Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

czwartek, 30 czerwca 2011

Szkoła, miłość i inne diety - Robin Brande

Wydawnictwo: Otwarte
Tytuł oryginalny: Fat Cat 
Ilość stron: 335
Cena det.: 34,9zł

Opis wydawcy:
Cat jest bystra, przebojowa i zabawna. Ale nie jest szczupła. To się jednak zmienia, kiedy dziewczyna realizuje naukowy projekt – „powrót do prehistorii”. Teraz Cat żyje i odżywia się jak człekokształtne, czyli zero chipsów, telefonów, telewizji czy samochodów. Życie prehistorycznej dziewczyny nie jest łatwe, choć ma też niewątpliwe plusy. Kiedy waga Cat spada, na horyzoncie pojawiają się chłopcy, randki, pierwsze pocałunki i Matt McKinney – kiedyś najlepszy przyjaciel, obecnie największy wróg. 




Moja ocena książki: 7/10 
Wakacje to najlepsza pora na relaks, odpoczynek, zabawę ale także i na zmianę czegoś w swoim życiu. Jest to zazwyczaj jedynie postanowienie niedoczekujące się wykonania. A gdyby tak sprzeciwić się lenistwu i wprowadzić w życie rzeczy, które zawsze chcieliśmy wykonać? Brak motywacji, wytrwałości i przede wszystkim czasu, który jest najczęściej spotykanym argumentem, przekreślają nam szansę na zmianę nawet jeśli zdajemy sobie sprawę iż jej potrzebujemy. Powieść „Szkoła, miłość i inne diety” autorstwa Brande Robin pokazuje właśnie, że jeśli czegoś naprawdę chcemy, możemy to osiągnąć nawet jeśli to coś oznacza rezygnację ze wszelkich przyjemności. A prócz tego, książka jest idealną lekturą dla młodzieży, w sam raz na upalne lato.

Główna bohaterka powieści, Catherine Locke, to zwykła siedemnastoletnia uczennica liceum. Uczy się bardzo dobrze, a jej głowa pełna jest ciekawych i czasem szalonych pomysłów. Przeszkadza jej jednak to, że nie jest zbyt szczupła. Nie potrafi jednak zrezygnować z lodów, batonów, ciasteczek, tłustych pizz i czekolady. Ze względu na miłość jaką obdarowuje kit katy, znajomi przezywają ją Kit Cat. Dziewczyna wie iż codzienne wyprawy do sklepiku szkolnego po słodkości nie działają jej na zdrowie, ale jakże trudno oprzeć się batonom wołającym z półek „zjedz mnie”. Do czasu gdy Cat musi wykonać eksperyment trwający 7 miesięcy pod tytułem „Powrót do prehistorii” gdzie odzwierciedla życie człowieka homo erectus. Zero telewizji, telefonów, radia. Zero przetworzonej żywności, czyli koniec ze słodyczami. Zero środków komunikacji miejskiej. Dziewczyna będąc obiektem eksperymentu, rozpoczyna ekologiczne życie. Na początku trudno jest jej odłożyć słodycze, spożywać same warzywa i owoce oraz codziennie spacerować do szkoły. Z czasem jednak odkrywa iż to wszystko ma na nią pozytywny wpływ, a ona sama staje się szczuplejsza, atrakcyjniejsza i przykuwa uwagę chłopców.

Powieść prócz tego, że jest lekką lekturą dla nastolatków, to również pełna jest przepisów na zdrowy tryb życia. Autorka, Robin Brande, jest weganką oraz ćwiczy jogę. Nie trudno więc zrozumieć, dlaczego na swoją powieść wybrała właśnie taki temat. Śledząc losy Cat oraz jej sposoby na wykonanie eksperymentu, sama miałam ochotę iść do szkoły pieszo oraz spożywać jedynie naturalną, zdrową żywność. Boję się jednak, że moje postanowienia znów skończą na niczym. Trzeba natomiast przyznać, że powieść jest motywująca i zachęcająca do prowadzenia zdrowego trybu życia, które przynosi wyraźne skutki. Cat z pulchnej zmienia się w ładną, atrakcyjną dziewczynę. Przezwycięża swoje pragnienia odnośnie słodyczy i użycia sprzętów domowych. Wystarczy tylko chcieć (albo AŻ).

