Książka złodziejem czasu

"Nic tak nie zabija czasu jak dobra książka"

wtorek, 19 listopada 2019

Czym jest feminizm?




Feminizm może być czasem mylony z feminazizmem, wskutek czego może być źle odbierany nie tylko przez mężczyzn, ale też przez same kobiety. Dlatego „One płoną jaśniej” to lektura obowiązkowa, bo to ona pokazuje, czym jest prawdziwy feminizm. Nie jest marszem, protestem, niegoleniem nóg czy obnażaniem się w imię równości. To wewnętrzny płomień, który mają w sobie kobiety, a każdy ucisk i dyskryminacja sprawia, że one płoną jaśniej.

Purnima już dawno powinna wyjść za mąż, ale przez niegrzeszący urodą wygląd oraz biedę ojca, nikt nie jest nią zainteresowany. Małżeństwo to w Indiach czysta transakcja, liczy się przede wszystkim duży posag oraz to, by przyszła żona potrafiła zadbać o mężczyznę w każdy możliwy sposób.  Sawitha pochodzi z rodziny tak ubogiej, że mieszka w lepiance, a jedzenia musi szukać na wysypisku śmieci. Jej ojciec wpadł w alkoholizm i potrafi jedynie żebrać w pobliżu świątyni wzbudzając współczucie kapłanów. Sawitha ma jednak umiejętność, która pozwala jej chociażby zjeść kilka ziaren ryżu – tka na krośnie. Dzięki swoim umiejętnościom zostaje zatrudniona przez ojca Purnimy i tak dwie dziewczyny stają się nierozłączne. Do czasu, gdy wydarza się prawdziwa tragedia, która rozdzieli je być może na zawsze…

Autorka Shobha Rao pochodzi z Indii i większość akcji jest tam właśnie umiejscowiona. I nie jest to ciekawy obrazek. Świat zupełnie inny, zacofany, biedny, aż dziw, że taki ma prawo istnieć w XXI wieku. Społeczeństwo kastowe, oporne na wszelki postęp i zmiany. Przynależność do  takiej kasty jest uwarunkowana tylko i wyłącznie tym, w jakiej rodzinie przyjdzie się na świat i nie ma zmiłuj – nie ma opcji przejścia ze statusu plebsu do wyższych sfer. Bogactwo dosięga niewielu ludzi, a i tak źródłem największego dochodu są porwania, handel ludźmi i zarządzanie burdelem. Tacy bogacą się najszybciej. Reszta musi zajmować się hodowlą, rolnictwem, szyciem i zbieraniem resztek ze śmietnisk. Tam mówi się, że kobieta to przekleństwo rodziny. Nie ma z niej żadnego pożytku, ba!, trzeba jeszcze martwić się o jej zamążpójście i posag. Nic dziwnego, że czasem dziewczynki z premedytacją pozostawiane są na pewną śmierć lub sprzedawane do domów publicznych.  Każda kobieta jest tylko ciałem – wycenia się jej urodę, dziewictwo, zdolność do pracy fizycznej i uległość wobec męża. Nie ma edukacji, mało która umie pisać lub czytać, a wszelkie oznaki buntu są skutecznie i surowo tłumione. „Kwas solny czy gorący olej” zapytają, gdy zobaczą na twarzy blizny.

Te wszystkie rzeczy są straszne, to życie jest okropne, a dla nas – nie do pojęcia. A jednak nie chodziło tutaj o przesadzone wyolbrzymione pokazanie patriarchatu i agresywne zaprezentowanie feminizmu. Autorka pisze bowiem delikatnie, czasem poetycko, czasem celowo pomija co brutalniejsze fragmenty. A bohaterki nie są buntowniczkami z zasady, nie użalają się nad sobą. I na tym polega ich siła – żyją dalej. W społeczeństwie, które traktuje je gorzej jak psy. Nie są wykształcone, nie rozumieją podstaw jakichkolwiek nauk, nie są pewne czy słońce wszędzie jest tym samym słońcem, ani jakim cudem można jeść banana ze śmietanką, nie wiedzą ile to jest 2+2, po angielsku nie rozumieją prawie nic. Ale tli się w nich siła, ogień, poczucie tego, że są coś warte. Że są jak ptaki, które wznoszą się w górę, nawet gdy ciężar je przytłaczający wydaje się być nie do uniesienia. Nie wiedzą, że mogłyby kiedyś, tak jak Europejki, mieć tyle praw i swobody, jest to dla nich niewyobrażalne. A jednak podświadomie walczą o siebie, widzą w swoim potencjale przewagę, nawet kosztem brzydkiego i okaleczonego ciała. Bo nie sztuka bać się blizn na twarzy – sztuką jest z dumą wykorzystać je tak, aby zdobyć przewagę nad oprawcami.

„One płoną jaśniej” to jedna z najlepszych książek tego roku, a zarazem książka, w końcu!, o prawdziwym feminizmie. O tym, jak on wygląda współcześnie. Nie na hasłach, protestach i manifestach – on polega na wewnętrznej sile kobiet. Na pragnieniu spełniania się, na poczuciu własnej wartości, na nie czuciu się gorszym od kogokolwiek. Książka pokazuje też bardzo ważną rzecz, o której się zapomina – nie każdy mężczyzna jest szowinistą. Są i ci źli i dobrzy, feminizm nie oznacza osłabiania płci męskiej. Tak naprawdę nie pozostaje mi nic innego, jak polecić tę lekturę, bo jest ona potrzebna, ważna i piękna.

Książki dostarcza:



1 komentarze:

Dopisuję to TBR! Bardzo ważna pozycja!
 

Prześlij komentarz