Są takie powieści, które można
nazwać „klasyką gatunku”. Ponadczasowe, stale zachwycające odbiorców z całego
świata, dobrze napisane i wciagające. „Miejsce egzekucji” to mistrzowski kryminał,
który z pewnością wbije się w kanon i będzie poruszać swoją treścią kolejne
pokolenia.
Przenosimy się do roku 1963, do
wioski Scardale, o której zapomniał już sam Bóg. Pewna dziewczynka, Alison
Carter, wychodzi na spacer z psem i nigdy już nie wraca. Śledztwo nie przynosi
żadnych rezultatów, nawet ciało dziecka nie zostaje odnalezione. Po wsi szybko
roznoszą się głoski, że zapewne popełniono brutalne morderstwo, choć brak na to
dowodów. Mija ponad trzydzieści lat od tego tajemniczego zniknięcia. Catherine
Heathcote, odważna dziennikarka, zbiera materiały dotyczące zdarzeń w Scardale,
do swojej nowej książki. Nawiązuje kontakt z inspektorem Bennettem, który brał
udział w śledztwie. Po tylu latach dopiero na wierzch wypływają nowe, szokujące
informacje. Okazuje się, że prawdziwe zdarzenia mogły być o wiele straszniejsze
niż te, które wyobrażali sobie mieszkańcy wsi.
W dobrych thrillerach
psychologicznych podstawą jest klimat i ciągłe napięcie, które trzyma
czytelnika przy lekturze nawet wtedy, gdy akcja pozornie powoli ciągnie się do
przodu. „Miejsce egzekucji” jest taką powiescią, która, prócz kilku mocnych
zwrotów akcji, buduje napięcie nieustannie, wzbudza dziką wręcz żądzę poznania
prawdy. Nawet jeśli pozornie dzieje się niewiele. Dużą robotę odgrywa tutaj
sceneria całej opowieści, a więc odcięte od świata miasteczko w Anglii,
Scardale. Jego mieszkańcy, od zniknięcia Alison, żyją w czystym obłędzie i
paranoi, są sobie wilkiem, a jednocześnie chowają się za zasłoną obojętności.
Wiedzą, że wśród nich może być potwór. W tym wszystkim czai się prawdziwa
tragedia, taka, od której włos jeży się na głowie. Z pozoru tak prosta sprawa,
po ponad trzydziestu latach, zaczyna nabierać upiornego kształtu. I to
zaintrygowało mnie najbardziej.
„Miejsce egzekucji” to mieszanka
tego, co w thrillerach i kryminałach najlepsze. Poczynając od wspomnianego już
mrocznego klimatu, poprzez świetnie zarysowaną zamkniętą społeczność, pełnokrwistych bohaterów, zwroty akcji,
satysfakcjonujące rozwiązanie, kończąc na przystępnym, wciągającym stylu. Ta
historia oblepia czytelnika, wsysa, wywołuje niepokój i ciarki, co czyni ją
idealną lekturą na jesienno-zimowe wieczory. Skłania do refleksji, na długo
zapada w pamięci.
Jeżeli szukacie dobrze
skonstruowanego thrillera, który kawałek po kawałku ukaże przerażające
wydarzenia składające się na misternie przemyślaną historię, to koniecznie
sięgnijcie po „Miejsce egzekucji”. To już klasyka w swoim gatunku,
przedstawiciel wzorowy, w iście angielskim, lekko starodawnym stylu. Idealny
powiew „świeżości” w natłoku thrillerów napisanych tak, ze ciężko odróżnić
jednego autora od drugiego. Val McDermid się wyróżnia.
0 komentarze:
Prześlij komentarz