Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

czwartek, 27 sierpnia 2015

Dym i lustra - Neil Gaiman

Wydawnictwo: MAG
Stron: 373
Opis:Zebrane w tej książce historie pochodzą z niezliczonych krain „Po drugiej stronie lustra”. Są wytworem bujnej wyobraźni Neila Gaimana – jednego z największych współczesnych mistrzów literatury fantastycznej. Opowiadają o wydarzeniach zabawnych, wzruszających, budzących grozę lub po prostu cudownych. Łączy je nie tylko osoba autora, ale przede wszystkim niezwykła sugestywność i oryginalność kreowanych wizji.









Moje pierwsze spotkanie z twórczością Neila Gaimana zapoczątkowało miłość do książek i tym samym nałóg czytania. „Koralina” zachwyciła mnie swoją mroczną, tajemniczą baśniowością, niezwykłym pomysłem i przystępnym językiem. Spodobał mi się sposób, w jaki autor przedstawił świetny horror w książce pozornie przeznaczonej dla młodszych czytelników. Kolejna przeczytana przeze mnie książka Gaimana, „Chłopaki Anansiego”, ostudziła już niestety mój zapał. Dlaczego? Zdecydowanie bardziej zachwyca mnie Gaiman wtedy, gdy daje upust swojej fantazji w sposób oryginalny, mroczny, magiczny, ponieważ to zwyczajnie absorbuje całą moją uwagę. Dlatego też z zapałem zabrałam się do lektury „Dymu i luster”, zbioru przeróżnych historii pełnych tej magii, która zachwyciła mnie na samym początku mojej czytelniczej pasji.

Dlaczego „dym” i dlaczego „lustra”? Wyjaśnienia tytułu zbioru otrzymujemy już we wstępie. Lustra zniekształcają rzeczywistość, postawione pod odpowiednim kątem czynią z odbicia pewną iluzję. Dym natomiast zaciera ostre kontury, przysłania ostre elementy, przyćmiewa widok. To pewnego rodzaju przenośnia przygotowująca czytelnika na niedosłowny odbiór historii Gaimana. Opowiadania, czasem bardziej prawdopodobne, czasem zupełnie szalone, są wytworem nieograniczonej wyobraźni autora. Każdy czytelnik powinien więc do lektury się dostosować, na chwilę zapomnieć o rzeczywistości i o prawach w niej panujących. Z każdym tekstem bowiem wnikamy do nowego, unikatowego świata.

„Dym i lustra” to zbiór tekstów zróżnicowanych ze względu na formę, a także ze względu na poruszaną tematykę. Mamy tutaj opowiadania, wiersze, scenariusze i narracyjne utwory pisane prozą. Niesamowite, że autor potrafi być interdyscyplinarny w samym pisaniu. Oczywiście każdy może wybrać formę, jaka najbardziej przemawia do czytelnika, ja jednak nie potrafiłam dokonać takiego wyboru. Praktycznie naprzemienne czytanie różnych tekstów było niezwykle ciekawym doświadczeniem i dlatego Gaiman uświadomił mi osobiście, że nie da się zaszufladkować. Potrafi pisać o czym chce, jak i na czyje podobieństwo. Nie znam autorów, na których czasami się powoływał, ale wierzę mu, że naprawdę udało mu się napisać teksty podpasowane do ich twórczości.

Tematyka utworów jest bardzo zróżnicowana. Jedno jest jednak pewne – Gaiman nie boi się poruszać delikatnych, czasem ciężkich, wstydliwych czy po prostu kontrowersyjnych tematów. AIDS, pornografia, seks, religia, maltretowanie zwierząt, przemijanie, miłość i wiele więcej… Przekaz tekstów również się różni, czasami dostajemy go praktycznie na wyciągnięcie ręki, czasem można się łatwo go domyślić, a czasami miałam wrażenie, że go w ogólnie nie ma. Pewne utwory mają być materiałem do refleksji, inne są po prostu owocem wyobraźni i zostały napisane dla samej radości autora. Mogę przyznać szczerze, że są teksty, w których nie znalazłam żadnego sensu, ale wierzyłam Gaimanowi, iż z radością wylał w końcu  na papier długo duszone w sercu fantazje i wizje. Poczułam się niemal zaszczycona tym, że mogę czytać to, co autorowi tylko na myśl przyszło, zwłaszcza utwory inspirowane komentarzami czytelników, szczątkami wiadomości radiowych, żartobliwymi pomysłami znajomych. Tak jakby Gaiman ujawnił mi coś bardzo osobistego. To czyni „Dym i lustra” lekturą niesamowitą, a jej egzemplarz przy innych pozycjach staje się bardzo wyjątkowy.

