istotę egzystencji. Jedyny warunek –
miłość powinna być prawdziwa i wierna. Przekonuje nas o tym powieść „Dziewczę z
sadu”, autorstwa Lucy Maud Montgomery. Na pewno czytelnicy skojarzą nazwisko z
serią „Ania z Zielonego Wzgórza”, cenioną wśród młodszych pokoleń, ale i posiadającą
sentyment dorosłych. Czy „Dziewczę z sadu” zajmie równie chwalebne miejsce
wśród lektur? Niestety, ja nie jestem do końca przekonana.
Eric Marshall dopiero co został
absolwentem college’u, a już otrzymuje wiadomość od przyjaciela z prośbą o
zastępstwo. Podczas jego choroby, Eric miał poprowadzić szkołę w Charlottetown
na Wyspie Księcia Edwarda. Podczas popołudniowego spaceru, bohater trafia w
opuszczone, a jednocześnie najbardziej czarujące miejsce na Ziemi – niezwykle klimatyczny
sad. To właśnie tam słyszy niebiańską muzykę skrzypiec, graną przez piękną
nieznajomą. Ta, na widok Erica, ucieka z przerażeniem. Mężczyzna nie może
zapomnieć jej idealnej twarzy, tak więc coraz częściej przychodzi do sadu.
Okazuje się, iż owa dziewczyna, Klimeny, jest niemową. Eric będzie musiał
zawalczyć o miłość swojego życia. Czy warto przeciwstawić się rozsądkowi? Jak
pokonać przeszkody, w tym najpoważniejszą – niemożność mowy?
Podczas lektury miałam nieodparte
wrażenie, iż autorka starała się wyidealizować zarówno fabułę, jak i postacie. Dziewczyna
jawi się bowiem jako czyste, nieskalane brudem tego świata dziecię. Poprzez
wychowanie w zamkniętym domu z możliwością przebywania jedynie w sadzie,
Klimeny zdaje się stawiać pierwsze kroki w otaczającym ją świecie. Nie zna i
nie rozumie praw nim rządzącymi, w swojej niewiedzy jest wolna od brudu i rzeczywistości.
Przy tym jest niezwykle piękna, ma długie, czarne włosy, idealną twarz z ustami
niczym płatki róż. Każdy mężczyzna, który ją zobaczy, od razu zakochuje się w
niej. I mimo iż Klimeny żyje w kłamstwie i bólu z powodu niemożności mowy,
wydaje się być postacią nazbyt wyidealizowaną. Również Eric jawi się jako
idealny mężczyzna, odważny i romantyczny. Ciężko to przyjąć, zwłaszcza, gdy
autorka dwa razy zaprzecza sama sobie zdaniami twierdzącymi, że Eric nigdy nie
był romantykiem i od dziada pradziada nie miał nawyku działać pod wpływem
emocji. Pół strony dalej czytamy zaś jego uniesione, przy czym odrobinę
irytujące, monologi. Dalej jeszcze znów zachwyca się Klimeny i cytuje
romantyczne wiersze.
Fabuła powieści skupia się wyłącznie
na uczuciu między Ericem i Klimeny, przy czym jest ono przedstawione w
niezwykle poetycki sposób. Miłość pojawia się praktycznie od razu, jest
niezwykle intensywna, żywa, odważna. Napotyka wprawdzie przeszkody, ale to one
czynią ją jeszcze bardziej nieprawdopodobną. Dlaczego? Ponieważ o ile pojawi
się jakiś problem, zostaje on natychmiast rozwiązany, w bardzo łatwy, banalny
wręcz sposób. Być może autorka miała na celu przekonać czytelników, że każdy
ból może być ukojony miłością i przeciwności zdarzają się na każdym kroku.
Chyba nie do końca to się powiodło. „Dziewczę z sadu” okazało się być zbyt
poetycką, nieprawdopodobną, bajeczną i przesłodzoną historią. Taką, niestety,
która raczej nie przypadnie do gustu współczesnemu czytelnikowi. Opowieść z XIX wieku w tym wypadku wydaje się być
nieadekwatna do świata, który nas otacza.
Nie mogę powiedzieć, że książka
nie należy do dobrych lektur i nie posiada żadnych pozytywnych cech. Przede
wszystkim, czyta się ją lekko i z przyjemnością. Nie wymaga zaangażowania
czytelnika, jest więc idealną pozycją na nudne dni. Kolejnym plusem i umiejętnością,
którą nieczęsto przejawiają współcześni autorzy, jest niesamowity klimat. I nie
mam tu na myśli przesłodzonych i wyidealizowanych opisów postaci czy uczucia,
ale samego sadu. Na własnej skórze mogłam poczuć spokój i piękno bijące z zaniedbanego,
a jednocześnie uroczego sadu. Autorka opisała go jako miejsce zamkniętych
marzeń, beztroski dzieciństwa i swego rodzaju sacrum. Harmonia kierująca naturą
oraz dźwięk skrzypiec wprowadza w spokojny, pozytywny nastrój. Wtedy właśnie ma
się chęć pójść do ogrodu, na łąkę lub do sadu i właśnie tam kontynuować lekturę.
„Dziewczę z sadu” to urocza
historia, lecz trochę zbyt naiwna i przesłodzona. Sądzę, że jedynie zwolennicy
romantycznych historii z czasów wiktoriańskich będą w stanie całkowicie docenić
ową pozycję. Ja jestem wdzięczna autorce za niezwykły nastrój i kilka godzin odpoczynku
po męczącym dniu. Może to za mało, aby polecić książkę, dlatego zalecam odwołać
się do własnych upodobań i zadecydować, czy historia o uniesionej, romantycznej
miłości jest odpowiednią dla Was lekturą.
Moja ocena: 6/10
Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont
5 komentarze:
http://pasion-libros.blogspot.com/
Prześlij komentarz