Wydawnictwo: Bukowy las
2011
Moja ocena książki: 6/10
Polecam: tym, którzy szukają lekkiej i przyjemnej lektury na zabicie czasu.
Polecam: tym, którzy szukają lekkiej i przyjemnej lektury na zabicie czasu.
Szczerze mówiąc nie miałam zamiaru sięgać po tę książkę ze względu na większość negatywnych opinii, ale jakoś tak byłam zarazem ciekawa, czy moje zdanie na temat „Pragnienia” Carrie Jones różniłoby się od innych. Postanowiłam zająć się tą pozycją na ferie. Co zastałam?
Zara White zostaje wysłana przez swoją matkę do szarego, zimnego miasteczka w stanie Maine, gdzie mieszka jej babcia, Betty. Dziewczyna od samego początku ma dość tego miejsca, szkoły, szalonych znajomych i uciążliwych mrozów. Ale Maine okazuje się nie takie złe, gdy na drodze Zary staje niezwykle przystojny Nick.
Pewnego dnia, przez okno stołówki szkolnej Zara spostrzega stojącego przed lasem mężczyznę, który wskazuje na nią palcem. Na domiar złego pozostawia po sobie złoty pył. Co to może oznaczać? Dlaczego ten mężczyzna śledzi Zarę? Czego chce? Czego pragnie?
Szare miasteczko okazuje się siedzibą najdziwniejszych stworzeń, o których Zara nigdy nie miała pojęcia.
Fabuła na pierwszy rzut oka wydaje się być ciekawa i oryginalna. Czytając „Pragnienie” nie znalazłam w tej książce niczego oryginalnego prócz systemu władzy piksów. To było coś w miarę świeżego i ciekawego, ale taki mały wątek nie zmienił tego, iż książka jest jedną z pospolitych paranormali.
Główną bohaterką książki jest Zara White, która udaje się do Maine, co nie było pomysłem zainicjowanym przez nią samą, lecz przez matkę, która wysyła córkę do domu matki zmarłego męża. Zara powinna w tym miejscu oderwać się od dręczących ją myśli o śmierci ojczyma, którego nazywała tatusiem. Aby zapanować nad swoimi lękami, zaczyna kolekcjonować fobie, które wymienia w krytycznych sytuacjach. Te fobie były według mnie bardzo ciekawym pomysłem, ponieważ o znacznej ich większości nie miałam zielonego pojęcia. Na dodatek każdy rozdział rozpoczęty jest nazwą fobii i jej wyjaśnieniem. Wiedziałyście, że istnieje fobia przed chorobami odbytu albo przed zakochaniem się? Postać Zary zbytnio nie przypadła mi do gustu. Trudno jest określić, jaki jest jej charakter, ponieważ czasami jest odważna, ale czasami zagubiona i czasem wręcz dziecinna. Denerwowały mnie jej liczne komentarze typu „Ale słodziutkie.” A tekst „O Boże, ja złapałam Megan za rękę! Przecież przemoc nie jest dobra” spowodował, że miałam ochotę rzucić książką (a właściwie główną bohaterką) o ścianę. Aczkolwiek było takich momentów mało.
Nick Colt , również bardzo ważna postać w książce, jest przystojnym (a jakby inaczej), umięśnionym chłopakiem, przez którego Zara ma głowę zaprzątniętą myślami typu „Ach, jakie ma piękne kości policzkowe”. Nie było tego dużo, lecz takie teksty nie działają na mnie pozytywnie. Nick jest opiekuńczy, czuły, łagodny i tak można by było bez końca wymieniać. Według mnie nie różnił się od pospolitych idealnych panów typu Edward, Damon itd.
Betty, babcia Zary, ma ponad sześćdziesiąt lat i pracuje w pogotowiu. Zupełnie nie zachowuje się jak babcia. Według mnie zachowywała się trochę za młodzieżowo, ale z dwojga złego lepsze to niż stara babunia z garbatymi plecami i głową owiniętą starodawną chustą.