Jak już wspomniałam, niektóre teksty wydawały się pozbawione sensu i wydawały się nudne. Niektóre wzbudziły wewnętrzny bunt, inne rozśmieszyły, zdziwiły, zastanowiły lub po prostu zachwyciły. Nie mogę się powstrzymać, żeby nie zapisać tytułów tych najbardziej wybitnych, prawdziwie świetnych utworów. „Rycerskość”, przykład idealnego zespolenia świata rzeczywistego i magicznego. „Prezent ślubny”, refleksyjny, niezwykle klimatyczny. „Trollowy most”, bardzo ciekawy, również refleksyjny utwór podchodzący pod starą legendę. „Piętnaście malowanych kart z wampirzego tarota”, uśmiałam się, tak samo jak w przypadku „Załatwimy ich panu hurtowo”. „Mysz”, świetny tekst rozwiewający wszelkie wątpliwości a propo aborcji. „Dziecizna”, chyba zostanę wegetarianką, szokujące, genialne. I na sam koniec, na deser bajka dla dorosłych, „Szkło, śnieg i jabłka”. Absolutne mistrzostwo, już nigdy opowieść o Królewnie Śnieżce nie będzie przeze mnie postrzegana jak dotychczas.


Myślę, że wystarczająco wyraziłam swoją opinię na temat tego zbioru. Teksty nie zawsze ciekawe, ale jest wiele perełek. Pełen szacunek dla autora za tak różnorodny styl, mnogość pomysłów, trafną ironię, odwagę tematyki oraz dystans do samego siebie i swoich utworów. „Dym i lustra” polecam gorąco starszym czytelnikom, którzy spodziewają się niebanalnej, ciekawej lektury, która odrywa od rzeczywistości i czyni świat jeszcze bardziej bogatym i cudownie zadziwiającym. 

Moja ocena: 8/10

                                            Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu MAG

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Niedobra miłość

Wydawnictwo: HerperCollins
Stron: 560
Opis: Psycholog Alex Delaware często współpracuje z policją. Przeżył sporo niebezpiecznych sytuacji, widział wiele zła, niełatwo go przestraszyć. Na głuche telefony reaguje wzruszeniem ramion, anonimy wyrzuca do kosza. Ale w tej przesyłce coś go zaniepokoiło. Szary papier, brak nadawcy. W środku kaseta, a na niej dziecięcy głos powtarzający dwa słowa: „niedobra miłość”. W tle krzyk pełen bólu i strachu.
„Niedobra miłość” to nazwa konferencji, w której Alex przed laty brał udział. Kiedy próbuje nawiązać kontakt z pozostałymi uczestnikami, okazuje się, że kilkoro zginęło w niewyjaśnionych okolicznościach. Alex obawia się, że też jest na liście zabójcy.









"Niedobra miłość. Nie dawaj mi tej parszywej miłości."



Istnieją takie rodziny, które najbardziej cenią sobie wzajemną miłość i szacunek. Ich domy są pełne ciepła, zrozumienia i uprzejmości, a konflikty są rozwiązywane na zasadzie szczerej rozmowy. Dobra miłość jest mottem tej rodziny. Istnieją również domy, które zamiast wyjaśnień i porozumień wybierają nienawiść i przemoc. Poniżenie, strach, ból i zastraszanie to ich sposób wychowawczy. W dwóch słowach – niedobra miłość. Miłość parszywa. Ta, której dzieci nie chcą i ta, za którą odpłacają srogą zemstą.

Alex Delaware to psycholog z wieloletnim doświadczeniem, a jego praca nie opiera się jedynie na psychoterapiach. Współpracuje on bowiem z policją, analizuje zachowania towarzyszące dzieciom, których członkowie rodziny popełniają różnego rodzaju przestępstwa. Aktualnie prowadzona obserwacja spada jednak na margines jego uwagi, a wszystko za sprawą tajemniczej koperty z kasetą. Ktoś nagrał na niej krzyki pełne bólu oraz monotonny głos dziecka powtarzającego słowa „niedobra miłość”. Początkowo Alex traktuje przesyłkę jako nieśmieszny żart, ale gdy wracają pewne wspomnienia sprzed wielu lat, bohater postanawia odkryć tajemnicę niedobrej miłości. Próbuje nawiązać kontakt z uczestnikami konferencji, która mogła mieć związek z owym dziwnym terminem. Okazuje się jednak, że większość z nich zniknęła lub zmarła w różnych okolicznościach. Czy to czysty przypadek, czy też plan seryjnego mordercy? Czy Alex Delaware musi obawiać się o swoje życie?

