Urban fantasy jakiego jeszcze nie
było. Mroczna seria młodzieżowa nie tylko dla nastolatków. Tajemnicza,
wieloznaczna, inteligentna i oryginalna. Przed Wami „Świat Verity” Victorii
Schwab.
W tej recenzji postaram się przekazać moje
wrażenia dotyczące dylogii, nie zdradzając zbytnio fabuły ani tomu pierwszego,
ani drugiego. Przy tych książkach najlepiej wiedzieć o fabule jak najmniej,
ponieważ odkrywanie tajemnic świata wykreowanego jest najprzyjemniejszym
elementem lektury.
Akcja książek
ma miejsce w podziemnym apokaliptycznym mieście. Żyją tam prawdziwe potwory
zrodzone z przemocy, a ojciec Kate pozwala im się wałęsać po ulicach. Ludzie
zaś słono płacą za zapewnianą przez niego ochronę. Kate chce być równie
bezwzględna co jej ojciec, jest na najprostszej drodze do stania się kolejnym „potworem”.
I jest jeszcze August, prawdziwy potwór,
który chce zostać dobrym człowiekiem. Oboje stają po dwóch stronach barykady,
ale gdy na jaw wyjdą pewne sekrety, wszystko może się zmienić.
Tajemnice, zagadki, walka o bezpieczeństwo i dylematy moralne – tego oczekujcie
po historii stworzonej przez Victorię Schwab.
Opowieść
o Kate i Auguście zachwyca przede wszystkim konceptem fabularnym. Mamy tutaj
dobry materiał na refleksję na temat człowieczeństwa, co czyni z nas ludzi
dobrych, a co „potworów”. Świat Verity nie jest czarno-biały, ma wiele ocieni
szarości, jest mroczny i niejednoznaczny. Odwołuje się do zemsty, przemocy i
wojny, ale nie przekracza granicy dobrego smaku. To sprawia, że lektura jest
odpowiednia nie tylko dla młodzieży, ale także szansę zachwycić dorosłego
odbiorcę. Świat przedstawiony w książce jest miłą odmianą od przesłodzonych
powieści, czasem zbyt banalnych i aspirujących do sztucznego moralitetu.
Akcja
schodzi w obu tomach na drugi plan, na pierwszy zaś wysuwa się wspomniany wyżej
pomysł na symbolikę i ekspozycję świata. Kolejnym ważnym punktem wyróżniającym
powieści Victorii Schwab są wyraziści bohaterowie, którzy, zwłaszcza w drugim
tomie, poddają się pewnym przemianom. Razem tworzą mieszankę wybuchową,
hipnotyzują i jednocześnie niepokoją, ponieważ z osobna są charyzmatyczni i
jednocześnie bardzo różni. Aż nie mogłam doczekać się kolejnego spotkania Kate
i Augusta. Dodatkowo pojawia się kilka nowych postaci, zwykle mrocznych i
tajemniczych, balansujących na granicy dobra i zła. W drugim tomie ogromnie
czuć, że dynamizm akcji jest pokierowany tymi właśnie bohaterami, co dodaje
całej historii jeszcze więcej nieoczywistości. Wszystko powolnie, acz z
narastającym napięciem, prowadzi do zaskakującego zakończenia, które łamie
serce.
Jeśli zapytacie mnie o to, który tom
mi się bardziej podobał, to z wahaniem odpowiem, że „Mroczny duet”, ale
dysonans między częściami jest niewielki. Patrzę na historię Kate i Augusta
jako na całość, choć trzeba przyznać, że końcówka „Okrutnej pieśni” była swego
rodzaju przełomem. Autorka utworzyła sobie warunki do poprowadzenia fabuły na
kilka różnych sposobów, a sam początek „Mrocznego duetu” przypomina stąpanie po
nieznanym. Wiele się zmienia w kwestii postrzegania świata, sami bohaterowie
dają symptomy tego, że zaczyna się ich metamorfoza, także kierunek fabuły jest
ciężki do przewidzenia. Coraz rozpaczliwiej czuć wolę walki, determinację i
znów nasila się refleksja o tym, do czego zdolny jest człowiek i co oznacza
bycie „potworem”.
„Świat Verity” to jedna z najlepszych
serii dla młodzieży, która zachwyca świeżym pomysłem, mrocznym klimatem,
nieprzewidywalnymi bohaterami oraz dwuznacznością, mnogością interpretacji. Dylogia
posiada pewne drobne luki fabularne, ma też swoje nudniejsze, słabsze momenty,
ale ten świat absorbuje jak gąbka. Czytałam te książki kilkanaście dni i
delektowałam się powolnym czytaniem, ponieważ to pozwoliło mi lepiej poczuć
klimat powieści. Świat Verity wciąga i dobrze zostać w nim jak najdłużej.
1 komentarze:
Prześlij komentarz