Książka pełna jest ciekawych zwrotów akcji, sytuacji wywołujących uśmiech na twarzy Czytelnika i emocji, które z każdą chwilą się zmieniają. Styl autorki nie jest zbyt wybitny. Ot tak, w sam raz dla lekkiej, niewymagającej powieści dla młodzieży. Jednak „Szkoła, miłość i inne diety” ma w sobie to coś, co zatrzymuje Czytelnika i nie pozwala oderwać mu się od lektury na kilka dłuższych chwil. Rozdziały są bardzo krótkie, mniej więcej na dwie, trzy strony. Dlatego gdy zdaję sobie sprawę, ze muszę zaraz zakończyć lekturę, nie mogę się oderwać i powtarzam sobie „jeszcze jeden rozdział, jest taki krótki”. Naprawdę trudno zrobić sobie chwilową przerwę podczas czytania. Dlatego ostrzegam, że gdy weźmiecie do rąk powieść Robin Brande, nie będziecie w stanie robić nic innego przez dobre kilka godzin.

Postacie w powieści wywołały moja sympatię. Każdy ma swój sposób życia i swój sposób myślenia. Cat jest przebojową, towarzyską i upartą dziewczyną, która łatwo się nie poddaje. Prócz problemu dotyczącego otyłości ma wiele trosk dotyczących znajomych, a przede wszystkim niegdyś najlepszego przyjaciela, Matta. Stara się o nim nie myśleć i unika go, jednak w sercu zdaje sobie sprawę, że ciągle coś go z nią łączy. Jak Cat sobie z tym poradzi? Tego Wam już nie zdradzę.

„Szkoła, miłość i inne diety” to idealna pozycja na wakacje. Motywuje i zachęca do ekologicznego trybu życia, ale z pewnością nie przekona wszystkich. Powieść czyta się łatwo i szybko, jest w sam raz dla młodzieży, ponieważ dorosłym raczej nie przypadnie do gustu. Chociaż... Sami przeczytajcie. 

Egzemplarz książki otrzymałam od  Wydawnictwa Otwarte za co bardzo serdecznie dziękuję.


niedziela, 26 czerwca 2011

Córki łamią zasady - Joanna Philbin

Wydawnictwo: Bukowy Las
Wydanie: 2011
Stron: 313
Cena det.: 31,9 zł
Opis wydawcy: Carina Jurgensen, licealistka z temperamentem, córka bardzo bogatego potentata medialnego, łamie jedną z zasad córek cele- brytów, która brzmi: „Nigdy nie rozmawiaj z dziennikarzami o swoich rodzicach”. Lekkomyślnie upublicznia informacje na temat firmy swojego ojca i w konsekwencji zostaje przez niego odcięta od nieprzebranych zasobów pieniężnych. Zmuszona do radzenia sobie z mniej niż przeciętną tygodniówką, bierze sprawy w swoje ręce i przekonuje zarząd dorocznego Balu Zimowego, by zatrudniono ją na stanowisku organizatorki przyjęcia. Oczekuje się od niej, że w pracy skorzysta ze znajomości swojego ojca. Dziewczyna staje przed dylematem: Czy powinna otwarcie przyznać się do swej nowej sytuacji finansowej, czy grać rolę dumnej posiadaczki złotych kart kredytowych?


Moja ocena książki: 9/10


Bogate życie – wcale nie tak bajkowe...”

Po tej książce spodziewałam się ot tak, przyjemnej, lekkiej, nieszczególnie wybitnej lektury na wakacje. Nie miałam niestety styczności z poprzednią częścią serii Córki, ale okazało się, że ten tom snuje zupełnie inną i niezależną historię. Joanna Philbin stworzyła wciągającą i pouczającą opowieść dla młodzieży, która mnie dosłownie zachwyciła. Żałuję iż przeczytałam ją tak szybko. Chętnie powróciłabym do tej historii jeszcze raz.