„Niedobra miłość” to thriller psychologiczny Jonathana Kellermana, sławnego pisarza, psychologa i profesora pediatrii. Powieść jest jedną z kilkunastu pozycji opowiadających o losach Alexa Delaware’a, jednakże to właśnie ta pozwoliła mi po raz pierwszy go poznać. Miałam już niejednokrotnie styczność z thrillerami psychologicznymi, ale przyznam, że ta opowieść jest wynikiem bardzo dobrego, oryginalnego pomysłu. Zagadka jest praktycznie nie do rozwiązania przez samego czytelnika, początkowo zawiera wiele nieścisłości. Wielowątkowość fabuły czasami potrafiła zamieszać w głowie i co rusz zmieniała realia sytuacji, w jakiej znalazł się główny bohater. Mamy tutaj bowiem multum postaci, każda z nich może być podejrzana o branie udziału w morderstwach, a ich zeznania nie muszą być wcale prawdziwe.

Przyznam szczerze, że jak na thriller psychologiczny i na psychologa w roli głównej, samej psychologii jest w tej książce niewiele. Autor nie zamęcza czytelnika długimi wywodami o emocjonalności człowieka czy też nie przytacza dziwacznych chorób z nią związanych. Tematem przewodnim książki jest jedynie jedno, kluczowe hasło, „niedobra miłość”, które w interpretacji nie przynosi większych trudności. Czytelnik otrzymuje bowiem w trakcie lektury krótką definicję tego terminu, stopniowo odkrywa jego związek z morderstwami, ale i tak zakończenia przewidzieć nie zdoła.

Mankamentem powieści, dość ważnym, jest jednak brak dynamicznej akcji. Owszem, mamy zagadkę i mamy bohatera dążącego do jej rozwikłania, ale autor oszczędza chwil napięcia czy strachu. Jedyny taki moment, mocno niepokojący dla czytelnika, to opis nagrania. Dalsza akcja opiera się już tylko na rozmowach Alexa z osobami, które mogłyby mieć związek ze sprawą. Pojawia się więc wiele nowych wiadomości i, co za tym idzie, komplikacji fabuły, ale prócz ciekawości ciężko cokolwiek poczuć podczas lektury. Przydałoby się więcej tajemniczych wiadomości, więcej szokujących i przerażających wątków, więcej gróźb pod adresem Alexa.

Jak już wspomniałam, w książce występuje wiele postaci, aż ciężko zapamiętać kogo z jakim wątkiem złączyć. Mimo wszystko obfitość różnorodnych charakterów działa na korzyść całej opowieści. Niektóre postacie bowiem wzbudzają sympatię, tak jak główny bohater, inne zaś irytują, na przykład Robin, partnerka Alexa. Poza tym większość pozostaje neutralna, ponieważ autor nie przybliża nam ich osobowości. Poznajemy je szczątkowo tylko w momencie rozmów z Alexem. Być może fani całej serii będą mogli się na temat danych postaci lepiej i bardziej szczegółowo wypowiedzieć.

„Niedobra miłość” to dobra powieść, tajemnicza i wielowątkowa, acz mało obfitująca w mocne emocje. Dlatego też polecam ją fanom pokrętnych zagadek, którzy nie boją się zawiłości i lubują się w obstawianiu, która z tak wielu postaci może być mordercą. Moje pierwsze spotkanie z twórczością Jonathana Kellermana zaliczam do udanych i z chęcią, gdy tylko będę miała taką okazję, zapoznam się z inną sprawą Alexa.

Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.

piątek, 14 sierpnia 2015

Szekspir też swe tajemnice miał

Wydawnictwo: Harper Collins
Stron: 274
Opis: Anglia za panowania Elżbiety I.
Na początku każdego nowego stulecia mnożą się pełne grozy przepowiednie. Tak było również w 1601 roku w Londynie. Starzejąca się Elżbieta I nie ma następców. Czy jej śmierć zachwieje imperium, które zbudowała? Kto zyska, a kto straci?
Nick Revill, aktor i miłośnik kryminalnych zagadek, gra w sztuce Ryszard II. Tragedia Szekspira odzwierciedla wszystkie ówczesne obawy. Czy autor próbuje usprawiedliwić królobójcę? Czy Anglię czeka wojna domowa?
Nick zostaje wciągnięty w wir dramatycznych wydarzeń przez zwalczające się dworskie frakcje. Ktoś go śledzi i próbuje zastraszyć. Potem w tajemniczych okolicznościach ginie jego przyjaciel. Nick przeczuwa, że może być następny.






