Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

czwartek, 21 czerwca 2018

Zniewolony książę - C. S. Pacat






"Zniewolony książę" to książka bardzo kontrowersyjna, o czym nie można się przekonać z opisu. Dopiero tuż przed rozpoczęciem lektury zdobyłam informację, że powieść zawiera dużo wątków homoseksualnych, jest w typie yaoi. Dlatego przestraszyłam się, ponieważ akurat takie elementy ciężko mi akceptować. Jednak... poniekąd dziwię się, że ta powieść wywołuje tyle kontrowersji.  Dlaczego? Przekonacie się czytając moją opinię.

W królestwie Akielos pojawia się spisek i zdrajca - syn króla i brat księcia Damena, nowy samozwańczy władca. Damen zaś zostaje sprzedany wrogiemu państwu, Verze, a jego tożsamość zostaje utajona po to, aby był traktowany jak nic nieznaczący niewolnik. Jeżeli jednak spodziewacie się, że niewolnik ma za zadanie ciężko pracować, to się grubo mylicie. Ci mężczyźni, często tez chłopcy, przechodzą oględziny i selekcję, następnie są sprzedawani jako słudzy do celów cielesnych. Damen zostaje przeznaczony księciu Vere, Laurentowi, zimnemu podstępnemu chłopaku o anielskiej twarzy. Nowy niewolnik musi stawić czoło poniżaniu, ponadto staje się pionkiem w politycznej grze, chce także wyswobodzić swoich pobratymców z tego kraju. Czy uda mu się uciec? Do czego doprowadzi jego udział w dworskich intrygach?

Rozpocznę od kwestii, która najbardziej wyróżnia tę powieść na tle innych, a także może być przyczyną kontrowersji. Chodzi mianowicie o homoseksualizm. Niewolnicy nie mają za zadanie ciężko pracować, budować, sprzątać, nic z tych rzeczy. Damen zostaje zamykany w celi, może obskurnej, ale mężczyzna nie narzeka ani na głód ani na dyskomfort. Teoretycznie powinien być kochankiem Laurenta, tamten jednak jest niedostępną "dziewicą", która czerpie satysfakcję z samego posiadania niepokornego niewolnika. Tak więc Damen nie robi dosłownie nic, spaceruje w obroży po ogrodach, obserwuje turnieje, rozmawia sobie z wujem księcia Very. On tylko obserwuje, co się wyprawia w tym kraju i nie doświadcza prawdziwego wymiaru słowa "niewolnik". Inni natomiast są niczym pupile, psy swoich panów, zawsze gotowi i chętni na seks. Igrzyska polegają na tym, kto kogo pierwszy zgwałci. To jest tak powszechne, że aż nie uświadczymy tutaj ani jednej relacji damsko-męskiej.

Dlaczego nie uważam tego za kontrowersyjne, chociaż brzmi okropnie? Mianowicie autorka osadziła historię Damena i Laurenta w kulturze wzorowanej na średniowiecznej Grecji ,a także Rzymie. Jak być może niektórzy z was wiedzą, w tamtych czasach homoseksualizm bym na porządku dziennym, każdy szanujący się mężczyzna miał swojego, zwykle młodziutkiego, kochanka. Takie relacje były nawet bardziej popularne od heteroseksualnych. Dlatego moralność w kąt i trzeba dostosować się do tego, co jest elementem przeszłości. Nie czułam się zgorszona lub zniesmaczona tym bardziej, że opisy nie były jakieś wyjątkowo szczegółowe czy wulgarne. Uważam jednak, że autorka skupiła się na niewolnictwie seksualnym za bardzo. Ludzie boją się dzieci jak ognia, na kartach książki nie znajdziemy nawet wzmianki o dzieciach, tak jakby ich nie było. Homoseksualizm wiedzie prym dlatego, że potomkowie, zwłaszcza wśród wyższych sfer, są bardzo niepożądani. Rodzi się więc pytanie jak to społeczeństwo się rozwija, jak się rozmnaża, jakim cudem nadal istnieje? W książce może ze dwa razy spotkamy jakaś kobiecą postać, ale nigdy nie mamy wzmianki nawet o żonatych mężczyznach, o seksie z kobietą, o szczęśliwej rodzinie.

Po połowie książki miałam serdecznie dość tego, że kręcimy się cały czas wokół jednego - Damen jest niewolnikiem, wokół sami nadzy chłopcy i wszystkie rozmowy podyktowane są tematem ich wykorzystywania. Miałam nadzieję na jakieś dobre intrygi dworskie, na ciekawe sytuacje i relacje miedzy bohaterami, a otrzymałam powieść bez celu.  Nie ma jakiegoś kluczowego punktu w tej historii, nie wiemy do czego dążymy i w sumie po co to czytamy. Już od razu wiemy, że w tym państwie niewolnicy są od seksu, nie trzeba o tym się rozwodzić na kilkaset stron.  Brak wartkiej akcji, tajemnic, napięcia, to tak jakby niedorobiony, pierwotny pomysł na jakąś opowieść, ale rozwleczony w niewiadomym celu. Co autorka chciała przekazać przez wsadzenie do książki samych mężczyzn i umieszczenie w centrum "niewolnictwa"?