Tym razem główną bohaterką jest niejaka Carina Jurgensen, córka potentata medialnego, którego majątek szacuje się na 225 miliardów dolarów. Karl Jurgensen, ojciec dziewczyny, chce aby stała się podobna do niego i w tym celu zatrudnia ją w swojej firmie, gdzie ta zajmuje się kopiowaniem i porządkowaniem papierów. Jednak Carina chce mimo wszystko skończyć liceum i iść własną drogą oraz prowadzić własny sposób na życie bez względu na to, jak zareaguje jej ojciec. Lekkomyślnie upublicznia w sieci internetowej fałszywe informacje o firmie Karla i w konsekwencji zostaje odcięta od pieniężnych zasobów. Zamiast iPhona otrzymuje stary 10-letni telefon, do szkoły podróżuje metrem, karty kredytowe zostały zablokowane, a tygodniowe kieszonkowe wynosi 20 dolarów. Carina próbuje się z tym pogodzić i udowodnić ojcu, że potrafi dać sobie radę bez codziennych zakupów. Jednak okazuje się, że to nie jest takie proste. Dziewczyna chce wyjechać w Alpy wraz z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole, Carterem, ale do tego potrzebuje pieniędzy. W tym celu poszukuje pracy. Zostaje zatrudniona jako organizatorka Balu Zimowego – imprezy, która ma być elegancka i z klasą. Ava, pracodawczyni Cariny, życzy sobie najmodniejszego DJ-a, najlepszego jedzenia i najpiękniejszych kwiatów. W końcu ma to być impreza dla prawdziwej elity. Aby spełnić oczekiwania Avy, Carina musi skorzystać z koneksji ojca, jest to jednak niemożliwe przy obecnych relacjach z Karlem. Czy będzie kłamać i przekonywać otaczających ją ludzi, że jest kimś zupełnie innym niż w rzeczywistości? A może przyzna się do obecnej sytuacji finansowej?

Czasem to, jak postrzegają cię ludzie, wpływa na to, jak sam siebie widzisz.”

Akcja porwała mnie od pierwszego zdania. Powieść nie jest bogata w zwroty akcji, ale styl jakim została napisana, cała sytuacja oraz postacie sprawiły, że zupełnie zapomniałam o rzeczywistości i przeniosłam się do świata pełnego zakupów i luksusów. Zawsze zastanawiałam się jak to jest być dzieckiem kogoś bogatego i sławnego. Posiadanie własnych kart kredytowych, popularność, bezproblemowe, na pozór łatwe życie pomimo wszelkich pozorów nie dają człowiekowi prawdziwego szczęścia. O tym decydują nasze cele, drogi którymi kroczymy, uczucia i relacje z innymi. Carina chodzi do Chadwick, mieszka w luksusowym apartamencie, spędza wakacje w Montauk, jej ojciec jest jednym z najbogatszych biznesmenów na świecie... To wszystko sprawia wrażenie życia pełnego bogactwa, czyli takiego, o którym mażą chyba wszystkie nastolatki. Jednak czy o szczęściu decydują te wszystkie rzeczy? Co tak naprawdę jest ważne? Na te pytania każdy powinien odpowiedzieć sobie sam, najlepiej przy lekturze powieści „Córki łamią zasady”. Problematyka jaką porusza szczególnie dotyczy dzisiejszej młodzieży, która ugania się za popularnością, bogactwem oraz markowymi ciuchami nie zważając na to, że to nigdy nie da im prawdziwej satysfakcji i przepisu na życie. Powieść ta jest zarazem lekka, ale daje temat do rozmyślania. Uczy też, że kłamstwo nie jest receptą na problemy. Prędzej czy później wszystko musi wyjść na jaw, a skutkiem jest zazwyczaj utrata zaufania i własnego honoru. „Córki łamią zasady” przykłada też dużą wagę do tego, aby być sobą, nie udawać przed ludźmi kogoś, kim nie jesteśmy.