„Kres królów” to, aż wstyd się przyznać, pierwsza przeczytana przeze mnie książka historyczna, nie licząc oczywiście lektur szkolnych. Takie powieści kojarzyły mi się zawsze z trudnym przedzieraniem się przez kolejne rozdziały, z ciężką, skomplikowaną fabułą i nieciekawymi opisami. Powieść Philipa Goodena pokazała mi jednak, że książka historyczna może być dobrą rozrywką i potrafi wciągać prawie jak czarna dziura. Co takiego ma w sobie „Kres królów”?

Akcja powieści ma miejsce  w siedemnastym wieku, kiedy to Londynem rządzi Elżbieta I. Starzejąca się, bezdzietna monarchini nie zwiastuje obiecującej przyszłości dla angielskiego tronu, wiec o tytuł władcy kraju stara się Robert Devereux, hrabia Essex. Zdobywa on coraz więcej zwolenników, przez co na dworze tworzą się dwie zwalczające się frakcje. Ludzie wykrzykują już teraz nie tylko „Boże, chroń królową”, ale słyszy się także „Boże, chroń króla”.  Zwolennicy lorda próbują wykorzystać to społeczne poruszenie na różne sposoby. Udają się do trupy Lorda Szambelana z propozycją wystawienia sztuki „Ryszard II”, dzieła Williama Szekspira, mówiącego o detronizacji króla i wstąpieniu na tron młodszego, obiecującego uzurpatora. Wystawienie sztuki w takiej sytuacji mogłoby spowodować spore zamieszanie i narażone byłoby nie tylko bezpieczeństwo królowej, ale także wszystkich aktorów biorących udział w tym przedsięwzięciu.

W sztuce „Ryszard II” gra Nick Revill, członek Trupy Lorda Szambelana.  Oprócz zdolności aktorskich, posiada także umiejętność ciągłego wpadania w tarapaty. Zostaje kilkakrotnie porwany i śledzony, poza tym znajduje się zawsze w nieodpowiednim miejscu i w nieodpowiednim czasie. Wbrew swojej woli poznaje dworskie intrygi i mroczne sekrety. Odkrywa, że znajduje się w centrum ogromnego spisku przeciw królowej, a grupa teatralna, do której należy, ma być głównym punktem misternego planu umieszczenia na tronie nowego władcy. To wszystko plus  zemsta byłej kochanki oraz śmierć znajomego aktora daje niemałe kłopoty. Jak Nick Revill zdoła ochronić samego siebie przed dworskimi manipulacjami? Jakie sekrety skrywa dzieło Williama Szekspira? I czy Anglię czeka wojna domowa?

Całą opowieść poznajemy z puktu widzenia głównego bohatera, Nicka Revilla. Jest on dość dobrze skonstruowaną postacią, chociaż nie oznacza to, że musi zdobyć sympatię czytelnika. Najbardziej denerwujący jest jego czarny humor, zazwyczaj opierający się na nieprzemyślanym i nieśmiesznym komantarzu. Poza tym Nick jest postacią dumną, chłodną i obojętną na to, co dzieje się z innymi ludźmi. Oczywiście czasami też przejawiał cechy bohatera i człowieka szlachetnego, negatywy jednak częściej rzucały mi się w oczy. Fakt, że bohater nie został jednym z moich ulubionych, nie oznacza jednak, że jego osoba w jakiś sposób uprzykrzała mi lekturę. Poznawanie jego charakteru należało do ciekawszych aspektów książki.

Fabuła „Kresu królów” opiera się na pojedynczym wątku zaczerpniętym z historii Anglii, co czyni powieść niezwykle przystępną, nieskomplikowaną i łatwą w odbiorze. Wszystkie dworskie intrygi, choć z początku poplątane i ciężkie do uporządkowania, nawiązują do sporu pomiędzy zwolennikami Elżbiety I a zwolennikami hrabiego Essex. W to wszystko autor wplątał pewne tajemnice dotyczące samego teatru i Williama Szekspira, a wszystko razem tworzy ciekawą opowieść, której koniec mogą przewidzieć jedynie obeznani historycy. A i tak pewne sprawy pozostają tajemnicą i nikt nie potrafi na pewne nurtujące pytania znaleźć zadowalających odpowiedzi (przestudiowałam wiele forów dotyczących sprawy Elżebiety i hrabiego Essex, uwierzcie, że istnieje wiele ciekawych teorii).

