Wydawnictwo: Galeria książki
2010
Moja ocena książki: 7,5/10
Polecam: nastolatkom, które chcą oderwać się od codzienności na kilka dłuższych chwil i mile zająć sobie czas.
Polecam: nastolatkom, które chcą oderwać się od codzienności na kilka dłuższych chwil i mile zająć sobie czas.
Dziedzictwo mroku napisane przez Bree Despain jest jedną z najpopularniejszych pozycji z gatunku paranormal romance. Jak powszechnie wiadomo, teraz najwięcej książek to właśnie tego typu utwory. Tak więc czy Dziedzictwo mroku to kolejna taka pozycja? Ginąca w tłumie klonów? Opis wydawał mi się pospolity i niczym niewyróżniający. Co sprawiło, ze sięgnęłam po tę książkę? Może okładka, może opinie innych czytelników – sama nie wiem.
Trzy lata wcześniej stało się coś złego. Nieprzytomny i skąpany w krwi Jude, zniknięcie dobrego przyjaciela – Daniela Kalbiego i tajemnica co stało się tamtej nocy. Tajemnica, której dotąd Grace Divine nie umie rozwiązać. Wszystko w jej życiu poskładało się do kupy, do czasu, gdy pewnego dnia pojawia się Daniel. Chłopak coraz bardziej zbliża się do Grace, lecz jej rodzina nie ukrywa nienawiści do niego, a szczególnie Jude. Wkrótce Grace odkrywa tajemnicę tamtej strasznej nocy. Czy zdoła poświęcić własne życie dla kogoś, kogo obdarzy nieśmiertelnym uczuciem?
Opowieść jest opisywana w narracji pierwszoosobowej z punktu widzenia głównej bohaterki, Grace. Czasy w tej książce są wymieszane, ponieważ aby dodać książce tajemniczości, pani Bree wstawiła gdzieniegdzie fragmenty z przeszłości, również z punktu widzenia Grace. Dzięki temu czytelnik jak najszybciej chciał poznać tajemnicę tego, co stało się trzy lata wcześniej.
Akcja książki rozkręca się powoli. Przez mniej więcej połowę jej objętości poznajemy dokładnie bohaterów i wraz z Grace zagłębiamy się w tajemnice Daniela Kalbiego. Niestety muszę stwierdzić, iż po opisie koszulki (!) chłopaka, domyśliłam się kim on jest. To znane już nam od dawna stwory, tylko że inne są tylko historia ich powstania oraz nazwa plemienia. Cóż, miałam szczerą nadzieję, że chociaż pani Despain pokaże na co ją stać i przedstawi nam nowe potwory.
Czy Dziedzictwo mroku jest przewidywalną książką? Dla mnie osobiście – tak. Jak już napisałam, szybko zgadłam, kim jest Daniel oraz kto jest bestią. Ta wiadomość ani trochę mnie nie zdziwiła. Dla mnie był tylko jeden podejrzany.
Warto jednak powiedzieć co nieco o bohaterach. Otóż Grace (z ang. łaska) jest córką miejscowego pastora. „Przechlapane”, ktoś by sobie pomyślał. Uważam, że wcale nie jest tak źle. Grace jedynie w dwóch momentach wypowiada krótką modlitwę, a autorka nie zdradza nam jej treści. Dla mnie to zwykła dziewczyna. Była jednak taka.... pusta. Z charakteru podobna do innych bohaterek paranormali, które są raczej nieśmiałe, ale jak przyjdzie co do czego, stają się odważne jak lwy. Mogą poświęcić wszystko dla ukochanego. Pospolite.
Za to Daniel Kalbi był dla mnie takim wezwaniem, ponieważ trudno było go rozgryźć. Na początku wydawał mi się taki jak wielu innych paranormalnych przystojniaków, ale z czasem poznałam jego prawdziwą naturę. Był po prostu zagubionym, samotnym chłopaczyskiem, który dałby wszystko, aby cofnąć czas i pozostać z rodziną Grace. Jednej nocy stracił dom, a co za tym idzie – bliskich. Miał przykrą przeszłość. Bity przez ojca szukał schronienia w domu Divine'ów. Czasami było mi nawet żal Daniela. Przecież był taki dobry, odważny. Znowu więc powraca pytanie: co stało się tamtej nocy, że najlepszy przyjaciel Grace zniknął, a powrócił po trzech latach?
4 komentarze:
Muszę wrócić koniecznie do tej książki, to tutaj już zaraz następna część będzie !
Prześlij komentarz