W tej książce polubiłam dosłownie wszystkich, każdą postać, co nieczęsto mi się zdarza. Szczególnie moją sympatię zdobyła Carina. Może na początku działała lekkomyślnie, ale w sumie to uświadomiłam sobie, ze na jej miejscu zrobiłabym dokładnie to samo. W porę jednak zrozumiała na czym stoi i że tym co najbardziej pragnie jest kompromis z ojcem. Uważam, iż odcięcie Cariny od nieprzebranych zasobów pieniężnych było dobrą nauczką dla niej samej. Dziewczyna uświadomiła sobie, że bogactwo szczęścia nie daje.

„Córki łamią zasady” jest niebanalną ale zarazem lekką i bardzo wciągającą lekturą. Opowiada o mocy przyjaźni, odwadze, prawdziwym szczęściu i dążeniu do celu wbrew wszystkim. Jestem jednocześnie uradowana, że mogłam ją przeczytać, ale zarazem smutno mi, że tak szybko się skończyła. Mam ochotę na jeszcze więcej szalonych przygód Cariny. Na szczęście już niedługo ukarze się następna część serii - „Córki wkraczają na scenę” - która będzie opowiadać o Hudson i jej muzycznej karierze. Powieści „Córki łamią zasady” daję 9 punktów na 10, ponieważ dawno nie czytałam tak wciągającej i przyjemnej książki. Jestem po prostu oczarowana! To jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza, przeczytanych przeze mnie opowieści tego typu. Polecam gorąco zarówno nastolatkom jak i dorosłym kobietom, ponieważ każdy wyciągnie z książki coś dla siebie.

Cytat zaczerpnięty z książki Córki łamią zasady, Wydawnictwo Bukowy Las 2011 r, str. 276

Książkę otrzymałam od Wydawnictwa Bukowy Las za co bardzo dziękuję.


sobota, 18 czerwca 2011

Kilka dni z życia Alice - Liane Moriarty

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Tytuł oryginału: What Alice Forgot
Okładka: Miękka
Cena det.: 35 zł
Ilość stron: 410

Opis wydawcy: Alice Love, radosna i żywiołowa dwudziestodziewięciolatka, ma wszystko, o czym zawsze marzyła – własny dom, kochającego męża Nicka i dziecko w drodze. Wszystko zmienia się, gdy odzyskuje przytomność po wypadku na siłowni. Dowiaduje się, że ma 39 lat, jest matką trójki dzieci i właśnie rozwodzi się z Nickiem. Jest zdezorientowana i przerażona – nie potrafi sobie przypomnieć ostatnich dziesięciu lat swojego życia. Co więcej, Alice nie lubi nowej siebie – płytkiej materialistki. Czy zdoła odzyskać utracone wspomnienia i uratować małżeństwo? Czy odkryje kim jest tajemnicza Gina, o której wszyscy boją się wspomnieć?


Moja ocena książki: 7/10

A gdyby tak... wyrzucić z pamięci ostatnie 10 lat swojego życia? ”

Motyw powtarzającego się ciągle dnia lub wymazania z pamięci części życiorysu dość często powtarza się w powieściach. Ja jednak nie miałam dotąd czynienia z tego typu książkami. „Kilka dni z życia Alice” autorstwa Liane Moriarty było dla mnie nowym doznaniem biorąc pod uwagę to, że aktualnie mam do czynienia głównie z romansami lub paranormalami. Szata graficzna ślicznie się prezentuje i przykuwa wzrok, dlatego z jeszcze większym zapałem przystąpiłam do lektury.

