Ilość stron: 320
Cena det.: 34zł
Opis wydawcy: Alexia Maccon, lady Woolsey, budzi się bladym zmierzchem i słyszy, że jej mąż, zamiast spać, jak na porządnego wilkołaka przystało, drze się w niebogłosy. A potem znika, pozostawiając jej na głowie pułk nadprzyrodzonych żołnierzy, tabun zaklętych duchów oraz wściekłą królową na dokładkę. Ale ona ma w zanadrzu turniurę i zaufaną parasolkę, o arsenale kąśliwej uprzejmości nie wspominając. I gdy śledztwo rzuca ją do Szkocji, barbarzyńskiej ojczyzny szpetnych kamizelek, po raz kolejny staje na wysokości zadania. Kto wie, może nawet wyśledzi zaginionego małżonka – jeśli przyjdzie jej na to ochota.
Moja ocena książki: 8/10
„Bezmienna” to druga część serii „Protektorat Parasola” autorstwa Tofy Borregaard piszącej pod pseudonimem Gail Carriger. Niestety nie miałam styczności z „Bezduszną”, dlatego miałam małe obawy, że nie zrozumiem o co chodzi. Niepotrzebnie. Książka okazała się być nieskomplikowanym, ale zarazem niebanalnym dziełem, które od pierwszej strony porwało mnie w świat dżentelmenów, dam w długich sukniach i istot nadprzyrodzonych. Wampiry, wilkołaki i duchy to często spotykane w powieściach postacie, a mimo tego w „Bezzmiennej” poznałam je zupełnie z innej strony.
Alexia Maccon, lady Woolsey, nie ma łatwego życia. Mąż je stale urozmaica nie pozwalając żonie się nudzić. Bladym zmierzchem budzi ją krzykami, a potem znika. Na domiar złego, przed domem Alexii stacjonuje pułk nadprzyrodzonych żołnierzy i ni jak nie da się dogadać, czegóż to szanowni goście wyczekują. I gdzie się podział jej małżonek? Sytuacji nie poprawia również to, że plaga humanizacji przemieszcza się w kierunku Londynu pozbawiając nadprzyrodzonych ich mocy. Śledztwo rzuca Lady Maccon do Szkocji i zapewne wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że ktoś chce jej pozbawić życia. Podczas podróży sterowcem, Alexia otrzymuje zatrute i na dodatek niezbyt smacznie wyglądające danie, a tego samego dnia wieczorem zwisa kilka kilometrów nad ziemią kurczowo uczepiona ostrogi. Nie wspominając już o strzelaninie i kilkakrotnie powtarzających się kradzieżach. Jednak nic nie powstrzyma nieugiętej lady Maccon przed wykonaniem zadania. Niech tylko odnajdzie męża, a nagada mu tak, że odechce mu się niezapowiedzianych podróży.
Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ale nie brakuje tu zwrotów akcji, intryg i rodzinnych porachunków. To wszystko ni jak nie pozwoliło mi się choć chwilę nudzić. Pozwolę sobie nawet stwierdzić, że powieść jest iście zwariowana. Znajdziemy tu wiele atrakcji takich jak odwijanie egipskiej mumii, kolorowe robaki pod drzwiami stołówki, dziwaczne kapelusze, przebieranki w męskie ciuchy, lesbijskie zaloty i bijatyki na wykwintnym stole. Właściwie cała książka przesiąknięta jest humorem i ironią. Język, którym posługuje się autorka jest rzadko spotykany i jedyny w swoim rodzaju. To właśnie kunszt Gail Carriger wyróżnia „Bezzmienną” wśród innych paranormalnych powieści. Z pewnością nie jestem w stanie zliczyć momentów, kiedy uśmiechnęłam się pod nosem, a czasem i zwijałam się ze śmiechu ignorując dziwne spojrzenia moich rodziców.