Piksy. Może warto coś powiedzieć na temat tych istot. Wydawały mi się z opisu książki czymś nowym i ciekawym, ale niestety – okazało się, że to potworki bardzo podobne do wampirów z WzM np. w aspektach takich jak: wampiry bały się żelaza, do domu mogły wejść tylko z zaproszeniem gospodarza. Piksy to nic innego jak znane już wszystkim istoty, tylko że pod inną nazwą. Inne w nich było tylko to, że król pozostawiał za sobą pył, oraz sprawa z pragnieniem królowej. Miałam nadzieję, że piksy będą czymś ciekawszym i oryginalniejszym. Cóż, jeśli o to chodzi – zawiodłam się.
Zara White zostaje wysłana przez swoją matkę do szarego, zimnego miasteczka w stanie Maine, gdzie mieszka jej babcia, Betty. Dziewczyna od samego początku ma dość tego miejsca, szkoły, szalonych znajomych i uciążliwych mrozów. Ale Maine okazuje się nie takie złe, gdy na drodze Zary staje niezwykle przystojny Nick.
Pewnego dnia, przez okno stołówki szkolnej Zara spostrzega stojącego przed lasem mężczyznę, który wskazuje na nią palcem. Na domiar złego pozostawia po sobie złoty pył. Co to może oznaczać? Dlaczego ten mężczyzna śledzi Zarę? Czego chce? Czego pragnie?
Szare miasteczko okazuje się siedzibą najdziwniejszych stworzeń, o których Zara nigdy nie miała pojęcia.
Fabuła na pierwszy rzut oka wydaje się być ciekawa i oryginalna. Czytając „Pragnienie” nie znalazłam w tej książce niczego oryginalnego prócz systemu władzy piksów. To było coś w miarę świeżego i ciekawego, ale taki mały wątek nie zmienił tego, iż książka jest jedną z pospolitych paranormali.
Główną bohaterką książki jest Zara White, która udaje się do Maine, co nie było pomysłem zainicjowanym przez nią samą, lecz przez matkę, która wysyła córkę do domu matki zmarłego męża. Zara powinna w tym miejscu oderwać się od dręczących ją myśli o śmierci ojczyma, którego nazywała tatusiem. Aby zapanować nad swoimi lękami, zaczyna kolekcjonować fobie, które wymienia w krytycznych sytuacjach. Te fobie były według mnie bardzo ciekawym pomysłem, ponieważ o znacznej ich większości nie miałam zielonego pojęcia. Na dodatek każdy rozdział rozpoczęty jest nazwą fobii i jej wyjaśnieniem. Wiedziałyście, że istnieje fobia przed chorobami odbytu albo przed zakochaniem się? Postać Zary zbytnio nie przypadła mi do gustu. Trudno jest określić, jaki jest jej charakter, ponieważ czasami jest odważna, ale czasami zagubiona i czasem wręcz dziecinna. Denerwowały mnie jej liczne komentarze typu „Ale słodziutkie.” A tekst „O Boże, ja złapałam Megan za rękę! Przecież przemoc nie jest dobra” spowodował, że miałam ochotę rzucić książką (a właściwie główną bohaterką) o ścianę. Aczkolwiek było takich momentów mało.
Nick Colt , również bardzo ważna postać w książce, jest przystojnym (a jakby inaczej), umięśnionym chłopakiem, przez którego Zara ma głowę zaprzątniętą myślami typu „Ach, jakie ma piękne kości policzkowe”. Nie było tego dużo, lecz takie teksty nie działają na mnie pozytywnie. Nick jest opiekuńczy, czuły, łagodny i tak można by było bez końca wymieniać. Według mnie nie różnił się od pospolitych idealnych panów typu Edward, Damon itd.
Betty, babcia Zary, ma ponad sześćdziesiąt lat i pracuje w pogotowiu. Zupełnie nie zachowuje się jak babcia. Według mnie zachowywała się trochę za młodzieżowo, ale z dwojga złego lepsze to niż stara babunia z garbatymi plecami i głową owiniętą starodawną chustą.