Wszystko wskutek tego kuleje - przede wszystkim kreacja świata i bohaterów. Nie wiemy dlaczego Vere i Akos są skłócone, w jakim wieku w ogóle jesteśmy, na jakim kontynencie, jak wygląda otoczenie, jaka jest historia państw. Jeśli chodzi o charaktery, to Lauren to przebiegły chłopak, o twarzy anioła, przy tym niezwykle głupi, nierozważny, wredny i taki "dziewiczy". Ma coś z psychopaty. Damen zaś w ogóle nie zachowuje się jak uprowadzony książę. Nie wspomina nic ze swojego dawnego życia, nie wiemy jak to było mieszkać w pałacu, jak wyglądały jego relacje z rodziną i podwładnymi. On nawet nie czuje najmniejszego dyskomfortu z tego powodu, że jest w niewoli. Jest bardzo bezbarwną postacią, pozbawioną głębszej psychiki, wspomnień i przemyśleń. O reszcie bohaterów nie warto wspominać, bo to tylko nic nieznaczące postaci, niczym się nie wyróżniające.

Pomijając kwestię kontrowersji i homoseksualizmu, ta powieść jest słaba pod każdym innym względem. Kuleje fabuła, akcja, kreacja bohaterów i świata, brak celu, napięcia, zwrotów, sensu. "Zniewolony książę" to słaby początek trylogii, taki jedynie do beznamiętnego przeczytania i odstawienia. Ponoć dalsze części sa lepsze i w tym tkwi jeszcze moja nadzieja.

6 komentarze:

Bardzo dobra, dogłębna recenzja. Ja chyba sobie odpuszczę tę książkę. Pozdrawiam nocną porą !
 
zdecydowanie nie zgadzam się z tą recenzją. Czytałam trylogię w oryginale i jest to jedna z lepszych powieści boys love. Jest to ksiązka dla lubiących ten temat. Fabuła jest ciekawa i nie ma w niej nudy. Jeśli ktoś nie lubi tematów lgbt nie powinien brać się za stronnicze recenzje
 
Ten komentarz został usunięty przez autora.
 
uważam, że każdy ma prawo do własnej opinii. Jasno wyraziłam, co mi się w książce nie podobało, nie powiedziałam, że było to lgbt. Moim zdaniem leży cała kreacja bihaterow i swiata, fabula jest nudna. Lgbt może być powodem kontrowersji, ale uważny czytelnik recenzji zauważy, że ja uznałam ten wątek za element tła historycznego i absolutnie nie o to mi chodziło w krytyce. Nie jestem za hejtem - jestem za popartą argumentami krytyką. A to, że Tobie się powieść podobała i inaczej ją odbierasz, to powód do radości. Każdy jest inny i każdy w inny sposoby odbiera tę samą książkę. Pozdrawiam!

Usuń
 
Właśnie jestem po przeczytaniu polskiej wersji i osobiście uważam, że książka bardzo dużo straciła na tłumaczeniu. Autorka ma bardzo specyficzny styl, który jest połową sukcesu tej trylogii i niestety, pomimo starań, polska wersja to już nie to. Czytając tłumaczenie odniosłam wrażenie, że czytam słaby erotyk, dialogi były bardzo płaskie i często po prostu nie brzmiały dobrze. Postaci również dużo straciły, szczególnie Laurent, fakt, jest wulgarny i pretensjonalny, ale w naszej wersji miałam wrażenie że zachowuje się wręcz infantylnie. Przebrnęłam przez tłumaczenie, ale z trudem, wiele razy krzywiąc się z powodu doboru słownictwa i składni zdań. Także podsumowując, książkę kocham, aktualnie czytam oryginał po raz czwarty, ale jeżeli ktoś faktycznie chce w pełni doświadczyć uroku tej książki, niech sięgnie po oryginał, tylko i wyłącznie.
Nawiązując do twojej opinii, moje jest zupełnie odmienna. Trudno jest mi teraz przywołać jakie były moje odczucia po przeczytaniu tylko i wyłącznie pierwszego tomu, bo znam już tą historię niemal na pamięć. Ale mogę cię zapewnić, że jeżeli skusisz się na kolejne tomu to wiele spraw stanie się dla ciebie dużo jaśniejszych. Ja do dzisiaj znajduję jakieś kwiatki i powiązania, nawet po tylu czytaniach :)
Odnośnie świata przedstawionego, autorka celowo nie zamieściła żadnych dat, ani konkretnych miejsc, bo jak sama mówiła jest to kraina fukcyjna, nie mająca nic wspólnego z naszym światem mimo, że widać inspirację starożytną Grecją i Francją.
Co do postaci, nie zgodzę się z twoją oceną. Albo może inaczej, po pierwszym tomie jestem w stanie zrozumieć takie postrzeganie, bo sama nienawidziłam Laurenta. Jednak zarówno Damen jak i Laurent skrywają tejemnice, które wpływają na ich zachowanie, szczególnie ten drugi. Także daj mu czas i w zasadzie do samego końca trylogii nie przestanie cię zaskakiwać ;) Z Damen'em mogę się po części zgodzić, jest takim idealnym księciem z bajki, jednak i go da się lubić, chociażby przez wzgląd na Laurenta. Aczkolwiek i on ma swoje momenty ;D w dalszych tomach znajdzie się też kilku bohaterów zasługujących na uwagę, także może będziesz miała kogoś o kim warto będzie coś napisać ;)
I zupełnie polecam przeczytać dalsze tomy, bo jakiekolwiek intrygi dopiero się zaczną szczególnie w trzecim tomie. Może to i długi czas na rozwój akcji jednak według mnie cała trylogia zasługuje na uwagę. I jak już wspomniałam wcześniej, najlepiej w oryginale bo tłumaczenie to droga przez mękę, potrafię przez to trochę zrozumieć twoją ocenę, bo gdybym sięgnęła tylko po nie to nie wiem czy przeczytała bym kolejne tomy. A orginał jest w mój top 3 ulubionych serii.
 
Wie może ktoś gdzie można ją pobrać pdf nawet za opłatą byłabym wdzięczna
 

Prześlij komentarz