Alice Mary Love przewraca się w siłowni mocno uderzając głową w ziemię. Po dziesięciu minutach budzi się z wielkim guzem będąc w przekonaniu, że jest 1998 rok. Na dodatek ma pewność iż jest dwudziestodziewięcioletnią żoną Nicka spodziewającą się pierwszego dziecka. Nie potrafi zrozumieć, dlaczego przebywa w siłowni i ma na sobie okropne ciuchy z dinozaurami. Zostaje przewieziona do szpitala, w którym odwiedza ją starsza siostra, Elisabeth, która próbuje przetłumaczyć Alice, jak wygląda jej teraźniejsze życie. Okazuje się, że dziewczyna wcale nie jest w ciąży, a na dodatek ma bliznę po cesarskim cięciu. Dlaczego nie pamięta, że ma trójkę dzieci?Dlaczego rozwodzi się z Nickiem? Jak doszło do tego, że ojciec Nicka jest mężem mamy Alice? Co spowodowało pogorszenie relacji z siostrą? Tego właśnie dnia, pierwszego maja 2008 roku, Alice poprzez upadek wyrzuciła z umysłu dziesięć lat swojego życia. Z nowej perspektywy okrywa, jak bardzo przez ten zapomniany okres zmieniła się ona sama i jej świat.

Autorka posłużyła się narracją trzecioosobową skupiającą się zarówno na Alice, jak i na Elisabeth. Opowiada nie tylko o rozterkach Alice, ale i przedstawia wpisy blogowe oraz wspomnienia jej siostry. Dzięki temu mamy lepszy wgląd w sytuację oraz bardziej poznajemy główną bohaterkę, a także uczucia Elisabeth związane z sytuacją, w jakiej znalazła się Alice. Autorka posłużyła się jeszcze wspomnieniami dawnego lepszego życia dziewczyny przedstawiającymi rozgrzewające serce sceny z udziałem Nicka. Dzięki temu możemy porównać, jak diametralnie zmieniło się życie Alice. Miała kochającego męża i Rodzynka (nazywała tak swoje dziecko) noszonego w brzuchu , a teraz jest tylko snobistyczną czterdziestolatką, która najchętniej spędza czas w siłowni i w ciągu 10 lat straciła szczęście, sens życia.

Zapewne każdy gdyby tylko miał taką okazję, cofnąłby się w czasie, aby naprawić błędy, których skutki odczuwa dopiero teraz. Niestety nie jest to możliwe. Często nie zdajemy sobie sprawy, co wyniknie z podjętych przez nas decyzji. Nie możemy przewidzieć, jak dalej potoczy się nasze życie, jak będzie ono wyglądać za 10 lat. Każdy popełnia błędy i nasze wizje przyszłości mogą zupełnie różnić się od rzeczywistości. Powieść „Kilka dni z życia Alice” dotyka dość trudnego tematu, ale robi to w lekki sposób. Mam wrażenie, że upadek był czymś, co pozytywnie wpłynęło na Alice. Uświadomiła sobie, jakie błędy kiedyś popełniła, a teraz poznawała tego skutki. Nigdy nie jest za późno, aby coś naprawić. Nie wszystko jednak można odnowić i sprawić, aby powróciło do poprzedniego stanu. Po prostu takie jest życie. Każdy się zmienia, ale nie dopuśćmy do tego, abyśmy utracili to, co kochamy. Alice zdaje sobie sprawę, że tylko poprzez zmianę może znów zaznać szczęścia, a upadek i utrata pamięci umożliwiła uświadomienie jej, co w życiu wymaga poprawy.

Książka daje do myślenia. Z zaciekawieniem śledziłam losy Alice przy okazji odkrywając drugie dno, które autorka skryła w lekkiej, przyjemnej powieści. Język, którym się posługuje jest łatwo przyswajalny dla Czytelnika i niekiedy pełen humoru i ironii. „Kilka dni z życia Alice” czyta się szybko i przyjemnie. To taka lektura na nudne wieczory. Cieszę się, że po nią sięgnęłam, ponieważ dla mnie osobiście stała się wartościowa i ostrzegła mnie, aby przewidywać konsekwencje, jakie mogą przynieść nieprzemyślane decyzje i czyny. Serdecznie polecam tę powieść. Pozwólcie, że zacytuję jeszcze zdanie, które mi się spodobało:

"Niestety, w życiu obowiązują brutalne zasady: chłopcy decydują, które dziewczynki są ładne; nie ma znaczenia, jak bardzo sami są brzydcy." *

Święta prawda!

Za możliwość zrecenzowania książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.






* Kilka dni z życia Alice, str. 90, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2011