Piksy. Może warto coś powiedzieć na temat tych istot. Wydawały mi się z opisu książki czymś nowym i ciekawym, ale niestety – okazało się, że to potworki bardzo podobne do wampirów z WzM np. w aspektach takich jak: wampiry bały się żelaza, do domu mogły wejść tylko z zaproszeniem gospodarza. Piksy to nic innego jak znane już wszystkim istoty, tylko że pod inną nazwą. Inne w nich było tylko to, że król pozostawiał za sobą pył, oraz sprawa z pragnieniem królowej. Miałam nadzieję, że piksy będą czymś ciekawszym i oryginalniejszym. Cóż, jeśli o to chodzi – zawiodłam się.
Carrie Jones posłużyła się sprawdzonym schematem – dziewczyna o tajemniczych sekretach rodziców przybywa do całkiem obcego miasta, poznaje megaprzystojnego kolesia, zagłębia się w paranormalne tajemnice miasteczka i oczywiście odgrywa w tym wszystkim kluczową rolę. Odniosłam wrażenie, że „Pragnienie” to mieszanka popularnych paranormali, przede wszystkim „Zmierzchu”. Podobieństw było wiele, ale nie były też bardzo uderzające.
Kolejny minus tej książki to przewidywalność. W dość szybko można było się domyślić kim jest ”czym”. Autorka nie umie po prostu zwieść czytelnika. Niektóre rzeczy w tej książce okazały się aż oczywiste. Denerwowało mnie to, iż reakcja Zary na te „wielkie tajemnice” to opadnięcie szczęki i wybałuszone oczy. Może Carrie myślała, że czytelnik też tak zrobi...
Zdziwiona byłam, dlaczego tak często w tej książce zostaje wymienione nazwisko Kinga oraz tytuły jego książek. Potem dowiedziałam się, że „Pragnienie” jest przez niego rekomendowane. I wszystko jasne – biznes za biznes, bo szczerze mówiąc nie chce mi się wierzyć, że Stephen tak o poleca tę książkę, a w niej przypadkowo pojawiają się wątki o nim. Byłoby to naprawdę dziwne.
Zdziwiona byłam, dlaczego tak często w tej książce zostaje wymienione nazwisko Kinga oraz tytuły jego książek. Potem dowiedziałam się, że „Pragnienie” jest przez niego rekomendowane. I wszystko jasne – biznes za biznes, bo szczerze mówiąc nie chce mi się wierzyć, że Stephen tak o poleca tę książkę, a w niej przypadkowo pojawiają się wątki o nim. Byłoby to naprawdę dziwne.
Pozwólcie, że jeszcze podzielę się cytatem, który doszczętnie mnie dobił:
„- Teraz cię pocałuję, dobrze?
- Dobrze.”
Chociaż i to nie przebije tekstu z „Szeptem” - „Będziemy się całować”.
Podsumowując – ktoś mógłby sobie pomyśleć czytają moja recenzję, że książka była dla mnie dnem, ale stwierdzam, że tak źle nie było. W sumie to sama nie wiem co myśleć o „Pragnieniu”. Z jednej strony było nawet przyjemnie, ale z drugiej te minusy przeze mnie wypisane są dość istotne. Czy więc polecam tę książkę? Tak, lecz radziłabym pożyczyć niż kupować.
„- Teraz cię pocałuję, dobrze?
- Dobrze.”
Chociaż i to nie przebije tekstu z „Szeptem” - „Będziemy się całować”.
Podsumowując – ktoś mógłby sobie pomyśleć czytają moja recenzję, że książka była dla mnie dnem, ale stwierdzam, że tak źle nie było. W sumie to sama nie wiem co myśleć o „Pragnieniu”. Z jednej strony było nawet przyjemnie, ale z drugiej te minusy przeze mnie wypisane są dość istotne. Czy więc polecam tę książkę? Tak, lecz radziłabym pożyczyć niż kupować.
2 komentarze:
Prześlij komentarz