„Kres królów” to idealna powieść dla tych, którzy nie czytali wcześniej książek historycznych, dla tych, którym takie własnie wydają się nudne, dla tych, którzy je uwielbiają i dla tych, którzy studiują dzieła Szekspira. Nieważne czy sięgniesz po tą pozycję w środku lata czy w zimowy wieczór i nieważne czy jesteś młodszy czy starszy. Myślę, że książka przypadnie do gustu każdemu czytelnikowi, który tylko da szansę wciągnąć się w świat dworskich intryg, które przecież zostały zapisane na kartach historii Anglii.

Moja ocena: 7,5/10

Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu HarperCollins.

Tuwim Cafe, czyli wiersze na każdą okazję

Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2015
Stron: 25
Opis: Tuwim Café. Na każdą okazję to unikatowy zestaw do dzielenia się poezją. W zbiorze zamieszczono ponadczasowe wiersze i fragmenty utworów Juliana Tuwima. Można je kontemplować w domowym zaciszu, ale można też się nimi podzielić, darowując lub wysyłając wybrane karty krewnym i znajomym. Z każdej okazji….






Każdy z nas z pewnością kojarzy postać Juliana Tuwima, jednego z najwybitniejszych polskich poetów XX wieku. Często niestety ograniczamy się jedynie do czytania utworów zaadresowanych dla dzieci, bo też kto nie zna „Lokomotywy” albo „Zosi Samosi”? „Tuwim Cafe”, nowa propozycja Wydawnictwa Egmont, to niewielka książka przeznaczona do rozpowszechniania nie tyle samej poezji, ale przede wszystkim dzieł tytułowego poety, często tych pomijanych i przez to nieznanych.

Pod względem estetycznym, książeczka zachwyci każdego odbiorcę. Strony są sztywne, przeznaczone do szybkiego i łatwego wyrwania. Na każej z nich zamieszczony jest cytat, kolorowy, nierzadko towarzyszą mu rysunki lub pomysłowe tła. Na odwrocie zaś znajdziemy miejsce na wpisanie imienia osoby, której chcemy owy cytat podarować, kategorię, jakiej dotyczy jego treść, oraz tytuł wiersza, z którego pochodzi.

Najważniejsze jednak jest praktyczne wykorzystanie owej książeczki. Tutaj niestety muszę przyznać, że spodziewałam się czegoś innego. Wyobrażałam sobie, że każda strona z cytatem będzie, tak jak według tytułu pozycji, przeznaczona na jakąś konkretną, zawsze inną okazję. Coś typu „życzenia”, „na nudny dzień”, „na walentynki” itd. Otrzymałam za to fragmenty wierszy często dotyczące tego, jak wielkie są słowa w ustach twórcy, czym one w ogóle są, jaką rolę pełni poeta, jak dobrze wracać do ojczyzny. To, moim zdaniem, przeważajacy w owej pozycji zakres tematyczny. Mimo wszystko znalazłam kilka złotych myśli, które wymagają refleksji albo sama dostrzegam ich wiarygodność i możliwość praktycznego zastosowania w życiu. Często byłam wręcz zaskoczona, że w ogóle nie kojarzę wierszy Juliana Tuwima przytoczonych w „Tuwim cafe”.

„Tuwim cafe” to wynik naprawdę wpsaniałej inicjatywy i genialnego pomysłu na dzielenie się poezją. Wydanie również zachwyca, a mimo wszystko w praktyce książeczka sprawdza się średnio. Cytaty rzadko są adekwatne do jakiejś sytuacji, dlatego też ciężko się nimi dzielić z bliskimi. Z drugiej zaś strony, mogą być one owocne dla samego obiorcy, który może samodzielnie się nad nimi zastanowić i zainteresować się Tuwimem odkrywając jego postać na nowo. Polecam tą pozycję wszystkim, ponieważ nawet dla osób nielubiących poezji, książeczka stanie się atrakcyjna, a poezja nie tak nudna jak się z pozoru może wydawać.



Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz serdecznie dziękuję Wydawnictwu Egmont