Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

czwartek, 27 lipca 2017

Mitologia nordycka - Neil Gaiman

Wydawnictwo: MAG
Oprawa twarda
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydanie: 01.03.2017















OPIS WYDAWCY:

Wielkie nordyckie mity to jeden z korzeni, z których wyrasta nasza tradycja literacka – od Tolkiena, Alana Garnera i Rosemary Sutcliff po "Grę o tron" i komiksy Marvela. Stały się też inspiracją dla wielu obsypanych nagrodami bestsellerów Neila Gaimana. Teraz sam Gaiman sięga w odległą przeszłość, do oryginalnych źródeł tych opowieści, by przedstawić nam nowe, barwne i porywające wersje największych nordyckich historii. Dzięki niemu bogowie ożywają – pełni namiętności, złośliwi, wybuchowi, okrutni – a opowieść przenosi nas do ich świata – od zarania wszechrzeczy, aż po Ragnarok i zmierzch bogów. Barwne przygody Thora, Lokiego, Odyna czy Frei fascynują współczesnego czytelnika, a żywy, błyskotliwy język sprawia, że aż proszą się o to, by czytać je na głos przy ognisku w mroźną gwiaździstą noc.


Neil Gaiman to niezwykle popularny autor fantastyki, którego opowieści mają swoisty, niepowtarzalny klimat. Jedna z nich, „Koralina”, rozbudziła wiele lat temu moją miłość do pisanych historii, przez co mam do niej ogromny sentyment. Niedługo napiszę o niej więcej, ale wiedzcie, że, póki co, to właśnie „Koralina” jest  dziełem  TEGO Gaimana, którego uwielbiam. Trzeba bowiem zaznaczyć, że autor sięga po przeróżne motywy i gatunki literackie, czego wyrazem jest m.in. zbiór „Dym i lustra”, który trafił na moją listę ulubionych książek. Gaiman sięga po czarny humor, groteskę, pisze pieśni, opowiadania, a nawet krótkie scenariusze. Jego utwory bawią, czasem zniesmaczają, są kontrowersyjne, zachwycają klimatem, a czasem straszą. W dodatku, po lekturze „Mitologii nordyckiej”, z całą pewnością można stwierdzić, że w każdej swojej opowieści Gaiman przedstawia nam się z trochę innej strony i nie każdemu spodobają się wszystkie jego utwory. Tak jest też ze mną, bo mimo iż jestem dla autora pełna podziwu i uwielbiam jego wyobraźnię, to jednak „Mitologia nordycka” najzwyczajniej nie przypadła mi do gustu.

Może nie jesteśmy tego do końca świadomi, ale wiele współczesnych elementów kultury czerpie z mitologii nordyckiej, od Tolkiena do „Gry o tron”.  Podczas lektury przypomniała mi się jeszcze druga część Disney’owskiej „Atlantydy”, w której znajdziemy historię dotyczącą końca świata, nazywanego Ragnarok. Było to dość miłe zaskoczenie, ponieważ mogłam zapoznać się z tym, na czym bazowano tworząc dzieła, które w mniejszym bądź większym stopniu kształtowały moją przeszłość.

Neil Gaiman czyni wspaniałe wprowadzenie do lektury, w którym wyjaśnia nam skąd pomysł na taką książkę. Ma nadzieję na to, że uświadomi czytelnikom, iż mitologia nordycka jest równie lub nawet bardziej ciekawa od popularnych mitologii rzymskiej czy greckiej. Jest to też forma ratunku, ponieważ znaczna część z zapisanych przez Gaimana opowieści krążyła już tylko w postaci ustnej, a pisemne wzmianki o nich były dość skąpe, nierozbudowane i ledwie przetrwały do dzisiejszych czasów. Poza tym, autor postanowił wykorzystać swoją umiejętność snucia dziwnych i fascynujących opowieści, aby rozbudować mity i zainteresować nimi ludzkość na nowo. Dodatkowo oprawa graficzna książki zachęca do lektury i trzeba przyznać, że cel autora został osiągnięty.

Niestety, mając świadomość tego, w jaki sposób Gaiman posługuje się pomysłami i świetnym stylem pisania, mity, które miały być przystępnymi opowiadaniami, wydały mi się być mało interesującymi relacjami tego, co rzekomo się wydarzyło. Tak jakbym czytała jakąś relację, nie potrafiłam zagłębić się w poszczególne historie i czerpać z tego takiej przyjemności, jakiej chciałam doświadczyć. Po prostu spodziewałam się czegoś innego. Miałam bowiem wrażenie, że Gaiman znalazł mity w jakichś innych książkach i po prostu je przepisał, nie czerpiąc prawie wcale ze swoich umiejętności wprowadzania magicznego i intrygującego klimatu. A sięgając po książkę opatrzoną jego nazwiskiem, na to właśnie mam nadzieję.

Nie chcę powiedzieć, że „Mitologia nordycka” jest zła. Nie jest po prostu w moim guście. Owszem, jestem wdzięczna Gaimanowi za to, iż dał mi możliwość poznania czegoś nowego, z czym jednak nieświadomie już się w życiu spotykałam. Nie była to jednak fascynująca przygoda, która mnie wciągnęła i sprawiła ogromną radość z czytania. Chcę was zatem uprzedzić, że Gaiman nie zawsze jest taki sam, może właśnie to jest w nim takie wspaniałe. Pewne książki możecie pokochać, inne jego utwory nie przypadną wam do gustu, ale z pewnością warto próbować. Ja mam zamiar zebrać całą nową kolekcję Gaimana, przeczytać wszystko i mieć obraz na całą twórczość człowieka, który tak czy siak, jest wybitnym twórcą i chyba nigdy go nie przekreślę. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu MAG