Nie mogło też zabraknąć komizmu postaci. Każdy bohater ma jakieś ustalone przez autorkę cechy, które czynią go wyjątkowym. Ivy lubuje się w dziwacznych kapeluszach, Felicity nie szczędzi jadowitych docinek, Alexia nie rozstaje się ze swoją parasolką, a hrabia Maccon nie lubi nocnych koszul żony, choć sam je jej kupuje. Postacie te wywoływały we mnie wszelkie możliwe uczucia. Czasami irytowały brakiem szarych komórek, czasem zadziwiały i często rozśmieszały. To taki miks dziwacznych charakterów, ale nikogo nie dało się nie lubić. Szczególnie głównej bohaterki, Alexii Maccon, która zadziwia arsenałem zimnej krwi, kąśliwej uprzejmości i pewności siebie. Ciekawe są również jej relacje z małżonkiem. Ta dwójka pasuje do siebie jak ulał.
Sceneria akcji powieści to Anglia u schyłku XIX wieku za panowania królowej Wiktorii. Osobiście uwielbiam wiktoriańskie czasy długich sukien, wykwintnych bali i przestrzegających zasad kultury dżentelmenów. Nadaje to „Bezzmiennej” niesamowitego klimatu. Nie zapomnijmy też, iż jest to steapmunk, a więc czas rewolucji technologii, gdzie wynalazcy wyciskają siódme poty, aby zadziwić mieszkańców Londynu nowymi sprzętami. Mamy tu do czynienia ze sterowcami, pierwotną wersją czajnika oraz maszyną różnicową. Ciekawie jest oderwać się od współczesnego stylu życia i poznać, jak wyglądało ono w XIX wieku.
Cieszę się, że miałam okazję przeczytać „Bezzmienną”. Dostarczyła mi ona kilka godzin dobrej rozrywki. Gorąco polecam wszystkim fanom nadprzyrodzonych istot, solidnej dawki humoru, wiktoriańskich czasów i jedynych w swoim rodzaju bohaterów. Z niecierpliwością wyczekuję następnej części serii pod tytułem „Bezgrzeszna”, która mam nadzieję pojawi się na polskim rynku jeszcze w tym roku. Wam pozostawiam śledzenie przygód damy bez duszy i mam nadzieję, że dla Was będą one równie pasjonujące co dla mnie.
Seria "Protektorat Parasola":
1. Bezduszna
2. Bezzmienna
3. Bezgrzeszna (premiera: jesień, rok 2011)
4. Heartless
5. Timeless
Oficjalna strona autorki: LINK
21 komentarze:
Pozdrawiam.
Pozdrawiam serdecznie:)
Tirin, przespałam się z tym i uznałam, że książka zasługuje na 8/10 pkt :)W sumie to wszystko mi się podobało. Nie jest to rewelacyjna lektura, ale bardzo dobra :)
Pozdrawiam ! ;)
dzięki za umieszczenie na stronie banera konkursowego :) zapraszam do wzięcia udziału :)
JA w sprawie szablonu - jakiś czas najwyraźniej nie zaglądałam na Twojego bloga, bo nie miałam bladego pojęcia o tym, że masz taki sam szablon a ja swój mam już od jakiegoś czasu ;) Zmienię go i chcę ci powiedzieć, ze zdecydowanie nie skopiowałam go od Ciebie, nie nalezę do takich osób, po prostu nieszczęśliwy zbieg okoliczności, ale mimo wszystko uważam, ze miałam go pierwsza ;D I dlaczego nie zwróciłaś mi uwagi jak pierwszy raz komentowałaś, tylko później :)?
No ale dobra, przestaję narzekać i jeszcze dzisiaj, jak starczy mi czasu poszukam jakiegoś innego szablonu XP
Pozdrawiam ;)
Pozdrawiam
Po "Czerwień rubinu" z chęcią sięgnę. Przede wszystkim zainteresowała mnie okładka (tak, tak, wiem - nie ocenia się książki po okładce), ale skoro jest to jeszcze o podróżach w czasie... Mrau! Muszę to dostać w swoje ręce :).
Pozdrawiam! i Zapraszam do siebie.
Prześlij komentarz